Wyszli na murawę bez kompleksów, z wiarą i w momentach kryzysowych utrzymali korzystny wynik. Piłkarze Arki Gdynia sprawili sobie świąteczny prezent, pokonując Mistrza Polski Legię Warszawa 1:0. Przez 6 kolejnych spotkań gdyńska drużyna nie straciła bramki na swoim stadionie. Stłamsić przez 60 minut Mistrza Polski w kluczowym momencie sezonu zasadniczego i urwać mu punkty? Arka udowadnia, że przy odpowiedniej mobilizacji jest w stanie pokonywać dużo silniejszych.
Zrobiła tak w meczu przeciwko Lechowi w finale Pucharu Polski. Powtórzyła ten wyczyn w meczu o Superpuchar z Legią, a w Wielką Sobotę ponownie potwierdziła, że rola kopciuszka wyjątkowo jej odpowiada. I choć rozsądnie byłoby przeciwko Mistrzowi Polski grać zachowawczo, żółto-niebiescy nie kalkulowali. Wyszli jak po swoje, zdominowali pierwszą połowę, a w drugiej, co przecież jest zadaniem dwa razy trudniejszym, dowieźli wynik do końca. A przecież rezultat przy odrobinie skuteczności Rafała Siemaszki, mógłby być jeszcze bardziej okazały.
LICZY SIĘ WYNIK
I nie ma tu znaczenia, że druga część nie zachwyciła, oraz była oddaniem pola rywalowi. Taki stan rzeczy trzeba wkalkulować w grę – to Legia musiała atakować, to ona potrzebowała zmiany rezultatu, a żółto-niebiescy mądrze pilnowali zdobyczy z pierwszej części. Przez ostatni tydzień Leszek Ojrzyński jak mantrę powtarzał, że najważniejsza będzie koncentracja – wszyscy doskonale wiedzieli, że Arkowcy nałogowo tracili bramki w końcowych fragmentach meczów. I ta pożądana koncentracja, była obok waleczności kluczem do końcowego sukcesu.
BOGDANOW SIĘ WKOMPONOWAŁ
Po półtora miesiąca od startu rundy wiosennej widać, że decyzje odnośnie transferów podjęte przed rundą, okazały się trafne. Bardzo dużo pożytku przynosi drużynie Andrij Bogdanow, który do sporej kultury gry, dołożył także niezwykle istotne, zwycięskie trafienie. Mając tak ubogi budżet, tak niewiele możliwości rotacji, zatrudnienie ukraińskiego piłkarza okazuje się strzałem jeśli nie w dziesiątkę, to na pewno w dziewiątkę. Gdy defensywny pomocnik padł po końcowym gwizdu na murawę, widać było jak wiele serca na niej zostawił. A i Enrique Esqueda, o czym przekonany jest trener Leszek Ojrzyński, niebawem będzie bardzo przydatny.
BEZRADNY MISTRZ
Próbował zmieniać coś w grze swojego zespołu trener stołecznego zespołu Romeo Jozak, ale ani wprowadzenie Eduardo, ani Hlouska nie dało wymiernych efektów. Mistrzowie Polski zagrali poniżej oczekiwań, w całym spotkaniu nie oddali ani jednego celnego strzału na bramkę Steinborsa.
U SIEBIE RZĄDZĄ
Arka nie straciła bramki u siebie w lidze od 6 spotkań. Ostatnia taka passa miała miejsce… 42 lata temu. Ale w pełni cieszy dopiero fakt, że Olimpijska powoli staje się miejscem, gdzie gospodarze nie tylko nie tracą, ale także zdobywają i wygrywają. A wszystko przy komplecie publiczności i z wielką szansą na grupę mistrzowską. Żaden z prezentów schowanych w bucie, nie byłby w niedzielę tak udany, jak ten wywalczony w korkach dzień wcześniej, zwycięstwem przeciwko Legii.
Arka Gdynia 1:0 Legia Warszawa. Bramka: Andrij Bogdanow 32′