W Polsce biegowa moda trwa nadal. Wprawdzie trend zainteresowania jest troszkę mniejszy, niż dwa czy trzy lata temu, ale ogólnie ludzi biegających przybywa.
Środowisko biegowe i cała otoczka z tym związana, jest idealnym polem do prowadzenia badań naukowych – zarówno z perspektywy sportowej, socjologicznej jak i ekonomicznej.
Jedną z osób, które postanowiły pochylić się nad rozpoczęciem badań naukowych, między innymi pod kątem zachowań konsumentów na rynku imprez biegowych – jest Liwia Delińska, która na co dzień jest pracownikiem naukowo-dydaktycznym w Katedrze Marketingu na Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Gdańskiego.
Jakiś czas temu na naszym profilu Pomorze Biega i Pomaga, opublikowaliśmy post, w którym Liwia Delińska zachęcała do wypełnienia kwestionariusza. Dzięki temu odpowiedzi posłużą jej podczas pisania rozprawy doktorskiej.
Z tej okazji Maciej Gach, postanowił porozmawiać z Liwią Delińską o jej projekcie naukowym jak i samym bieganiu.
Maciej Gach – Skąd pomysł na pracę doktorską, dotyczącą biegania?
Liwia Delińska – Moja dotychczasowa praca naukowa związana jest przede wszystkim z zachowaniami konsumentów. Współczesny biegacz (i uczestnik imprez biegowych) to świetny przykład konsumenta, który zachowuje się w określony sposób. Na jego postępowanie ma wpływ szereg różnych czynników. Postanowiłam zbadać, co warunkuje przebieg procesu podejmowania decyzji nabywczych biegaczy i jakie znaczenie ma rozwój technologiczny. Popularyzacja biegania w Polsce zbiegła się w czasie z erą cyfrową, co sprawia, że jest to ciekawy problem badawczy i miejsce do poszukiwania zależności. Nie ukrywam też, że sam pomysł na pracę wynika z połączenia zainteresowań zawodowych i prywatnych.
Można powiedzieć, że temat, który opiszesz w badaniach naukowych będzie innowacyjny, bo praktycznie nie jest zbadany.
To temat, który właściwie nie został jeszcze poruszony w literaturze naukowej, mimo iż rynek biegowy dynamicznie się rozwija. Coraz więcej osób biega, a przecież nie wszyscy są sportowcami nastawionymi wyłącznie na wynik. Na bieganie możemy spojrzeć z nieco szerszej perspektywy – w aktywny sposób zagospodarowuje czas wolny. Szacuje się, że w Polsce regularnie biega 3 miliony osób, a suma wydatków związanych z bieganiem wzrosła z 5 milionów zł w 2006 roku do 1,8 miliarda złotych w 2015 roku (Polska Biega).
W 2017 roku w Polsce zostało zorganizowanych 4026 imprez biegowych (i mówimy tu tylko o imprezach oficjalnie zgłoszonych na stronie MaratonyPolskie.pl, bo w rzeczywistości jest ich jeszcze więcej). Wraz ze wzrostem liczby wydarzeń, rośnie spektrum możliwości wyboru imprezy przez uczestnika. Impreza biegowa jest produktem, który spełnia różnorodne potrzeby. Obok biegów ulicznych na różnych dystansach, wzrósł także popyt na nowe formy imprez biegowych, tj. biegi OCR, biegi górskie, biegi charytatywne czy też imprezy, podczas których bieganie jest jedną z dyscyplin (np. triathlon, swimrun, rajdy przygodowe). Jak widać, zmienia się cała struktura rynku, a biegacze stają się coraz bardziej wymagający i poszukują nowych doświadczeń.
Powyższe liczby dają do myślenia i jednym słowem bieganie to niezłe pole do prowadzenia badań. Znalazłaś jakieś prace naukowe o bieganiu z perspektywy ekonomicznej?
Z tego co mi wiadomo w dziedzinie nauk ekonomicznych, taka praca doktorska jeszcze nie powstała. Nie wykluczone, że napisano rozprawę poruszającą aspekty związane z bieganiem w ujęciu sportowym lub medycznym. Niemniej jednak, od kilku lat wąskie grono badaczy w Polsce zajmuje się specyfiką rynku biegowego w zakresie nauk o zarządzaniu. Cały czas wzbogaca się dorobek artykułów naukowych. Ekspertem, który po raz pierwszy posłużył się terminem „rynek biegowy” jest profesor Zygmunt Waśkowski z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu.
To właśnie na tej uczelni organizowana jest coroczna Ogólnopolska Konferencja Metodyczna poświęcona imprezom biegowym. Właśnie wróciłam z VI edycji, podczas której swoimi doświadczeniami wymieniali się naukowcy i organizatorzy biegów. Ciekawym zagadnieniem naukowym, jakim jest turystyka biegowa zajmuje się natomiast doktor Ewa Kasperska z Politechniki Koszalińskiej. Trzy lata termu pojawiła się również zagraniczna pozycja „Running Across Europe: The Rise and Size of One of the Largest Sport Markets”, jednak o Polsce w tej książce nie ma ani słowa.
A zastanawiałaś się nad innym tematem rozprawy?
Pierwotne pomysły na rozprawę nie były związane z bieganiem. Zajmuję się zachowaniami konsumentów i wykorzystaniem technologii w procesie podejmowania decyzji zakupowych. Niemniej jednak tematyka postępowania nabywców na rynku jest niezwykle szeroka, a na rynku biegowym istnieje luka badawcza, stąd też wyłonił się ciekawy temat rozprawy. Czym dłużej się tym zajmuję, tym więcej pomysłów się pojawia. Może zostawię je na habilitację.
Masz za sobą już jakieś artykuły naukowe, które dotyczą biegania?
Wszystkie naukowe problemy biegowe zostawiam na potrzeby rozprawy. Mam jednak za sobą prawie 10 recenzowanych artykułów naukowych, które dotyczą zagadnień z zakresu marketingu.
Z jakich najczęściej kanałów informacyjnych korzystasz podczas wyszukiwania informacji biegowych?
To zależy. Co jakiś czas przeglądam kalendarze biegowe. Obserwuję także media społecznościowe, a najczęściej Facebooka, który jest niezwykle popularnym kanałem informacyjnym. Wielokrotnie wyświetlają mi się informacje, że moi znajomi są zainteresowani, bądź wezmą udział w danym wydarzeniu. Są również takie biegi, o których po prostu wiem, że istnieją i chciałabym w nich wystartować w przyszłości. Niezastąpione są także rozmowy z innymi biegaczami, podczas wspólnych spotkań czy wycieczek biegowych, gdzie można się podzielić doświadczeniami.
Startujesz w zawodach od 2014 roku. Czy na przestrzeni tych kilku lat, zaobserwowałaś dość duże zmiany związane z organizacją imprez biegowych i kryteriami wyboru biegów przez uczestników?
Bez zmiany nie ma rozwoju. Zwiększa się nie tylko ilość biegów, ale także jakość organizowanych imprez. Wydarzenia muszą być dostosowane do oczekiwań uczestników, a te stale rosną. Współcześni konsumenci stają się coraz bardziej wymagający. Ten trend panuje na całym rynku. Największe zmiany na przestrzeni lat można zaobserwować w imprezach masowych. Można powiedzieć, że wielu organizatorów odrabia lekcje z poprzednich edycji. Kluczową rolę odgrywa rozwój technologiczny. Zmieniły się możliwości komunikacyjno-informacyjne.
Możliwość odczucia atmosfery na podstawie relacji, zdjęć i filmów, a także budowanie relacji z zawodnikami w przestrzeni cyfrowej, nie pozostaje obojętne na ich decyzje. Sporo jednodniowych imprez przyjmuje formę dłuższych wydarzeń. Biegom głównym towarzyszą krótsze biegi towarzyszące. Rozszerza się również oferta skierowana do najmłodszych, co popularyzuje aktywny styl życia. Impreza biegowa przybiera formę kompleksowej oferty. Początkowo biegi rządziły się regułą dostępności. Uczestnicy startowali głównie w swojej najbliższej okolicy. Obecnie dostęp do informacji oraz możliwości podróżowania są coraz większe.
Też ciekawe jest to, że ludzie wybierają zawody biegowe pod kątem coraz bardziej rozwijającej się turystyki biegowej.
Zgadza się. Dla niektórych biegaczy wyjazdy na zawody stają się nieodłącznym elementem stylu życia, np. wybierają miejsce na rodzinny urlop ze względu na start w danym biegu. Dla organizatorów niezwykle ważne jest budowanie przewagi konkurencyjnej – każda impreza powinna się czymś wyróżniać na rynku. Uczestnicy poszukują nowych doświadczeń. Impreza biegowa jest produktem niematerialnym, musi dostarczać emocji.
A jak zaczęła się Liwia, Twoja przygoda z bieganiem i dlaczego właśnie ta dyscyplina sportu?
Paradoksalnie przez długi czas nie lubiłam biegać i postrzegałam bieganie jako niezwykle nudną aktywność. Moje życie wywrócił do góry nogami Winter – nasz pies w typie husky, którego prawie 5 lat temu świadomie zaadoptowaliśmy ze schroniska. Specyfika tej rasy wymaga ruchu i tak zaczęło się nasze wspólne aktywne spędzanie czasu. Najpierw startowaliśmy w dogtrekkingu oraz imprezach na orientację (w większość można startować z psem). I tak naprawdę to właśnie orienteering przekonał mnie do biegania.
Zaczęliśmy od trekkingów, jednak marsz zajmował zbyt dużo czasu, więc zaczęliśmy biegać od punktu do punktu. Trzykrotnie Winter zrobił z nami TP-50 na Harpaganie. W 2014 roku z racji lokalnego patriotyzmu, po raz pierwszy wystartowałam w biegu masowym, jakim był Bieg Niepodległości w Gdyni. W między czasie pojawiło się zafascynowanie biegami z przeszkodami i rajdami przygodowymi. Postawiłam sobie za cel ukończenie maratonu w tym roku i osiągnęłam go w marcu. To co na poziomie totalnie amatorskim podoba mi się w tej dyscyplinie sportu najbardziej, to różnorodność i praktycznie nieograniczone możliwości aktywnego spędzania czasu.
Aspektem Twoich badań jest także sprzęt używany przez biegaczy. Coraz więcej osób zastanawiających nad zakupem choćby pierwszych butów biegowych, korzysta z wiedzy ekspertów biegowych. Jak było w Twoim przypadku?
Od początku podeszłam do tematu profesjonalnie. Zanim sama rozpoczęłam przygodę z bieganiem, to w gdyńskich biegach ulicznych startowała moja Mama. Właściwie to podczas kibicowania na Nocnym Biegu Świętojańskim, po raz pierwszy przeszła mi myśl, że to musi być niezwykle ekscytujące tak wbiegać na metę. Wówczas było to abstrakcyjne, ale gdy kilka lat później postanowiłam podejść poważnie do biegania, to od razu udałam się do gdyńskiej Biegosfery (obecnie Sklep Biegacza), gdzie dobrano mi moją pierwszą parę butów trailowych dostosowanych do mojej stopy. Zresztą mam wrażenie, że jeszcze kilka lat temu testy i opisy sprzętu w Internecie dla osób początkujących nie były aż tak popularne, a kontakt ze sprzedawcą był głównym źródłem informacji.
Korzystasz z jakiś aplikacji biegowych czy z samego zegarka sportowego?
Gdy stawiałam pierwsze biegowe kroki to korzystałam ze smartfona wyposażonego w popularną aplikację Endomondo. Po dwóch latach kupiłam dość prosty zegarek z GPS-em (Polar M400), który towarzyszy mi podczas aktywności sportowych. Ze względów zdrowotnych staram się również biegać z pulsometrem. Po treningach dane zgrywam do aplikacji Polar Flow. Mimo iż, nie należę do biegaczy nastawionych na wyniki, to lubię analizować liczby. Co więcej, zegarek czasem motywuje mnie również do tego, aby nieco dokręcić i skończyć trening na pełnej cyfrze. Ot takie dziwactwo.
Na koncie masz sporo zaliczonych biegów – zwłaszcza tych najbardziej masowych. Czy Twoja praca naukowa też będzie miała porównanie nie tylko tych popularnych biegów, ale również z tymi kameralnymi czy nawet niszowymi?
Zacznijmy od tego, że przede wszystkim biegam kompletnie amatorsko, bo lubię w ten sposób spędzać czas. Można powiedzieć, że start w imprezach rozpoczęłam właściwie od biegów niszowych. Jednak uczestniczyłam także w różnych imprezach masowych. To tak naprawdę zupełnie inne produkty, które na tym rynku świetnie się uzupełniają. Startowałam w Maczudze Stolema (bieg na orientację na kilkadziesiąt osób), w Grubej Piętnastce (towarzyszącej TUT-owi, gdzie uczestników liczymy w setkach) i w maratonie w Barcelonie (gdzie na starcie pojawiło się kilkanaście tysięcy osób).
Każdy z tych biegów był inny i ja osobiście wybierałam je z odmiennych powodów. W mojej pracy naukowej analizuję zarówno popularne biegi masowe, jak i kameralne biegi lokalne. Z perspektywy biegacza – każdy ma jakieś plusy i minusy. Kwestia dostosowania do potrzeb i oczekiwań. Cieszy to, że oferta rynkowa jest na tyle szeroka, że każdy znajduje coś dla siebie. Coraz większą popularnością cieszą się biegi górskie, które ze względu na charakter i miejsce rozgrywania raczej nie będą imprezami masowymi (tzn. powyżej 1000 osób) i je również uwzględniam w swojej pracy.
Swego czasu portal Polska Biega, przeprowadził Narodowy Spis Biegaczy. Chyba to był pierwszy tak szczegółowy raport dotyczący biegania w Polsce.
Narodowy Spis Biegaczy przeprowadzony w 2014 roku był dotychczas największym badaniem dotyczącym biegania w Polsce. Wzięło w nim udział ponad 60,5 tysiąca osób, co pokazuje jaka jest skala popularności tej aktywności. Ponadto ogólnopolskie badania biegaczy pt. „Profil polskiego biegacza” były prowadzone w 2014 i 2016 roku pod kierunkiem prof. Zygmunta Waśkowskiego przez Uniwersytet Ekonomiczny w Poznaniu. Ja w swojej pracy nie skupiam się wyłącznie na rynku biegowym i segmentacji biegaczy. Można powiedzieć, że idę krok dalej, czyli analizuję uwarunkowania zachowań biegaczy.
Praca doktorska to czasem kilka lat badań. Mniej więcej wiesz, kiedy planujesz obronę i przedstawienie uzyskanych spostrzeżeń naukowych.
Obecnie realizuję najważniejszą część pracy doktorskiej – badanie ilościowe. Kolejne miesiące spędzę na analizie danych i pogłębieniu wybranych problemów za pomocą badania jakościowego przy wykorzystaniu zogniskowanych wywiadów grupowych. Będę poszukiwać ochotników do badania wśród mieszkańców Trójmiasta. Spora część pracy już mam za mną – badania literaturowe, analiza desk research i obserwacje. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to chciałabym złożyć pracę na przełomie wiosny/lata 2019.
Liwia Delińska – rodowita gdynianka, pracownik naukowo-dydaktyczny Katedry Marketingu na Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Gdańskiego, specjalizujący się w zachowaniach konsumentów. Miłośniczka aktywnego spędzania czasu, która poza rekreacyjnym bieganiem, uwielbia kajakarstwo, snowboard i jazdę na rowerze górskim. Tegoroczna finisherka Maratonu w Barcelonie, weteranka Runmageddonu oraz wielokrotna uczestniczka Grand Prix Biegów Ulicznych w Gdyni, półmaratonów i wielu imprez na orientację. Najczęściej biega z partnerem życiowym i psem husky. Kocha również podróże oraz polską kinematografię.
Maciej Gach