Gol Luki Vucko pogrążający Arkę, żywa świnia przyodziana szalikiem Lechii przy Olimpijskiej czy płonąca flaga „Władców Północy”. Przed sobotnimi derbami oba zespoły mają ważne cele do zrealizowania. Sprawdziliśmy jakie akcenty w przeszłości towarzyszyły derbom Trójmiasta. Spotkanie na Stadionie Energa Gdańsk już w sobotę 7 kwietnia o 18:00 w ramach ostatniej kolejki fazy zasadniczej Ekstraklasy. Kwietniowa potyczka będzie 39. oficjalnym meczem pomiędzy Arką i Lechią. Dotychczas 13 razy wygrywała Lechia, 11-krotnie Arka, aż w 14 spotkaniach padał remis.
JAK ORŁY GÓRSKIEGO
Wiosna 1974 r. Za kilkadziesiąt dni w Polsce wybuchnie euforia po zdobyciu przez reprezentację kraju trzeciego miejsca na Mundialu w Niemczech. Ale w kwietniu, na Pomorzu wszyscy skupiali się na rywalizacji Arki z Lechią na szczycie grupy północnej II ligi. Oba zespoły sąsiadowały wtedy na podium tabeli – Lechia była druga, Arka trzecia. Na trybunach przy Traugutta zjawiło się więc aż 35 tys. ludzi. Spotkanie wbrew oczekiwaniom nie porwało publiczności, ale wykreowało bohaterów – znakomicie spisującego się w bramce Arki Stanisława Burzyńskiego i zdecydowanie grającą linię defensywną gdyńskiego zespołu. Z przodu gola dołożył ojciec bardziej kojarzonego dziś Marcina Mięciela – Adam i pierwsze zwycięstwo Arki przy Traugutta stało się faktem.
KRUSZCZYŃSKI MIAŁ PATENT
W swojej karierze gole strzelał Juventusowi i Barcelonie, ale jak mawiał, najlepiej smakowało 6 bramek wpakowanych Arce Gdynia w jednym sezonie. Jerzy Kruszczyński – wyborowy snajper Lechii, miał patent na żółto-niebieskich. 31 bramek w 30 meczach drugiej ligi, to wynik wybitny. Ale w Gdańsku na rękach noszono go nie tylko za snajperskie umiejętności, ale też nadzwyczajną motywację w spotkaniach z Arką. Kibice biało-zielonych, kiedy ich ikona tylko pojawia się na stadionie, noszą go na rękach właśnie za „dołożenie” rywalowi zza miedzy.
SZALONE LATA 90.
Spośród wszystkich potyczek najbardziej utytułowanych klubów na Pomorzu, warto wyróżnić te najbarwniejsze. W 1994 roku, Arka prowadząc w Gdańsku 1-2, pod koniec spotkania dała sobie wydrzeć zwycięstwo i po bramce Marka Motyki, uległa Lechii 2-3. Rok później oba kluby spotkała sportowa degradacja, ich losy splotły się więc w III lidze, w której bezdyskusyjnie dominowała drużyna z Gdyni (3:0 i 4:0).
NOWE CZASY, LEPSZE?
Paweł Kątnik