Jagiellonia u siebie jest niezwykle silna a Arka na wyjazdach przeciętna. Ale w pierwszym meczu pomiędzy tymi drużynami, żółto-niebiescy gromili rywali. „Jaga” na własnym stadionie potykała się u siebie ze słabszymi od Arki i w tym nadzieja Leszka Ojrzyńskiego. To nie iluzja – polska Ekstraklasa wybacza dużo. Wybacza na tyle dużo, że można nie wygrać 6 meczów z rzędu, później zwyciężyć w jednym, by zatuszować wszystko co działo się do tej pory. Tak jest z Arką.
Do momentu spotkania z Bruk-Betem, żółto-niebiescy czekali na pierwszą wygraną od 12 grudnia, pikując w tabeli co kolejkę. A jednak wystarczyło przełamanie, pokaźne zwycięstwo i dystans do 6 miejsca zmniejszył się na odległość jednego wygranego meczu. 6,7,8 miejsca to kolejno Korona Kielce i Wisła Kraków z 40 punktami, oraz Zagębie Lubin z 39 oczkami i jednym meczem wiecej rozegranym od Arki. Jeśli więc gdynianie pokonają na wyjeździe Jagiellonię, trwale włączą się do walki o zajmowaną przed rundą 6 lokatę.
ZARANDIA LIDEREM
A przed spotkaniem z Termaliką bliżej było do walki o utrzymanie, niż wyścigu o solidne miejsce w grupie mistrzowskiej. Po pierwszej wygranej wiosną, cieszy powrót do składu kilku ważnych ogniw. Szczególnie trener Ojrzyński powinen być zadowolony z występu Luki Zarandii, jego głód piłki, przegląd pola i technika użytkowa, były tym czego brakowało w poprzednich spotkaniach. A w poniedziałek zespół również dzięki jego postawie grał o tempo szybciej.
Do Białegostoku pojechał wracający po kontuzji Krzysztof Sobieraj, za to w meczowej 18 nie znajdzie się aż 3 nowych piłkarzy, sprowadzonych przed bieżącą rundą.
TRUDNO, ALE W ZASIĘGU
Ale Jagiellonia to lider LOTTO Ekstraklasy i obok Legii Warszawa najczęściej wygrywająca drużyna w lidze. W spotkaniach u siebie przegrała dotychczas dwukrotnie, tracąc we wszystkich meczach w Białymstoku 10 goli. Arka zaś na wyjeździe spisuje się dużo słabiej niż przed własną publicznością. Z 13 spotkań, wygrała tylko 3, przegrywając aż 6-krotnie. Ostatni raz piłkarze Leszka Ojrzyńskiego zwyciężyli na wyjeździe w Kielcach z Koroną, a było to 9 grudnia. Powody do optymizmu jednak są. Choćby pamiętne spotkanie z października przy Olimpiskiej, kiedy żółto-niebiescy rozgromili „Jagę” 4-1. Oprócz Rafała Siemaszki i gola samobójczego rywali, bramki strzelali obrońcy żółto-niebieskich Marcin Warcholak i Michał Marcjanik.
PRZECIWKO KADROWICZOM
W Białymstoku gospodarze są niezwykle silni, a w sobotę dodatkowo uskrzydleni powołaniami Adama Nawałki będą Przemysław Frankowski i Taras Romanczuk. Ale Jagiellonia potrafi u siebie notować wpadki, jak chociażby w spotkani z Bruk-Betem (0:0), po którym przecież „przejechała się” Arka, czy Piastem (0:1), lecz należy pamiętać, że to fakty sprzed kilku miesięcy. W sobotę trzeba liczyć na „nos” trenerski szkoleniowca gdyńskiego zespołu. W przeciwnym wypadku, argumenty są po stronie gospodarzy.
Początek meczu Jagiellonia Białystok – Arka Gdynia w sobotę o 18:00