Świetna godzina, słaba końcówka, ale na Miedź to wystarczyło. Lechia wciąż niepokonana w ekstraklasie

Lechia dalej niepokonana w ekstraklasie. Gdańszczanie pewnie pokonali Miedź Legnica 2:0 po trafieniach Jakuba Araka i Patryka Lipskiego. Biało-zieloni byli drużyną lepiej zorganizowaną, mieli swój plan na spotkanie, byli skuteczni i zasłużenie zdobyli trzy punkty. Lechia od początku meczu wyglądała na drużynę pewną siebie. Drużynę, która wie, co ma robić na boisku i jaki jest plan na to spotkanie. Gdańszczanie od pierwszych minut przejęli inicjatywę i szybko zdobyli nawet bramkę, ale sędzia słusznie nie uznał jej, bo Jakub Arak był na spalonym. Żadnego błędu napastnik nie popełnił w 39. minucie, kiedy wykorzystał idealne dośrodkowanie Pawła Stolarskiego i głową otworzył wynik meczu. Chwilę wcześniej mógł zrobić to Flavio Paixao, ale nie był w stanie skierować piłki do siatki po doskonałej centrze Lukasa Haraslina.

BEZZĘBNA MIEDŹ

Biało-zieloni przeważali, ale i goście mieli swoje okazje. Najlepsze zmarnował Omar Santana Cabrera, który dwukrotnie próbował strzałów z woleja po akcjach prawą stroną, ale oba te uderzenia były niecelne. To gospodarze mieli więcej z gry, wyglądali na drużynę pewniejszą, lepszą piłkarsko i zasłużenie prowadzili do przerwy. Trudno jednak, by było inaczej, bo przyjezdni w pierwszej połowie ani razu nie trafili w światło bramki.

PIĘKNY GOL „LIPY”

W drugą połowę lepiej weszła Miedź, która od razu zagroziła bramce Dusana Kuciaka, ale już kolejne minuty były pod całkowitą kontrolą Lechii, a drugi gol był kwestią czasu. Zdobył go Patryk Lipski, który dostał krótkie podanie od Haraslina. Słowak pędził w kontrataku, ale zaplątał się w dryblingu i oddał piłkę pomocnikowi, który pięknym strzałem zza pola karnego wykończył akcję. Wcześniej bramki mogli zdobyć jeszcze Arak i Flavio, ale obaj byli w swoich sytuacjach wyjątkowo nieskuteczni.

SAMOZADOWOLENIE

Wszystko, co dobre w grze Lechii skończyło się w momencie zdobycia drugiego gola. Prowadzenie 2:0 całkowicie gdańszczan zadowoliło i to do tego stopnia, że pozwolili Miedzi na stwarzanie naprawdę konkretnego zagrożenia pod bramką Kuciaka. Goście marnowali jednak dobre akcje, nie potrafili wykorzystywać błędów rywali (fatalna strata Ariela Borysiuka na własnej połowie), a najbliżej gola byli, kiedy pomógł im rykoszet, a piłka zatrzymała się na poprzeczce. Duże zagrożenie stworzyli jeszcze w końcówce po strzałach z dystansu, ale wtedy z bardzo dobrej strony pokazał się Kuciak.

MOGŁO BYĆ LEPIEJ

To kolejne spotkanie, w którym Lechia pokazała, że może być w tym sezonie mocną drużyną. Biało-zieloni wykorzystali okazje, które mieli w ataku i długo mieli mecz pod kontrolą. Martwić może ostatnie pół godziny, bo gdańszczanie zupełnie niepotrzebnie oddali pole gry rywalom, co mocniejszy przeciwnik mógłby wykorzystać. Miedź nie była jednak w stanie tego zrobić, dlatego to Lechia dopisuje do swojego dorobku trzy punkty.

Lechia Gdańsk – Miedź Legnica 2:0

Tymoteusz Kobiela
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj