Polscy piłkarze strzelili na mundialu dwa gole i wygrali jeden mecz. Obrazu nie zamaże wynik spotkania z Japonią. Wręcz przeciwnie, tylko spotęguje wrażenie kompromitacji. Ostatnie 10 minut to desperacka próba przerwania gry, by 101 występ w reprezentacji mógł zaliczyć Kuba Błaszczykowski. Ogólne wrażenie, kibice, strzelenie bramki – te wszystkie okoliczności były trzeciorzędne.
PYCHA
Nasza drużyna narodowa to było towarzystwo wzajemnej adoracji. Skryta w kokonie samouwielbienia, wyzuta z pokory, której można nabyć np. oglądając jak w każdym meczu , a nie tylko w tym „o honor” grali Irakijczycy czy Saudyjczycy. Można też porwać się na porównania z Chorwacją czy Belgią. Tylko po co? Przecież wiadomo, że jesteśmy tacy fajni. Chłopaki wypadali fantastycznie w reklamach i filmikach z serii „Łączy nas piłka”. Na boisku zabrakło wszystkiego. Wygraliśmy tzw. mecz „o honor”, ale tak naprawdę właśnie honoru zabrakło. Podobnie jak szacunku dla kibiców. Końcówka meczu z Japonią to była karykatura sportowej rywalizacji.
Reprezentacja żyła w swoim świecie. Bardzo komfortowym, w którym etos pracy od początku przygotowań do mundialu był poniewierany. Pierwszy tydzień przygotowań składał się z uciech na Półwyspie Helskim. Najwięcej wysiłku kosztowało naszych piłkarzy jeżdżenie na rowerze. Działanie było jednak przemyślane. Sztab trenerski nad wszystkim panował. „Ego” piłkarzy rosło. Nie było jak się odbić od rzeczywistości, bo od trudniejszych tematów panowie piłkarze byli skutecznie izolowani.
Zgubiła ich próżność i pewność, że wszystko gra. A tej „gry” nie dało się oglądać.
CHCIWOŚĆ
Tu najlepszym przykładem jest postawa Roberta Lewandowskiego. Tylko z Bayernu Monachium otrzymuje ok. 5 mln złotych miesięcznie. Wpływy z reklam są niewiele mniejsze. Jednak Bayern stał się dla naszego kapitana za ciasny. Marzy mu się galaktyczny kontrakt z Realem Madryt.
” Lewy” może nie zniszczył, ale poważnie naruszył swój wizerunek. Stał się nawet podmiotem kpin. Chciał rzucić wyzwanie Cristiano Ronaldo, ale Portugalczyk to jednak większy rozmiar piłkarza.
Lewandowski jest na szczycie swoich możliwości, może być dumny z tego, co osiągnął. Jest sławny, bogaty, ma atrakcyjną żonę, został ojcem, wciąż pozostaje idolem wielu kibiców. Zachowując więcej pokory i samokrytycyzmu nie będzie ryzykował utraty części tych przywilejów.
NIECZYSTOŚĆ
Chodzi z grubsza o „nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu”. Szczególnie to drugie ogniwo może stanowić problem. Tajemnicą poliszynela są skłonności polskich piłkarzy do folgowania słabościom. Od czasu do czasu poliszynel „puszcza farbę” i mamy skandal. Piłkarska reprezentacja Polski to nie klasztor, ale jednak miejsce pracy. Podczas zgrupowań pracy szczególnie intensywnej. Powszechną zasadą jest nie przychodzenie do pracy pod wpływem alkoholu. Higieniczny tryb życia przy dużych wysiłkach jest także pożądany. Jaka jest prawda, możemy się tylko domyślać. Mało budujące przesłanki otrzymaliśmy w Moskwie, Kazaniu i Wołgogradzie
ŁAKOMSTWO
Nie zauważyłem nadwagi u piłkarzy , zatem tradycyjna definicja tego grzechu nie znajduje tu zastosowania. Naszym piłkarzom można raczej zarzucić brak „łaknienia” sukcesu. Nie potrafili oprzeć się sile Senegalczyków, nie umieli zareagować na wyższą kulturę piłkarską Kolumbijczyków. Nie zachowali się jak prawdziwi sportowcy i notując korzystny wynik z Japonią w końcówce zagrali w „chodzonego” . Ostatni mundialowy biało-czerwony obrazek obrazek przywołuje scenę z ” Popiołu i Diamentu” Andrzeja Wajdy. Skacowane towarzystwo w hotelu „Monopol” snuje się w rytmie poloneza, a jeden z uczestników sennego korowodu krzyczy ” Niech żyje Polska”
ZAZDROŚĆ
Miałem wrażenie, że to uczucie było naszym piłkarzom obce. Nie zazdrościli rywalom lepszej gry i zwycięstw. Po zwycięstwie nad Japonią uznali, że honor ocalili. Nie było widać żalu o to, że nie wyszli z grupy. Raczej bezsilność, którą mimiką najlepiej wyrażali Lewandowski, gdy nie wykorzystał idealnego podania Grosickiego oraz sam „Grosik”, który klął i prawie płakał po meczu z Kolumbią
GNIEW
Piłkarze są podobno pogniewani na siebie. Nieoficjalnie mówi się, że istniał konflikt między frakcją Lewandowskiego a pozostałymi kręgami towarzyskimi.
Mimo prób zachowania pozorów dobrych relacji, iskrzy na linii reprezentacja -dziennikarze. W przeciwieństwie do np. Niemców, którzy przyznali, że zagrali dramatycznie i przeprosili za to kibiców, Adam Nawałka mówił o dobrej atmosferze, wynikach badań fizjologicznych i ocalonym honorze.
Takimi „bajkami z mchu i paproci” wzbudził powszechny gniew, a ludzi obdarzonych poczuciem humoru skłonił do ironii.
LENISTWO
To najbardziej kardynalny grzech polskich piłkarzy. Czas przed turniejem w Rosji to był nieustający „szoł”. Sesje filmowe i fotograficzne, atrakcyjne Wags wspierające swoich mężczyzn, zwolnione tempo przygotowań, w których od początku największą uwagę przywiązywano do rehabilitacji, odnowy biologicznej i mentalnej oraz właściwej rekreacji.
Zabrakło determinacji i pasji do pracy. Starsi piłkarze już spełnieni a młode wilczki przejęły nie zawsze dobre nawyki przywódców stada.
Padały też komentarze, że przegrywaliśmy, bo rywale lepiej grali w piłkę. Robert Lewandowski wyraził opinię, że w ostatnich latach drużyna grała na 110 procent możliwości. Przy takim podejściu progres jet oczywiście niemożliwy.
Włodzimierz Machnikowski