Trójmiejskie derby w liczbach. Tyle brakuje im do największych w Europie [ANALIZA]

W Trójmieście rządzą, a na świecie wielu kibiców nie wie o ich istnieniu. Piłkarskie derby Trójmiasta rozpalają Gdańsk, Gdynię i region. Sprawdziliśmy w liczbach, ile brakuje im do największych.

Największe derby na świecie to pojedynki m.in zespołów z Manchesteru, potyczki Zagłębia Ruhry pomiędzy Schalke a Borussią czy hiszpańskie derby Sevilli. Jak glob długi i szeroki, tak popularne są właśnie między drużynami z jednego regionu. My postanowiliśmy porównać w liczbach trójmiejskie derby z tymi hiszpańskimi pomiędzy Sevillą a Betisem.

KIBICE NA STADIONACH

Na mecze Lechii przychodzi w tym sezonie średnio 10 082 widzów. Arka przyciąga na trybuny 8543 kibiców. Łącznie daje to 18 625 widzów na stadionach Lechii i Arki podczas meczów domowych. Real Betis przyciąga na swoich trybunach średnio 45 655, Sevilla 33 268. To daje łącznie prawie 79 tys. „Nasze” derby przyciągają więc prawie 4 i pół raza mniejszą widownię niż na hitach Primera Division. Oczywiście pamiętamy, że jest to podyktowane zarówno poziomem sportowym obu lig, wielkością stadionów, jak i klimatem dużo surowszym u nas i przyjaźniejszym w Andaluzji. Chodzi o liczby.

WARTOŚĆ PIŁKARZY

Wartość jedenastki Lechii i Arki oraz Sevilli i Realu Betis mierzymy w sumie szacowanych kwot, jakie są warte jedenastki zespołów, przy założeniu, że wliczamy najdroższych piłkarzy każdej z drużyn.

Jedenastkę Sevilli oszacowaliśmy na podstawie wyliczeń portalu Transfermarkt na 150 mln euro. Uboższa jest ta Realu Betis – szacunki dają 86 mln euro. Pierwszy skład Lechii, wliczając jeszcze Marco Paixao, wart jest około 7 milionów Euro, a Arki 4,5 mln euro. Oznacza to, że sam obrońca Realu Betis, Marc Bartra, jest więcej wart niż obie jedenastki naszych zespołów. Łącznie prawie 20-krotnie większa wartość biega po boisku podczas derbów Andaluzji niż podczas derbów Trójmiasta.

BUDŻET KLUBÓW

Budżet Lechii przed sezonem szacowano na 40 milionów złotych i mimo ostatnich doniesień o zastrzyku gotówki, wobec problemów i zaległości gdańskiego klubu taką wartość przyjmijmy jako obiektywną. Planowany budżet Arki przed bieżącym sezonem wynosił 12 mln zł, ale załóżmy, że ta liczba wzrosła po zdobyciu trofeów krajowych i gotówki z Ligi Europy do 13 mln zł. Hiszpańska Marca pisała w zeszłym roku o budżecie Realu Betis na poziomie 90-100 mln euro. Sevilla z budżetem 212 mln euro. Oznacza to tak dużą przepaść, że dla zmniejszenia skali, nie warto przeliczać ze złotówek na euro.

TRANSFERY

Generalnie Lechia i Arka nie szalały w ostatnim czasie na rynkach finansowych. A przynajmniej na pewno pod względem wydatków. Biało-zieloni oddali do Torino bramkarza Vanję Milinkovicia-Savicia i był to największy przypływ gotówki „na koncie” gdańskiego zespołu – ponad 2,5 mln euro. Arkowcy z kolei poszukiwali zawodników na wypożyczenie jak Mateusz Szwoch i Patryk Kun bądź będących ostatnio bez klubu jak Enrique Esqueda. A jak to wygląda u sewilczyków? Sam Luis Muriel kosztował FC Sevillę 21 milionów euro, czyli blisko dwukrotność budżetu Lechii i pięciokrotność Arki.

CIESZMY SIĘ TYM, CO MAMY

Nasze derby potencjałem finansowo-sportowym dorównać najsliniejszym nie są w stanie. Ale to wiemy od dawna i nie ma w tym nic odkrywczego. Wciąż natomiast potrafią przyciągnąć na trybuny solidną liczbę kibiców. Szacuje się, że w sobotę na Stadionie Energa Gdańsk zasiądzie ponad 20 tys. kibiców, co przy tym co prezentuje ostatnio Lechia i tak jest wynikiem ponad stan. „Przychodzimy nie dla piłkarzy a dla atmosfery” mawiali często fani polskich zespołów i na pewno w przypadku najblliższych derbów, również to powiedzenie bedzie miało zastosowanie.

 

 

Paweł Kątnik

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj