Co za mecz we Włocławku! Asseco przeciwko liderowi tabeli zagrało w stylu Veni, Vidi, Vici

105 punktów, wzorowa gra drużynowa i wspaniałe ostatnie minuty, wieńczące niezwykle udany wieczór Asseco. Gdynianie spektakularnie pokonali lidera tabeli Anwil Włocławek 105:92.

By wygrywać z Anwilem, który walcem rozjeżdża kolejnych rywali, trzeba fantastycznej gry całego zespołu. W idelanym momencie tę sztukę zaprezentował zespół Asseco Gdynia.

PUNKTOWALI, ASYSTOWALI, STŁAMSILI

Jakub Garbacz znów punktował obficie, Krzysztof Szubarga okiełznał rolę lidera zespołu mądrze rozdzielając piłki, a Mikołaj Witliński swoje 15 punktów zdobył ze 100% skutecznością. Słowem perfekcyknie funkcjonująca machina pojechała do Włocławka na mecz z liderem, odbierając mu wszelkie argumenty do zwycięstwa. Postawa jest o tyle cenna, że osiągnięta w obliczu dużego kryzysu, popartego trzema porażkami z TBV Startem Lublin, GTK Gliwice i BM Slam Stalą Ostrów.

MACHNĘLI „SETKĘ”

I jakby tego było mało, gdynianie wspaniałą postawę zaakcentowali ostatnimi trzema minutami, w których po prostu po rywalach się przejechali. Trafiali wówczas Szczotka, Szubarga, wsadem kończył akcję Marcel Ponitka. Całość dorobku? Ponad trzycyfrowa. Jeśli nawet ten sezon nie będzie wielki, jesli Asseco nie awansuje do upragnionego play-off, mecz z Anwilem będzie wspominany jako wyczyn nieprawdopodobny, w którym „zagrało” wszystko.

GWIAZDOR NIE POMÓGŁ

By zmienić losy meczu, w gronie gospodarzy dwoił się i troił najlepszy koszykarz polskich parkietów ligowych – Ivan Almeida. Zdobył 31 punktów, asystował 8-krotnie, wybornie zbierał, ale to wszystko przy mało imponującej skuteczności 36-procent. Ale to nie działo się bez przyczyny – pudła tak wielkich graczy trzeba wymusić twardym „defencem” – w sobie tylko znany sposób Przemysław Frasunkiewicz po mistrzowsku ustawił drużynę.

WSZYSCY SPISALI SIĘ NA MEDAL

42 punkty rezerwowych, najwyższe prowadzenie 17 punktowe, największa seria punktowa – 12. Statystyki można mnożyć jak oklaski które należą się drużynie. Zagrała ona na miarę 9 Mistrzostw Polski, które w Gdyni pamiętają jeszcze starsi kibice basketu. Asseco wraca na zwycięskie tory, zgłasza aspiracje do play-off i przypomina, że w nadal ma przebłyski, które pozwalają przezwyciężać każdy zespół.

 

Paweł Kątnik

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj