Nie ma nic piękniejszego niż piąte z rzędu wygrane derby, pozycja lidera i komfort przed następną kolejką Ekstraklasy. Ale skoro „statystyki nie kłamią”, to trzeba pamiętać też o tych, które Lechia od kilkudziesięciu lat przywozi z Poznania. Gdańska drużyna nie jest w stanie wygrać w stolicy Wielkopolski od 52 lat, a większość wycieczek na stadion Kolejorza kończy się złymi wspomnieniami. Co jest tak magicznego przy Bułgarskiej, że właśnie tam Lechia ulega paraliżowi, a jej piłkarze nie są w stanie sprostać rywalom? Nie wiadomo, ale też trudno znaleźć okoliczności bardziej sprzyjające, by tę statystykę nieco naprawić.
SAPIE LOKOMOTYWA
BEZ ZASTRZEŻEŃ
Zupełnie inaczej ma się Lechia. Derbowe zwycięstwo potwierdziło dominację w Trójmieście, umocniło pozycję lidera Ekstraklasy i nasyciło kibiców. O sile Lechii niech świadczy to, że ostatnio za jej największy problem uchodził Sławomir Peszko który przecież i tak od miesięcy nie grał. Drugim mankamentem, o którym się mówi, jest frekwencja na stadionie w meczach domowych. Do zdobyczy punktowych lub cenzurek zawodników nikt nawet nie śmiał się przyczepiać.
FAWORYZUJĄ LECHA
A mimo to, w opinii analityków Lech ma większe szanse na zwycięstwo. Nadal stadion przy Bułgarskiej jest synonimem trudnego terenu i nie jest to tylko mit wyssany z palca. Kolejorz poza wspomnianą porażką z Wisłą u siebie w tym sezonie przegrywa. Wygrana Kolejorza zbliży go do czołówki Ekstraklasy, pozwoli złapać oddech trenerowi Ivanovi Djurdjeviciowi i na nowo uwierzyć w walkę o Mistrzostwo Polski. Zwycięstwo Lechii umocni dwupunktową przewagę nad rozpędzoną Legią Warszawa. Remisu żadna z drużyn o takich aspiracjach raczej nie bierze pod uwagę.
Lech Poznań – Lechia Gdańsk niedziela godz. 18