Drugi raz w tym sezonie Arka przegrała derby Trójmiasta. Gdynianie tym razem zostali absolutnie zdominowani i znów pojawiło się tłumaczenie, że drużyna została „przemotywowana”. Patrząc jednak na „liczby” ta teza upada. Zespół Leszka Ojrzyńskiego został przez gdańszczan zabiegany. Nie pierwszy raz pojawia się teoria z „przemotywowaniem”. Jest dość wygodna – pasuje do osoby trenera Leszka Ojrzyńskiego i przynajmniej części piłkarzy Arki, którzy znani są z tego, że nogi nie odstawiają. Na czym jednak owe „przemotywowanie” miałoby polegać? Gdynianie raz za razem brutalnie faulowali i zostali ukarani czerwonymi kartkami? Niespecjalnie. Może tak wściekle atakowali na bramkę Lechii, że zapomnieli o obronie? Raczej nie. W takim razie musieli mnóstwo biegać, podczas gdy biało-zieloni spokojnie, technicznie rozgrywali piłkę. Również pudło, bo to zespół Piotra Stokowca biegał i więcej, i szybciej, a to przyniosło oczekiwany efekt.
PRZEMOTYWOWANI BIEGALI MNIEJ
Na początek statystyka, której szczególnie analizować nie trzeba. Łączny dystans pokonany przez piłkarzy obu drużyn. Gdańszczanie przebiegli 116,3 km, gdynianie – 110,88. Różnica więcej niż znacząca, podobną – choć często jeszcze większą – „wykręcała” Borussia Dortmund Jürgena Kloppa w swoim najlepszym okresie. I wtedy, i teraz, efekt widać gołym okiem. Warto sprawdzić również, którzy zawodnicy najwięcej się napracowali. W Lechii dominuje Simeon Sławczew z wynikiem 12,71(!) km. Środkowy pomocnik przez całe spotkanie biegający od jednego do drugiego pola karnego – takiego zawodnika w tym obszarze boiska Piotr Stokowiec ceni szczególnie. W Arce był to Damian Zbozień (11,58 km) – ofensywnie usposobiony prawy obrońca zabezpieczający zupełnie inną strefę boiska. W środku boiska gdynian przez 86 minut grał Michał Nalepa. Pokonał niespełna 9 kilometrów, prawie cztery mniej od Sławczewa.
PRZEMOTYWOWANI BIEGALI WOLNIEJ
Można jednak biegać dużo, ale powoli i bardziej efektywne okaże się bieganie mniej, ale szybciej. To również nie miało miejsca. Gospodarze wykonali o 21 sprintów więcej od gości, ale uwagę zwraca szczególnie to, którzy zawodnicy byli najlepsi w tej statystyce. W Arce tylko dwóch wykonało ponad dziesięć biegów o prędkości przekraczającej 25,2 km/h (statystyczny sprint). Byli to Zbozień (12) i Luka Zarandia (11). W Lechii było ich trzech – oczywiście Sławczew (15), a obok niego dwa motory napędowe gdańszczan – Flavio Paixao (15) i Sławomir Peszko (13), a trzeba pamiętać, że Polak spędził na boisku niespełna 70 minut, a mimo to wykonał dwa sprinty więcej, niż grający w pełnym wymiarze Zarandia.
LEPIEJ MĄDRZE STAĆ NIŻ GŁUPIO BIEGAĆ
To powiedzenie funkcjonuje w świecie piłkarskim od lat i jest w nim wiele prawdy. Problem w tym, że nie ma zastosowania, kiedy przeciwnik mądrze biega. To w derbach zrobiła Lechia, która idealnie wykorzystała swoje atuty i Arkę po prostu zabiegała.
źródło danych: Raport Instat/arka.gdynia.pl