Szczyt najwyższej góry świata miał na wyciągnięcie ręki. Zabrakło szczęścia, dodatkowego tlenu, dobrej organizacji i 170 metrów do upragnionego Everestu. Musiał się poddać, ale w drodze na dół stoczył heroiczną walkę o życie innego alpinisty.
To opowieść o Krzysztofie Sabiszu, gdyńskim alpiniście i podróżniku, który pragnie zdobyć górską koronę ziemi. Do końca tej niesamowitej przygody pozostał mu on – najwyższy szczyt świata. Mount Everest pogroził mu palcem, zabrakło 170 metrów. To jednak nie jest najważniejsze.
WALKA DO KOŃCA
W drodze na dół dokonał niemożliwego. Znalazł, na wpół żywego pakistańskiego alpinistę. Szerpowie go zostawili, w butli nie było już tlenu, ale dzięki Sabiszowi zdołał dojść na dół. Gdyński alpinista podróż opłacił amputacją paliczków. Niesamowita opowieść gdyńskiego podróżnika i alpinisty – Krzysztofa Sabisza w cyklu „Był sobie sport” w audycji Z boisk i stadionów autorstwa Wojciecha Luścińskiego:
Posłuchaj: