Po najgorszym okresie w tym sezonie i aż pięciu porażkach z rzędu, terminarz nie pomógł koszykarzom Trefla w przerwaniu czarnej serii. Na drodze sopocian stanął mistrz Polski, w składzie z Nikolą Markovicem, który przed tygodniem zamienił Trójmiasto na Zieloną Górę.
Przed wyjazdem do Zielonej Góry Trefl stracił na rzecz rywala jednego ze swoich czołowych zawodników, ale zyskał nowego rozgrywającego. Sopocianie sprawili wielką niespodziankę wygrywając ze Stelmetem 94:90.
WYMARZONY DEBIUT
Obbie Trotter znakomicie wprowadził się do drużyny. Już w debiucie pokazał, że ma aspirację bycia liderem zespołu. Dzięki fantastycznej postawie Amerykanina, który w poprzednim sezonie zdobył wicemistrzostwo Polski z ekipą z Torunia, Trefl dyktował warunki w Zielonej Górze. Trotter w ciągu kwadransa pierwszej połowy rzucił 19 punktów trafiając 7 z 8 rzutów z gry. Pomylił się tylko przy próbie jednego rzutu dystansowego, pozostałe 4 „trójki” znalazły drogę do kosza. Miał wsparcie od swojego rodaka Jermaine Love, a także, co było sporym zaskoczeniem, od Marcina Stefańskiego, który zaliczył jeden z lepszych występów w sezonie. To sprawiło, że po pierwszej połowie Trefl wygrywał z faworyzowanym Stelmetem różnicą 13 punktów.
TREFL vs DRAGICEVIĆ
W drugiej połowie od początku wyraźniej swoją obecność na parkiecie zaznaczył Filip Dylewicz, który starał się odciążyć „sopockich” Amerykanów w zdobywaniu punktów. W końcówce trzeciej kwarty Stelmet odrobił straty. Po serii rzutów Dragicevica oraz Zamojskiego i Hrycaniuka przed ostatnią częścią meczu był remis 75:75 i wszystko zaczynało się od nowa. Serbski podkoszowy niemal w pojedynkę próbował przeciwstawić się Treflowi. W całym meczu Dragicević zanotował 37 punktów w ciągu 27 minut spędzonych na parkiecie.
W szeregach Trefla nie błyszczał już tak bardzo jak w pierwszych 20 minutach Trotter. Zamiast na rzutach, bardziej kontrolował się na kreowaniu partnerów. Przebudził się Jakub Karolak, ale nadal nie był to ten sam strzelec, którego pamiętamy z poprzednich udanych w jego wykonaniu meczów. W jego przypadku dziś szwankowała skuteczność w rzutach zza łuku. Stelmet napierał, ale Trefl umiejętnie odpierał ataki mistrzów Polski będąc na dwu, trzypunktowym prowadzeniu. W kluczowych momentach ręce nie drżały Dylewiczowi, ale także Karolak zdobywał ważne punkty.