Koszykarze Asseco ponownie nerwowo nie wytrzymali. Prowadząc zarówno w czwartej kwarcie, jak i w dogrywce, dali sobie wydrzeć zwycięstwo. Podobnie jak w Lublinie, zabrakło mądrej decyzji w ostatnich sekundach spotkania. Niepotrzebnie za 3 rzucał Żołnierewicz, w efekcie Stal wygrała 78:79.
Nie mylił się Krzysztof Szubarga mówiąc, że każdy następny mecz dla Asseco będzie jak walka o życie. Ten ze Stalą Ostrów był spotkaniem bezpośrednich rywali do walki o miejsce w play-off. I chyba ta stawka rozedrgała ręce graczom obu zespołów.
CHYBIALI MANIAKALNIE
Zawodnicy znajdujący się na parkiecie wybitnie pudłowali w pierwszej połowie. Trener Przemysław Frasunkiewicz powinien w zaciszu ścian szatni użyć solidnego zestawu słów motywujących jego graczy. Gdynianie na przerwę schodzili ze skutecznością 6/32 rzutów z gry (19 procent), jedynie rzutom osobistym zawdzięczając utrzymywanie dystansu do rywali. Goście choć nie imponowali, wyglądali w tym elemencie znacznie lepiej (38 procent).
Fatalna skuteczność wpłynęła na zdobycz punktową. Najwięcej z gdyńskich koszykarzy do przerwy „uciułał” Marcel Ponitka – skromne 7 punktów.
WZIĘLI SIĘ W GARŚĆ
Reprymenda Przemysława Frasunkiewicza przyniosła pożądany skutek. W drugiej połowie gospodarze znacznie poprawili skuteczność, w trzeciej kwarcie nawet 6-krotnie trafiając zza linii 6,75. Żaden z gospodarzy nie zamierzał choć na chwilę zwątpić we własne umiejętności – w tej części za trzy trafiali Żołnierewicz, Put, Szubarga, Witliński i Garbacz. Prawdziwa kanonada.
ZACIEKLE O KRÓLA CZAP
W pojedynku alternatywnym swoją rywalizację prowadzili Dariusz Wyka z Adamem Łapetą. Obaj są na czele blokujących w lidze i obaj chcieli rozstrzygnąć, który z nich zasługuje na miano króla „czap”. W tej statystyce w poniedziałek szli łeb w łeb, w trzeciej kwarcie mając po dwa udane bloki. Rzutem na taśmę to były zawodnik Asseco, a obecnie środkowy Stali Adam Łapeta, wygrał tę klasyfikację, notując 3 bloki. Potwierdził więc, że młody i ambitny center Asseco musi w tej materii jeszcze trochę się podszkolić.
POTRZEBA ZIMNEJ KRWI
Podobnie było w całym meczu. Znów podopieczni trenera Frasunkiewicza nie udźwignęli ciężaru decyzji. W Lublinie przeciwko Startowi zakozłował się Krzysztof Szubarga, w Gdyni najpierw na koniec czwartej kwarty Garbacz spudłował niezwykle ważny rzut osobisty, potem już w dogrywce Żołnierewicz oddawał zupełnie niepotrzebną trójkę. W efekcie to BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski wyjeżdża z Gdyni z dwoma punktami. Najlepsi w szeregach gospodarzy byli Szubarga i Garbacz (po 16 punktów). Asseco ląduje na 11 miejscu i jest tylko „oczko” wyżej niż Trefl Sopot.
Paweł Kątnik