Celem najważniejszym dla Arki jest powrócić do Gdańska na kolejne derby w tym sezonie. Ta idea przyświeca Arkowcom od momentu końcowego gwizdka rozbrzmiewającego na Stadionie Energa 27 października po przegranej z Lechią. Aby tak się stało, trzeba pokusić się o zwycięski impuls przeciwko będącej na fali Pogoni Szczecin. Zadanie utrudnia bardzo napięty terminarz.
Piąte przegrane derby z rzędu, ostatnie zwycięstwo z Lechią dekadę temu, a wokół uciekający bilans z rywalem zza miedzy i wciąż perspektywa oglądania pleców zawodników w biało-zielonych trykotach. Trudno nie odnieść wrażenia, że choć od Derbów Trójmiasta minął już prawie tydzień, to jednak zadra i sportowa złość pozostają w piłkarzach Arki głęboko.
Ale by kompleks trójmiejski bardzo szybko nie stał się kompleksem ogólnopolskim, trzeba wygrać z Pogonią Szczecin. Zadanie z pozoru bardzo trudne, bo rywal w ostatnich 7 meczach Ekstraklasy przegrał zaledwie raz i to z aspirującą do walki o tytuł Jagiellonią na jej gorącym terenie. W innych spotkaniach punkty zabierał choćby Lechowi Poznań (3:0) czy Wiśle Kraków (2:1).
Co jednak pocieszające dla żółto-niebieskich, nawet najgorszy trend można odwrócić. Udowodniła to właśnie Pogoń Szczecin, która do meczu z Wisłą Kraków przystępowała jako outisider ligi, a od tamtej pory zalicza długi marsz w górę tabeli. Skoro więc ostatni niedawno, a będący aktualnie na 10 miejscu Portowcy mogą się wdzięcznie podnosić, to tym bardziej może to zrobić Arka Gdynia.
Istotna dla przebiegu gry, będzie umiejętność regeneracji. Arka w 6 dni gra trzy bardzo trudne i różne spotkania: derbowe (Lechia), na grząskiej murawie w Pucharze Polski (Huragan) i z rywalem wygrywającym ostatnio mnóstwo meczów (Pogoń). Każde z tych spotkań to inny sposób motywacji, inne ustawienie taktyczne i inne zestawienie personalne.