1400 kibiców na trybunach, ponad milion online na oficjalnej stronie Bundesligi – tyle osób podziwiało pierwszy trening Usaina Bolta z Borussią Dortmund. Pierwszy i nie ostatni, ma nadzieję ośmiokrotny mistrz olimpijski, który liczy na znacznie więcej, niż kolejne treningi.
Posłuchaj audycji:
PIERWSZE KOTY ZA PŁOTY
Długo o tym mówił i na słowach nie poprzestał. Najszybszy człowiek świata ma za sobą pierwszy trening, podczas którego nie był już lekkoatletą. Przez nieco ponad godzinę Usain Bolt spełniał marzenie z dzieciństwa i był piłkarzem, biorąc udział w oficjalnym treningu Borussi Dortmund.
– Jeśli się okaże, że nie jestem w stanie tego zrobić, nie będę się ośmieszał. Ale jeśli wyjdę na boisko i poczuję, że to może się udać, spróbuję. To moje marzenie i kolejny rozdział w życiu – mówił jeszcze w listopadzie.
– Myślę, że dałem radę – kontynuował z poważną miną w ubiegły piątek, zaraz po ukończonym treningu. – Teraz to już kwestia praktyki – stwierdził Bolt.
TO NIE ŻARTY
Na boisku czuł się zaskakująco dobrze. Nie tylko zdobył gola z główki, ale i popisał się kilkoma efektownymi dryblingami. W taktykę wdrażał go w szatni Mario Götze, a na murawie chętnie współpracowali z nim wszyscy zawodnicy.
Po zajęciach Jamajczyk wystawił sobię ocenę 7/10 i daleki był od perspektywy drastycznego zwrotu akcji w kwestii – jak twierdzi – swojej przyszłości.
– Chciałbym wciąż z nimi trenować, zdobyć więcej doświadczenia, stać się lepszym i – mam nadzieję – podpisać kontrakt, mówił ze śmiertelnie poważną miną wielokrotny mistrz świata. – Mam nadzieję, że drużyna przywita mnie w niedalekiej przyszłości – podkreślił, w razie gdyby wysłuchujący potreningowych wypowiedzi dziennikarze mieli jakiekolwiek wątpliwości co do powagi wypowiadanych przez Jamajczyka słów.
CZY BOLT NAPRAWDĘ MOŻE ZOSTAĆ PIŁKARZEM?
Czy były, acz wciąż w „sportowym” wieku lekkoatleta (31 lat) faktycznie jest w stanie wypracować profesjonalny kontrakt, o którym mówi bez najmniejszego mrugnięcia okiem?
Gdybyśmy wnioski mieli wyciągać z jednej jedynej odbytej sesji treningowej, byłoby ich kilka. Pierwszy jest taki, że nie tylko Usain Bolt lubi piłkę, ale i piłka jego. Na treningu, na pierwszy rzut oka, nie odstawał od o wiele bardziej doświadczonych kolegów, a to w tym wypadku już bardzo dużo.
Po drugie, pomimo niedawnych urazów, fizycznie pozostaje w dobrej formie. To nie kibic, który nagle zapragnął zostać sportowcem. To sportowiec, który zapragnął zostać piłkarzem. Brzmi równie mało przekonująco, ale gdy wyobrazimy sobie prędkość, z jaką urywałby się obrońcom biegnąc na bramkę przeciwnika, to przyznajmy szczerze – wszyscy chcielibyśmy to zobaczyć.
Dokładając do tego ogromną determinację oraz otarcie się o sferę największych marzeń, to naprawdę mogłoby się udać. Mogłoby, gdyby nie fakt, że póki co ambicja Jamajczyka kłóci się z jego niekoniecznie pomagającymi wspomnianej ambicji nawykami. Zadowolony z pierwszego kontaktu z futbolówką Bolt postanowił w tym tygodniu zniwelować potreningowe zmęczenie w jednym z londyńskich – tym razem nie piłkarskich, a nocnych – klubów. Long way to go, Mr. Bolt.
Na „Piłkarskie plotki” zapraszamy w każdą niedzielę o godz. 17:30 w magazynie „Radio Gdańsk Z boisk i stadionów”.