Znakomity mecz duetu serbskich podkoszowych i ambicja do końcowej syreny pozwoliły Polpharmie Starogard Gdański zwyciężyć na wyjeździe GTK Gliwice 92:91. Wynik jest delikatną osłodą ostatnich ciężkich tygodni drużyny. Niedobitkowie ze Starogardu – tak można nazwać drużynę Kociewskich Diabłów. Sezon, który zapowiadał się obiecująco, z każdą kolejką okazywał się coraz większym rozczarowaniem. I właśnie jako ekipa rozczarowująca, ale i nieprzewidywalna, zdziesiątkowana kociewska brygada pojechała do Gliwic na mecz z GTK.
Pojechała i grała ambitnie. Podopieczni Miliji Bogicevicia wykorzystywali przewagę pod koszem, zmuszając rywali do nadmiernego faulowania (aż 29 przewinień w całym meczu).
ASYSTOWAĆ, A NIE STATYSTOWAĆ
Trener Milija Bogicevic nie tyle dał pograć tym, którzy wcześniej rzadziej pojawiali się na parkiecie, co po prostu był do tego zmuszony. Z ławki częściej podnosili się Piotr Dąbrowski oraz Adam Brenk. Jest jednak spora różnica w postawie obu. Brenk, choć nie zdobył punktów, to chociaż asystował. Dąbrowski zaś zakończył mecz bez punktów a więc tylko… statystował.
ULTRA SERBOWIE
Bardzo dobrze grali ci, do których postawy na przestrzeni całego sezonu uwag można mieć najmniej. Duet Milan Milovanović – Nikola Jeftić wciąż pozwala wierzyć, że pod koszem zespół ze stolicy Kociewia jest silny. Obaj łącznie zdobyli aż 46 punktów i to przede wszystkim ich postawa zdecydowała o zwycięstwie ekipy z Kociewia. 19 punktów dorzucił zawsze waleczny Jakub Schenk. Polpharma z bilansem 15-16 zajmuje 12. miejsce w lidze.
Paweł Kątnik