Choć nie rozegrał jeszcze na boiskach Lotto Ekstraklasy ani minuty, jego nazwisko przewija się niemal w każdych mediach. Egy Maulana Vikri po uzyskaniu pełnoletności podpisał pierwszy profesjonalny kontrakt w życiu z Lechią Gdańsk. Nadzieja indonezyjskiego futbolu cieszy się dużym zainteresowaniem nie tylko polskich kibiców. W swoim kraju jest idolem. Jego profil na Instagramie śledzi blisko milion ludzi. Czy jego nazwisko – tak wielbione w Indonezji – może przełożyć się na realny zysk dla Lechii? Rozmawiamy o tym z doktorem Bartoszem Krawczyńskim z Zakładu Zarządzania Sportem Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku.
900 TYS. Z 50 MILIONÓW. DUŻO CZY MAŁO?
– Egy to ciekawy eksperyment marketingowy. Jeden z pierwszych, z którymi do czynienia mamy w Polsce. Byłbym bardzo ostrożny jeżeli chodzi kwestię szacowania wartości, ekwiwalentu i potencjalnych korzyści dla klubu i samego zawodnika – zaznacza Bartosz Krawczyński. – Faktem jest jednak, ze liczba „followersów”, czyli osób śledzących profile Lechii, wzrosła blisko dziesięciokrotnie, kiedy okazało się, że Egy zostanie zawodnikiem gdańskiej drużyny. Początkowo klub na Instagramie posiadał 23 tysiące fanów, aktualnie jest to ponad 234 tysiące. Wzrost jest ogromny. I błyskawiczny. Wystarczyły dwie doby od ogłoszenia, że Egy zagra w Gdańsku, by na Instagramie biało-zielonych przybyło aż 170 tysięcy nowych fanów. Suche liczby robią piorunujące wrażenie.
Należy pamiętać, że kraj z którego pochodzi nowy piłkarz gdańskiej drużyny, to najgęściej zaludnione państwo świata. Posiada blisko 240 milionów mieszkańców i niemal 50 milionów kont na Instagramie. Zestawmy to z Polską. Blisko 40 milionów mieszkańców i 5 milionów kont. – Dzisiaj Instagram Egiego śledzi około 905 tysięcy fanów. Czy to jest dużo? Czy to jest mało? To jest trochę ponad jeden procent użytkowników Instagrama w Indonezji – podkreśla doktor Krawczyński.
LECHIA MISTRZEM POLSKI… NA INSTAGRAMIE
Mimo że młodego piłkarza z Indonezji śledzi „zaledwie” jeden procent użytkowników Instagrama w jego kraju, to i tak wystarczyło to, aby Lechię wynieść na pierwsze miejsce w rankingu najpopularniejszych polskich klubów. Gdańszczanie daleko w tyle zostawili Legię Warszawa czy Lecha Poznań. – W tym momencie Egy musi potwierdzić swoją wartość na boisku, bo wszystkie kontrakty sponsorskie podpisane teraz, będą procentowały po wielokroć w przyszłości. Przy tym wszystkim wydaje mi się, że głównym celem Lechii nie jest budowanie przekazu marketingowego w oparciu o tego młodego zawodnika – zaznacza Bartosz Krawczyński. Jak zauważa, wskazywać na to może choćby fakt, że klubowa strona zawiera trzy wersje językowe, ale bez indonezyjskiej.
Z ZARABIANIEM MOŻE BYĆ CIĘŻKO
Transfer Egiego do Lechii uruchomił lawinę spekulacji. Głośno zastanawiano się nad aspektem finansowym tej transakcji i ewentualnych korzyściach płynących do gdańskiej drużyny. Okazuje się, że o zarobek może być ciężko. – Należy pamiętać, że średnie wynagrodzenie w Indonezji przekracza nieco ponad tysiąc złotych. Oryginalna koszulka Lechii to koszt 199 złotych plus koszty wysyłki. Indonezja słynie z tego, że podróbka traktowana jest niemal jak oryginał. Taką koszulkę na miejscu możemy kupić w przeliczeniu za około 20-50 złotych – wylicza ekspert. – W Indonezji bardzo popularne są ligi angielska, niemiecka, hiszpańska, a światowi potentaci już dostrzegli potencjał tego rynku. Według mnie, mimo że Egy jest lokalnym idolem, przeciętny Indonezyjczyk będzie wolał kupić koszulkę znanego klubu angielskiego niż Lechii Gdańsk.
PO CO LECHII POPULARNOŚĆ W INDONEZJI?
– Nie ma takiej potrzeby. Lechia powinna skupić się na rynku polskim, europejskim i obecności w pucharach. Powinna wszystkimi możliwymi sposobami, przede wszystkim dobrą grą, wypełnić stadion Energa. Dmuchanie balonika w postaci potencjału marketingowego tego młodego zawodnika z Indonezji jest niepotrzebne i nadmierne – podsumowuje doktor Bartosz Krawczyński.
18-latek okazję do debiutu w Lotto Ekstraklasie będzie miał już 20 lipca. Lechia na inaugurację sezonu zmierzy się w Białymstoku z wicemistrzem Polski – Jagiellonią.