Piłkarze Lechii, którzy przy okazji dwóch poprzednich edycji zostawali zwycięzcami Amber Cup, w tym roku nie obronili trofeum. W meczu o najniższy stopień podium, Fabryce Futbolu pomógł pokonać gdańszczan były Arkowiec Bartosz Ława.
Posłuchaj zapisu audycji:
ZWOLNIŁ, BY NABRAĆ ROZPĘDU
Na turniej towarzyski, który już po raz trzeci rozegrany został w gdańsko-sopockiej Ergo Arenie, biało-zieloni wydelegowali raczej rezerwowy skład. Jego liderem był Patryk Lipski, który nie ukrywa, że pół roku temu przybywał do Gdańska z nadzieją na bardziej znaczącą rolę w zespole.
– Na pewno żałuję, że nie zmieniłem barw klubowych w normalnych warunkach. Mam nadzieję, że moja kariera zwolniła po to, żeby teraz nabrać rozpędu – mówił w trakcie niedzielnego turnieju.
Przy tak dużym talencie oraz znakomitej technice, którą tylko potwierdził podczas gry na niepełnowymiarowym boisku, wydaje się, że zmianę swojej sytuacji Patryk Lipski ma niemalże w stu procentach we własnych rękach.
– Cieszę się, że będę mógł z drużyną przepracować okres przygotowawczy, bo pół roku temu nie miałem takiej okazji. Mam nadzieję, że w sparingach pokażę się trenerowi na tyle dobrze, że będę podstawowym zawodnikiem – zdradził. – Mam swoje cele na najbliższe pół roku. Jednym z nich jest wywalczenie sobie miejsca w składzie Lechii Gdańsk i grę w każdym meczu, od 1. do 90. minuty – zapowiedział.
BOISKOWA (R)EWOLUCJA
Poza ciężką pracą, byłego zawodnika Ruchu Chorzów czeka również zmiana dotychczasowej roli na boisku.
– Rozmawiałem z trenerem i powiedział, że widzi mnie na pozycji defensywnego pomocnika – potwierdził ofensywnie nastawiony do tej pory zawodnik, okazując jednocześnie pełną gotowość na to, by podjąć rzucone mu wyzwanie.
– Na pewno nie będę się trenerowi sprzeciwiał, tylko jak najlepiej wykonywał zadania, które mi powierzy. Mam nadzieję, że może trener widzi we mnie to, czego nie widział ktoś inny i będę jeszcze lepszym defensywnym pomocnikiem, niż byłem tym ofensywnym – przyznaje Lipski.
LECHIA U SZCZYTU MOŻLIWOŚCI I… WYJAZD NA MUNDIAL?
Pomimo trudnej sytuacji zarówno indywidualnej, jak i zespołowej, młody zawodnik nie traci nadziei. Wręcz przeciwnie – widzi ją nie tylko na lepsze jutro, ale i to najlepsze, jeśli chodzi o poziom, jaki ma jego zdaniem już niebawem prezentować Lechia Gdańsk.
– Jeśli dobrze zaczniemy, to zaraz zbliżymy się do ósemki. A później kto wie, może powalczymy o pierwszą piątkę. Celem Lechii jest jak najwyższe miejsce w tabeli – zapewnia piłkarz. – Najbliższe pół roku mam nadzieję, że na tyle zgra drużynę, że kolejne lata będą dla Lechii tymi najlepszymi – dodaje.
Jeśli spełni cele, które postawił przed samym sobą oraz zespołem z Gdańska, wierzy, że może zajść, a nawet zajechać bardzo daleko – na mistrzostwa świata w Rosji.
– Do tej reprezentacji czasami można wskoczyć w kilka miesięcy. Trzeba sobie stawiać wysokie cele. Myślę, że ciężką pracą mogę tam dojść i zagrać na Mundialu – powiedział bez udawanej skromności.
POKONANI PRZEZ ARKOWCA
W małym finale, o 3. miejsce tegorocznej edycji Amber Cup, Lechię pokonała drużyna Fabryki Futbolu (6:4). Swoją bramkę zaś – a właściwie trzy – dołożył w tym spotkaniu były zawodnik Arki Gdynia, Bartosz Ława.
– Czysta przyjemność. Nie powiem, żeby nie sprawiło mi to radości, tym bardziej, że kibice zaczęli troszeczkę żywiej reagować, gdy zobaczyli mnie na boisku. Chyba sobie o mnie przypomnieli – powiedział z uśmiechem po rozegranym turnieju były kapitan żółto-niebieskich.
– Łezka w oku się zakręciła, bo po paru latach znowu się tutaj pojawiłem. Jak widać, sporo osób z Gdańska mnie pamięta, czyli utkwiłem im na dobre w pamięci. Bardzo się z tego powodu cieszę – dodał.
JEDEN PIŁKARZ, DWIE DRUŻYNY
Choć sam podkreśla, że w tym roku skończy 39 lat, nie przeszkodziło mu to w tym, by wziąć na swoje barki ciężar gry w dwóch drużynach – zarówno wspomnianej Fabryce Futbolu, która wywalczyła miejsce na podium turnieju, jak i udział w pokazowym meczu gwiazd, Grosicki vs Peszko, wzmacniając drużynę pierwszego z nich.
– Z Kamilem znamy się kupę lat. Jesteśmy ze Szczecina, jesteśmy przyjaciółmi, prowadzimy wspólne biznesy, dlatego nie mogło mnie tutaj zabraknąć – mówił.
– Nie ukrywam, że jest już coraz ciężej. Można powiedzieć, że cały czas się ruszam i nie sprawia mi to kłopotu, ale na pewno regeneracja jest dużo wolniejsza i przerwy między meczami robią swoje, bo odpalić jest za każdym razem coraz ciężej. Ale jakoś sobie radzę i myślę, że fizycznie jeszcze mój czas nie nadszedł – uspokoił swoich sympatyków odpowiadając na pytania do naszego radiowego mikrofonu, zarazem trzymając w rękach statuetkę dla najlepszego strzelca Amber Cup 2018.
ZAGRAŁBY I W TRZECIEJ: W BARCELONIE
Podczas turnieju nieustannie kroku dotrzymywał piłkarzowi syn, który dumnie nosił bluzę z herbem… Barcelony. Z ojca na syna przeszła nie tylko pasja do piłki, ale i do klubu z Camp Nou.
– Od wielu, wielu lat, jak tylko mogę, jeżdżę do Barcelony dwa, trzy razy w roku. Notabene za cztery tygodnie jadę ponownie. Jedzie nas dwudziestu czterech, biegniemy tam półmaraton. Mamy więc fajną imprezkę połączoną z oglądaniem meczu – zdradził.
– Syn nie miał wyboru, ma to zaszczepione od małego. Ale nie sprzeciwia się, również zakochał się w Barcelonie i bardzo się z tego cieszę – dodał.
A że kolory Barcelony w pełni zgodne z tymi Pogoni, w której stawiał pierwsze kroki zarówno jako junior, jak i będąc już seniorem – to chyba żaden inny wybór nie będzie potrzebny.
Na „Piłkarski wtorek” zapraszamy na antenę Radia Gdańsk co tydzień o godz. 14:05.