Wielkie marzenia małego miasta. KP Starogard pisze historię i marzy o Legii

W Starogardzie duży futbol zaczyna się na historii Kazimierza Deyny, a kończy wspomnieniami Wicemistrzostwa Polski juniorów z lat 80. Dzięki pucharowym wyczynom KP Starogard, wielka piłka wróci do Starogardu jeszcze w tym roku. W mieście sportem rządzi koszykarska Polpharma występująca w Ekstraklasie. Ale raz na kilkadziesiąt lat piłka nożna historycznie w mieście wspominana, budzi się ze snu, aby dawać nielicznym kibicom radość. Tak było przez ostatnie tygodnie za sprawą KP Starogard Gdański. Zespół najpierw awansował na szczebel ogólnopolski Pucharu Polski, by trzy miesiące później przebrnąć pierwszą rundę, pokonując silniejszy teoretycznie Górnik Łęczna.

KIEDYŚ PIŁKARZ, DZIŚ WICEPREZES

Na pozór to nie mogło się udać. W klubie dopiero zaczynają uczyć się dużej piłki. Budynek klubowy dzielony jest z tamtejszym Ośrodkiem Sportu i Rekreacji. Dziennikarzy, którzy próbują skorzystać z zaplecza i tamtejszego wi-fi, wywołują sporych rozmiarów zamieszanie. Bo po prostu od wielu lat stadion gościł raczej lokalną społeczność, a nie obce twarze z mediów.

Ale na kurtuazję i profesjonalizm jeszcze przyjdzie czas. KPS liczy sobie zaledwie dekadę. Wiceprezes Adam Sobiecki, pamięta jeszcze rok 2008, kiedy w B-klasie sam wdziewał klubową koszulkę i przechodził z nim etap jeżdżenia po najmniejszych wioskach powiatu starogardzkiego. – Pierwsze dwa sezony pomagałem, grałem z chłopakami i wywalczyliśmy dwa awanse – wspomina Adam Sobiecki. – Później przyszli młodzi i kontynuują to dzieło do dziś.

W środę wiceprezes wystąpił zresztą w dwóch rolach. Poza trzymaniem kciuków za ukochany klub, sam dobył mikrofonu i wcielił się w rolę spikera w meczu. Zrobił to zresztą w pełni profesjonalnie, odsuwając sympatię na dalszy plan.

 
ŚWIĘTO DLA MIASTA

Mecz z Górnikiem Łęczna był ogromnym wydarzeniem, przynajmniej dla kierownictwa klubu. Na 20 minut przed, próżno było na stadionie znaleźć choćby kilkunastu kibiców. – To taki wielki mecz a ja na mieście nie widziałem żadnego plakatu – oburza się pierwszy spotkany przez nas widz. Ale to dlatego, że oni żyją innym rytmem. Rytmem mniejszego miasta, gdzie dojechanie na mecz nie wiąże się z 30 minutowymi korkami i tłumami im podobnych pod kasą wejściową. Dlatego z pierwszym gwizdkiem, krzesełka zapełniły się już liczbą ok. 400 kibiców. A ci którzy nie dotarli na czas niech żałują, bo kopciuszek ze Starogardu otworzył wynik już w pierwszej minucie spotkania.

MARZENIA O LEGII

I choć sił brakowało z każdą następną minutą, a rywale nacierali z jeszcze większą zaciętością, to jednak wygrały charakter, atut własnej murawy i przede wszystkim szczęście. Aplauz po końcowym gwizdku mieszał się z marzeniami na przyszłość.  – Chcemy Legię, niech przyjedzie tutaj Legia! – wykrzykiwali z marzeniami o następnym przeciwniku.
Jeszcze słowo o bohaterze zwycięskiej akcji Wojciechu Zysce. Przed laty debiutował w Ekstraklasie w barwach Lechii Gdańsk, teraz gra dla Starogardu o II ligę. – Pochodzę ze Sztumu i stamtąd dojeżdżam sobie 50 km do Starogardu, także nie jest najgorzej. A Puchar? Kogo nam los rozlosuje, to zagramy. Jeśli to będzie drużyna z Ekstraklasy, dla miasta to będzie wielkie wydarzenie, a my postaramy się wygrać to spotkanie – zadeklarował.

1/32 finału Pucharu Polski: KP Starogard Gd – Górnik Łęczna 1:0 (Zyska 1′)

Paweł Kątnik


Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj