Eleganckie garnitury, złote statuetki i momentami gromki śmiech. Za nami Gala Gdyńskiego Sportu za rok 2017, a przed nami – transformacja Lechii na bliski trenerowi Owenowi, wyspiarski boiskowy styl? Zapraszamy na kolejną odsłonę „Piłkarskiego wtorku”.
Posłuchaj audycji:
SPORTOWIEC ROKU
– Nie wiem, czy kiedykolwiek była taka sytuacja, żeby piłkarz Arki odbierał nagrodę za sportowca roku. Naprawdę mega wyróżnienie – mówił po Gali Gdyńskiego Sportu Rafał Siemaszko, który został nagrodzony w jednej z najważniejszych kategorii corocznej gali.
– Bardziej odbieram to jako nagrodę drużynową, bo sam jestem tylko jednym z elementów tej układanki. Żyję z podań kolegów i tak naprawdę oni mnie promują. To dzięki nim miałem możliwość odebrać tę nagrodę i zdobyć tytuł sportowca roku – podkreślał napastnik.
PAPIEŻ, JEZUS Z RIO, BOISKOWY PIES
Niewątpliwie jednym z momentów, które najbardziej urzekły w poniedziałkowy wieczór zgromadzoną w Teatrze Muzycznym publiczność, było krótkie nagranie, zaprezentowane zaraz po ogłoszeniu Natalii Kozioł i Rafała Siemaszki sportowcami roku. Przezabawne komentarze kolegów z drużyny oraz znakomity montaż wielokrotnie wywołały głośny śmiech.
Które z określeń, jakimi Rafała obdarzyli żółto-niebiescy koledzy, przypadło mu najbardziej do gustu?
– Wszystkie były wyszukane, śmieszne, zabawne. O papieżu słyszałem już wcześniej, bo śmialiśmy się nieraz z tego, że mam na tym czubku głowy troszeczkę mniej włosów, może są tam one jaśniejsze. Ale że biegam jak pies, czy jestem jak Jezus z Rio, tego już nie wiedziałem. Lubię się z siebie śmiać, więc nie obrażam się na kolegów. Wyszło fantastycznie – mówił z szerokim uśmiechem do naszego radiowego mikrofonu.
TRENER NA SALONACH
Zafascynowany wynikami, ale i przygotowaną przez Miasto Gdynia galą, był trener Leszek Ojrzyński.
– Pierwszy raz miałem okazję być w teatrze muzycznym. Byłem wcześniej w filharmonii, czy zwykłym teatrze, ale tutaj naprawdę widać tę pasję, porządek, dyscyplinę. Grupa aktorów to około siedemdziesięciu osób i poukładać to wszystko… – zachwycał się trener żółto-niebieskich.
– Jako trener obserwuję takie rzeczy i pewne rzeczy można z tego wyciągnąć, by dawać je jako przykład swoim zawodnikom. I kto wie, może nawet coś ściągniemy z tego przedstawienia – zażartował.
– Naprawdę było ciekawie, było co oglądać. Już wcześniej słyszałem, że naprawdę warto przyjść, dlatego zaprosiłem też żonę, żeby to zobaczyła, bo warto tu być i to się potwierdza – dodał.
„BYŁEM ZA WYPOŻYCZENIEM NOWICKIEGO DO CHROBREGO”
Gala Gdyńskiego Sportu za rok 2017 to dla Arki nie tylko tytuł Drużyny Roku i Sportowca Roku. To także tytuł Nadziei Gdyńskiego Sportu, który powędrował m.in. w ręce debiutującego niedawno w pierwszej drużynie Arki, młodziutkiego Szymona Nowickiego. A dokładniej w ręce mamy piłkarza, bo sam zawodnik rozpoczął już półroczne wypożyczenie w pierwszoligowym Chrobrym Głogów.
– Byłem za tym, żeby chłopak grał, rozwijał się, żeby dać mu szansę. I nie ukrywam, że byłem również za tym, żeby poszedł na wypożyczenie do Chrobrego – przyznał Leszek Ojrzyński. – Patrzę też na jego rozwój indywidualny. My powinniśmy sobie dać radę, a tam myślę, że będzie miał więcej okazji do gry – dodał.
– Dużo takich zawodników jest na wypożyczeniu, ale Szymon jest jednym z najbardziej utalentowanych. I super, że kapituła doceniła to i mama Szymona musiała przeżyć lekki stresik – zażartował trener.
DANCH I SAMBEA WCIĄŻ KONTUZJOWANI, WRACA STEINBORS
Piłkarze Arki w niedzielę wrócili do Gdyni z pierwszego obozu przygotowawczego w Jarocinie, w piątek zaś udadzą się na drugi, do Turcji.
– Było ciężko – skomentował pierwszy z nich szkoleniowiec gdynian. – Dobrze, że nikt nie wypadł nam na dłuższą chwilę, bo niektórzy mieli drobne urazy. Jedynym zmartwieniem, które mamy od początku tego okresu przygotowawczego, jest absencja w dalszym ciągu Dancha i Sambei – przyznał Ojrzyński.
Wspomniana dwójka nie brała w Jarocinie udziału w treningach z drużyną. – Trenowali indywidualnie, ale wciąż bardzo spokojnie. Daleka droga przed nimi, praktycznie tych dwóch zawodników nie mamy do dyspozycji – zdradził trener.
Do zdrowia po zabiegu pękniętej łąkotki wraca za to Pavels Steinbors.
CZYSTKI ZAMIAST TRANSFERÓW
Arka celebruje futbol odbierając nagrody w krótkiej przerwie pomiędzy zgrupowaniami, Lechia – obecnie na nim przebywa. W sobotę podopieczni Adama Owena wylecieli do Turcji, choć nie wszyscy. Wolną rękę otrzymał Grzegorz Kuświk, który nie wsiadł do samolotu wraz z resztą drużyny. Na miejscu został również Rafał Wolski.
– Prezes Mandziara na niedawnym śniadaniu z przedstawicielami mediów zapowiedział, że nie ma co spodziewać się spektakularnych transferów. Klub bardziej nastawia się na czystki, czyli pozbycie się zbędnego balastu na liście płac – mówił w studiu Radia Gdańsk dziennikarz Przeglądu Sportowego Piotr Wiśniewski.
Ten balast to Mateusz Matras, Romário Baldé, Michał Nalepa i… właśnie Rafał Wolski?
ODEJDZIE, CZY NIE ODEJDZIE?
– Podobno jest skonfliktowany z prezesem Mandziarą, nieusatysfakcjonowany tym, że na konto nie wpłynęły pewne zaległości. Ostatnia wersja jest jednak taka, że akurat on dostał wszystkie pieniądze, bo gdyby nie dostał, to istniałaby podstawa do tego, by rozwiązać kontrakt – komentował sytuację reprezentanta Polski Włodzimierz Machnikowski w rozmowie ze swoimi gośćmi.
– Lechia i prezes Mandziara, wytrawny gracz na rynku transferowym, doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że Wolski to jeden z nielicznych, może jeden z dwóch, trzech zawodników, na których naprawdę może zarobić. Strata takiego piłkarza wskutek zaległości finansowych to byłaby zupełna katastrofa – kontynuował temat Tomasz Osowski, dziennikarz Gazety Wyborczej.
– Jeszcze w połowie listopada, po meczu z Meksykiem w Gdańsku, był bardzo zadowolony, w wyjątkowym jak na niego humorze. Mówił, że naprawdę musiałyby się wydarzyć niesamowite historie, żeby w przerwie zimowej zmienił klub, a i tak zastanowiłby się nad tym tysiąc razy. Okazało się, że coś się zmieniło i chciałby zmienić ten klub już teraz, zimą – dodał dziennikarz.
Jak krótko potem dowiedziało się Radio Gdańsk, napastnik miał pogodzić się z prezesem i najprawdopodobniej już w środę dołączy do zgrupowania Lechii w tureckim Belek.
NOWE TWARZE: LECHIA WYSPIARSKA?
Do Turcji już niebawem może udać się także Simon Church. Reprezentant Walii, z przeszłością m.in. w angielskim Reading FC oraz na boiskach Francji podczas UEFA Euro 2016, jeszcze w tym tygodniu ma przejść badania i stać się piłkarzem Lechii.
– Wygląda na to, że w Gdańsku robi nam się taki akcent brytyjski, bo wczoraj, jak wiemy, do sztabu szkoleniowego Adama Owena dołączył Lee McCulloch. Widać, że Lechia obrała tym razem kierunek bardziej wyspiarski. Zobaczymy, czy przełoży się to na styl gry wyspiarzy – mówił w studiu Radia Gdańsk Piotr Wiśniewski.
– I co na to Benfica Lizbona, z którą dotychczas ta zażyłość była największa – kontynuował Włodzimierz Machnikowski.
– Do tej pory Lechia była oparta na stylu południowym, technicznym. Teraz być może na wiosnę zobaczymy nową Lechię. Ale jej przedsmak mieliśmy już w Derbach Trójmiasta, gdzie piłki było mało, a walki dużo – dodał Tomasz Osowski.
WOLNA RĘKA OWENA
Choć transferów ma nie być wiele, Adam Owen kompletuje zespół, z jakim chce przepracować wiosnę 2018.
– Widać tutaj ewidentnie, że trener dostał wolną rękę w poszukiwaniu ludzi, których dobrze zna. Church był w składzie reprezentacji Walii na ostatnie Euro. McCulloch to też bardzo dobry znajomy Owena, 6 lat współpracowali ze sobą w Glasgow Rangers – analizuje dziennikarz Gazety Wyborczej.
– To zresztą ciekawa postać, legenda Glasgow Rangers i taki człowiek z zasadami. Legenda również dlatego, że gdy Rangersi – podczas kłopotów finansowych, tego krachu – zostali karnie zdegradowani do 4. ligi, on został. Robił awanse jako kapitan zespołu, z czwartej ligi do trzeciej, z trzeciej do drugiej. A mógł spokojnie odejść do lepszego klubu. Jest nadzieja, że może ten swój etos pracy przekaże też zawodnikom Lechii – podsumował Tomasz Osowski.
Na „Piłkarski wtorek” zapraszamy na antenę Radia Gdańsk co tydzień o godz. 14:05.