Lechia pewnie prowadzi w tabeli ekstraklasy. Wygrała cztery z rzędu mecze ligowe i piąty pucharowy. Ma 34 punkty na koncie – dokładnie dwa razy więcej niż Śląsk. W 16 meczach straciła 17 bramek, najmniej spośród wszystkich drużyn. To m.in. zasługa Dusana Kuciaka.
KUCIAK CZY ALOMEROVIĆ?
Lechia ma dwóch bramkarzy na najwyższym ligowym poziomie. Sytuacja jest zupełnie inna niż w poprzednim sezonie, kiedy pozycja Słowaka nie podlegała dyskusji, bo na ławce siedziała młodzież dopiero przyuczająca się do zawodu. Alomerović nie zdołał podbić Bundesligi. Markę wyrobił sobie dopiero w Polsce, grając w Koronie Kielce.
Zakontraktowanie Serba przez Lechię budziło kontrowersje. Okazało się jednak, że do Gdańska nie przybył siedzieć na ławce. Piotr Stokowiec dał mu szansę, która została wykorzystana i dzięki temu Lechia ma dwóch równie mocnych bramkarzy.
PROBLEMY W OFENSYWIE
Z powodu urazów do gry we Wrocławiu nie będą zdolni Lipski, Sobiech i prawdopodobnie Haraslin. Tego pierwszego z dobrym skutkiem zastępuje Wolski. Gwiazda Sobiecha ma pełnym blaskiem zajaśnieć wiosną. Na razie pierwszeństwo do miejsca w składzie mają Paixao i Arak. Haraslin brutalnie sfaulowany w ostatnim meczu z Jagiellonią, wciąż odczuwa skutki zagrania rywala. W tej sytuacji rozwijaniem skrzydeł zajmą się pewnie Flavio Paixao i Konrad Michalak. Wprawdzie z klubem są wciąż związani Peszko i Lewandowski, ale trener nie uwzględnia ich już w swoich personalnych roszadach.
LICZY SIĘ NAJBLIŻSZY MECZ
Piłkarze i trener pytani o sytuację w tabeli, przewagę nad rywalami, serię zwycięstw i mistrzowskie perspektywy odpowiadają zgodnie: „Liczy się wynik najbliższego spotkania. Po jego zakończeniu myślimy o kolejnym”.
Śląsk na razie nie straszy, choć potrafił „rozbić w puch” Miedź Legnica na jej terenie. Tyle, że tydzień później przegrał u siebie z Wisłą Płock 0:3. Faworyta wskazać nietrudno. Jeśli jeszcze pomoże Arka i przywiezie punkty w Białegostoku, to już w piątek będziemy mieli Mikołajki.
Śląsk Wrocław – Lechia Gdańsk, piątek 30 listopada, 18:00