Gdyby na świecie ogłoszono konkurs na najbardziej pechowych kibiców świata, wygraliby fani koszykarzy Arki Gdynia. Ich zespół znowu grał dobrze i ponownie nic z tego nie ma. W meczu z Lokomotivem Kubań Krasnodar Arkowców pogrążyła ostatnia część gry i ostatecznie przegrali oni 72:96. Męczarnię przeżywają kibice zespołu z Gdyni. Koszykarze Arki robią w Europie naprawdę dobre wrażenie, na tle silnego i faworyzowanego Lokomotivu byli równorzędnym rywalem, ale znów tylko przez trzy kwarty. W czwartej gospodarze z Krasnodaru powtórzyli wyczyny Alby Berlin, Lokomotivu z meczu w Gdyni czy tego, co zdarzyło się w spotkaniu z Cedevitą i po prostu zmiażdżyli polski zespół.
WYGRYWAĆ JAK 400-METROWIEC
Na nic zdała się odpowiedzialna gra, utrzymywanie koncentracji i wysiłek włożony w to spotkanie. Na tablicy wyników, jak w poprzednich pięciu meczach, wygrywają rywale. Na naszej antenie Przemysław Frasunkiewicz tłumaczył to tak: Porównam to do wyścigu na 400 metrów, jeżeli się biegnie w tym sprincie z mistrzem świata, to nie oszczędza się na pierwszych stu metrach, tylko się biegnie ile sił na ostatnich 100 metrach. My jesteśmy na tyle niedoświadczeni, że nie potrafimy przyspieszyć w tych końcowych metrach. Ale cieszy, że potrafimy już z nimi walczyć – powiedział Frasunkiewicz. Może po prostu należy się z trenerem zgodzić i przyjąć, że ten sezon jest zapoznawczy, a drużyna uczy się starć z europejskimi potentatami? Oczekiwania jednak już teraz są ogromne.
SZUKAJĄC POZYTYWÓW
Ale oprócz 30 minut wyrównanej gry, jest coś innego, co powinno cieszyć. Na lidera Polaków w Arce wyrasta Marcel Ponitka. W środę zdobył 18 punktów, ale już od kilku tygodni widać, że nie boi się gry 1 na 1 z bardziej doświadczonymi rywalami. Jeśli jego rozwój nie zwolni, za kilka lat będzie jednym z liderów polskiej reprezentacji.
Arka nadal płaci frycowe za bycie gołowąsem w europejskim gronie. Ambicja to na razie za mało na tle doświadczenia, obycia i spokoju, którymi emanują rywale. Dlatego bilans w Eurocupie to 1 zwycięstwo i 5 porażek. Ale te porażki mają dać gdyńskiej koszykówce pożytek w przyszłości i to tej niedalekiej.
Paweł Kątnik