Pomorze ponownie będzie najliczniej reprezentowanym regionem w Polskiej Lidze Koszykówki. W nowym sezonie PLK zagrają Asseco Gdynia, Trefl Sopot, Polpharma Starogard Gdański i Czarni Słupsk. JEDYNI W SWOIM RODZAJU
Drugiej takiej drużyny nie ma w całej lidze. W Gdyni kontynuują budowę zespołu wyłącznie w oparciu o polskich koszykarzy. Niezależnie od tego, czy jest to spowodowane względami finansowymi, czy realną chęcią dawania szansy zdolnej młodzieży, idea godna pochwalenia. Większa część składu to zawodnicy na dorobku, którzy w Asseco mają rozwinąć swój talent.
Nad ich koszykarskim dorastaniem będzie czuwał trener Przemysław Frasunkiewicz, dla którego będzie to dopiero drugi sezon w roli szkoleniowca. Przedłużeniem myśli szkoleniowej „Franza” na parkiecie będą Piotr Szczotka i Krzysztof Szubarga. 36-letni skrzydłowy rozpoczyna jubileuszowy, 10. sezon w barwach Asseco. Rolę boiskowego weterana będzie łączył z pracą trenera od przygotowania motorycznego. „Szubi”, który w poprzednim sezonie był najlepszym strzelcem ligi, mimo atrakcyjnych ofert z innych klubów, dał się przekonać do pozostania w Gdyni.
Podobnie było z Przemysławem Żołnierewiczem i Marcelem Ponitką, którzy nie wiele brakowało, a daliby się skusić innym klubom. Ostatecznie obaj zrozumieli, że w polskiej lidze nie nie ma dla nich lepszego miejsca do rozwoju niż Asseco. W Gdyni mogą liczyć na regularną grę i sporą liczbę minut.
– Uważam, że mamy lepszy zespół niż w poprzednim sezonie. Będziemy walczyć o zwycięstwo w każdym meczu i postaramy się, aby nikt z nami nie miał łatwo – mówi Marcel Ponitka.
W klubie bardzo liczą na Mikołaja Witlińskiego i Mariusz Konopatzkiego, którzy powinni odgrywać większą rolę niż w poprzednim sezonie. Ten pierwszy ma potencjał, by prezentować się dużo lepiej niż w poprzednim sezonie, który już był całkiem przyzwoity. Konopatzki, to jeden z najbardziej wszechstronnych zawodników w drużynie, ale nadal musi pracować nad fizycznością.
Latem doszło do kilku wzmocnień. Sporo można obiecywać sobie po środkowych. Dariusz Wyka wydaje się być gotowy, by z miejsca wskoczyć do wyjściowego składu. W przypadku Bartłomieja Pietrasa, który wrócił po kilku latach spędzonych w Madrycie, należy postawić znak zapytania.
W klubie podkreślają, że celem jest ogrywanie młodzieży i nie chcą deklarować, o jakie miejsce będzie walczył zespół. Po cichu w Asseco liczą jednak, że uda się powrócić do play-off. Pierwszy mecz nowego sezonu 30 września o 18.30 w Gdyni przeciwko Czarnym Słupsk
SZKIELET ZACHOWANY
Największym sukcesem Trefla podczas letniej przerwy było zachowanie trzonu zespołu. W Sopocie pozostali Filip Dylewicz i Marcin Stefański. W ich przypadku zdecydowało jednak głównie przywiązanie do klubu. Dużo trudniejszą sztuką było namówienie do gry w żółto-czarnych barwach Nikoli Markovicia. Serb po debiutanckim sezonie w Treflu, wypracował sobie markę jednego z najlepszych zawodników całej ligi i na brak ofert na pewno nie mógł narzekać. Uznał jednak, że warto podjąć kolejne wyzwanie w Sopocie.
Wszystko postara się spiąć jeden z najmłodszych trenerów w lidze, Marcin Kloziński. 34-letni szkoleniowiec w końcówce poprzedniego sezonu zdał egzamin przejmując zespół po Zoranie Marticiu. W tych rozgrywkach na jego barkach będzie spoczywać dużo większa odpowiedzialność. W klubie nie ukrywają, że zespół po zakończeniu części zasadniczej rozgrywek, ma być w czołowej ósemce.
– Myślę, że jest dobrze. Mamy naprawdę bardzo zbilansowany skład. Jest kilku zawodników bardzo doświadczonych, ale są też młodzi, którzy na nas też jakąś presję wywierają. Kibice mają się z kim utożsamiać i wierzę, że będzie ich na meczach bardzo dużo. Wynikami sparingów jakoś bym się specjalnie nie sugerował. Przed poprzednim sezonem wygrywaliśmy prawie wszystkie, a później w lidze mieliśmy problemy – podkreśla Marcin Stefański.
Jednym z nowych w zespole jest Brandon Brown. Amerykański rozgrywający podczas gier kontrolnych pokazał, że potrafi łączyć kreowanie partnerów ze zdobywaniem punktów. Zawodnik, który w poprzednim sezonie grał w Siarce Tarnobrzeg i Turowie Zgorzelec jest jednak przede wszystkim play-maykerem.
– Bardzo liczę na Brandona. Uważam, że jest to trochę niedoceniany zawodnik. Moim zdaniem niesłusznie. W sparingach prezentował się bardzo dobrze. Umie dobrze bronić i organizować grę. Jeśli to utrzyma w sezonie, będziemy mieli dużo pociechy – mówi trener Marcin Kloziński.
Jako ostatni do zespołu dołączył amerykański środkowy Steve Zack, który ma być pierwszym centrem Trefla.
– Po początkowych problemach związanych z aklimatyzacją, na turnieju w Warce pokazał, że może być solidnym wzmocnieniem, zwłaszcza jeśli chodzi o walkę na tablicy w obronie – charakteryzuje nowego centra trener Kloziński.
W drużynie bardzo ważną rolę będzie odgrywał Piotr Śmigielski. Sztab szkoleniowy chce, aby 28-letni rzucający był jednym z najważniejszych graczy.
– Takim moim osobistym celem jest to, że Piotrek zrobił kolejny krok w swoim rozwoju. Chcę, żeby był jednym z liderów tej drużyny. Żeby z zawodnika typowo zadaniowego był jednym z wiodących. Ma ku temu predyspozycje i wierzę w niego. Wierzę też bardzo w Michała Kolendę. Chcę, żeby zmienił swój styl gry z gracza typowo nastawionego na rzut w gracza, który będzie dobrym obrońcą. W sparingach pokazał się z bardzo dobrej strony i myślę, że zrobi duży krok do przodu. Jego brat Łukasz to nasza rezerwowa jedynka. To bardzo trudna pozycja dla młodego gracza, ale będziemy mu dawali szansę. Będziemy cierpliwi. Jest utalentowany. Także Sebastian Walda powoli będzie dostawał swoje minuty – zapewnia trener Kloziński.
Trefl w zbliżającym się sezonie wraca do Ergo Areny. Przyciągnięcie kibiców na trybuny tak dużej hali będzie sporym wyzwaniem, ale sopocianie wierzą, że swoją ambitną postawę zachęcą fanów, by przychodzili na mecze. Rozgrywki Trefl zainauguruje 30 września o 16.00 w Ergo Arenie meczem z mistrzem Polski Stelmetem Zielona Góra.
CZARNI MIMO ODEJŚCIA SPONSORA NIE STRACILI ENERGII
Po wycofaniu się głównego sponsora – Grupy Energa, przyszłość Czarnych zawisła na włosku. Kibice, a także całe środowisko koszykarskie nie pozwoliło, aby jeden z najbardziej zasłużonych w ostatnich latach klubów upadł. Czarni nadal mają energię i pasję, by występować w PLK, a Słupsk tak jak w latach ubiegłych, będzie jednym z najgorętszych miejsc na koszykarskiej mapie w Polsce. Nawet jeśli skonstruowany zespół nie będzie grał na poziomie ekip z lat ubiegłych, to zaangażowanie kibiców będzie na najwyższym poziomie.
Podobnie jak w Treflu i Asseco, Czarni postawili na młodego trenera. Marek Łukomski latem przeniósł się z King Wilków Szczecin. W Słupsku będzie miał do dyspozycji kilku ciekawych zawodników. Lata ubiegłe pokazały, że Czarni mają dobrą rękę do wyszukiwania wartościowych Amerykanów. Artis, Watts i Hurt to mogą być gracze, którzy dostarczą fanom słupskiej drużyny powodów do radości. Do tego są doświadczeni Polacy. Został kapitan Łukasz Seweryn, dołączyli ograni na parkietach PLK Piotr Stelmach i Daniel Wall.
POWRÓT BOGICEVICIA
Milija Bogivević to człowiek kojarzony z największym sukcesem w historii starogardzkiej koszykówki. W 2010 roku Serb poprowadził zespół do brązowego medalu mistrzostw Polski, ale nie zdecydował się pozostać na kolejny sezon i wybrał ofertę z Poznania. Do Basketu powędrował wspólnie z Jarosławem Poziemskim. Prezes dość szybko wrócił do Starogardu, a Bogicević zaliczył kilka klubów. Teraz ponownie będą współpracować na Kociewiu. W poprzednim sezonie Polpharma znakomicie grała pod wodzą Mindaugasa Budzinauskasa. Litwin odszedł do Szczecina.
Zespół stracił także boiskowych liderów, a przy zawodnikach, którzy zostali sprowadzeniu w ich miejsce, na razie należy postawić znaki zapytania. Na Kociewiu zadomowił się Marcin Flieger, dla którego będą to już trzeci rok w Starogardzie. Zespół ma „ciągnąć” Ameen Tanksley, w którym lidera widzi Bogicević. 25-letni Amerykanin będzie debiutował w Europie. W aklimatyzacji pomoże mu Thomas Davis, który w poprzednim sezonie z zawodnika z końca ławki, stał się jednym z ważniejszych, co zaowocowało przedłużeniem umowy. Celem Polpharmy jest oczywiście awans do play-off.