We włoskiej Serie A trwa niespotykany wcześniej bum na Polaków. Z ekstraklasy zabierani są już nawet nie najlepsi, a ledwie wyróżniający się zawodnicy. Najważniejsze, żeby byli młodzi i – jeżeli mają już jakiś staż na krajowych boiskach – prawdopodobnie za chwilę dostaną ofertę z któregoś z włoskich klubów. Kto z trójmiejskich klubów w przyszłości może pójść w ślady Krzysztofa Piątka? Oczywiście, największe zainteresowanie budzą najlepsi, jak ostatnio Szymon Żurkowski, ale na półwyspie apenińskim znajdzie się również miejsce dla takich piłkarzy, jak Filip Jagiełło. Trójmiejskim przedstawicielem w Serie A jest Michał Marcjanik, ale on znajduje się na przeciwnym biegunie niż Piątek. Swoje miejsce na ławce rezerwowych zna doskonale, murawy – czy to w lidze, czy w Pucharze – jeszcze nie powąchał. Skoro Włosi tak chętnie sięgają po młodych z polskiej ligi, to na myśl przychodzą kolejni piłkarze, którzy mogliby wzbudzić zainteresowanie klubów z Serie A. W tym miejscu trzeba zaznaczyć, że ograniczamy się tylko do Polaków. Są obcokrajowcy, którzy mają aktualnie większe możliwości wyjazdu do mocniejszych lig, więc pominąć ich po prostu nie można.
WYMARZONY POWRÓT DO WŁOCH
Najmocniejszym kandydatem jest oczywiście Lukas Haraslin. Słowak nigdy nie ukrywał, że to właśnie Włochy są jego wymarzonym kierunkiem. Już tam był i – gdyby Parma nie zbankrutowała – pewnie nigdy nie trafiłby do Gdańska. Klub zdążył się już odbudować, z powrotem jest w elicie, więc być może i skrzydłowy niedługo tam wróci. Polską ligę zaczął już przerastać. Ma drybling, ma szybkość, w tym sezonie dodatkowo imponuje raz po raz przepuszczając piłkę między nogami rywali. Zdaniem wielu jest aktualnie najlepszym zawodnikiem ligi.
KTO NASTĘPNY?
Następny w kolejce wydaje się być Tomasz Makowski. Końcówkę rundy miał bardzo udaną, cztery kolejne mecze rozegrał niemalże od pierwszej do ostatniej minuty, a razem z Pucharem Polski ma w tym sezonie łącznie dziesięć występów. Co ciekawe, Lechia ani jednego z tych meczów nie przegrała. Momentami, co naturalne, widać u niego nerwowość, na pewno mocno pomaga mu obecność w pomocy Daniela Łukasika i Jarosława Kubickiego, ale gołym okiem widać, że Makowski ma smykałkę do gry ofensywnej. Wystarczy wspomnieć mecz z Górnikiem i jego podanie do Artura Sobiecha, który asystował przy golu Filipa Mladenovicia. To Makowski miał pomysł i dobrze go wykonał, to on zapoczątkował tę akcję.
POTRZEBNE MINUTY
Pod opieką Piotra Stokowca mocniej swoją obecność w Lechii zaznaczyli też Karol Fila i Mateusz Sopoćko. Pierwszy długo wydawał się pewniakiem do gry, ale w drugiej połowie rundy występował już rzadziej, a jego miejsce zajął Joao Nunes. Jego zaletą jest fakt, że sprawdził się już i na boku obrony, i w pomocy. Aktualnie jego największym wyzwaniem jest wywalczenie pewnej pozycji w wyjściowej jedenastce. Sopoćko z całej trójki grał najmniej. Tylko raz wystąpił od pierwszej minuty, łącznie uzbierał 154 minuty gry. Potencjał ma, to jasne, teraz potrzeba mu bardziej regularnej gry.
NASTOLETNIA REWELACJA
Jeżeli chodzi o Arkę to w niej jedynym w miarę regularnie występującym, młodym Polakiem jest Mateusz Młyński. Początek miał ciekawy, bo po dobrej drugiej połowie meczu z Górnikiem Zabrze, na kolejny występ czekał aż osiem kolejek. Wtedy jednak zaczął od pierwszej minuty i od razu odwdzięczył się bramką, otwierającą wynik meczu ze Śląskiem (2:1). Następną szansę dostał w Pucharze Polski i znów trafił. Tym razem jako jedyny i dał Arce awans po starciu z Huraganem Morąg. Widać, że ma możliwości, aby stać się naprawdę dobrym skrzydłowym. Nie boi się dryblingu, szuka starć z rywalami. W tym sezonie na boisku spędził 394 minuty, ale trzeba pamiętać, że dopiero 2 stycznia skończył 18 lat.
ZARANDIA NIE WZBUDZA ZAINTERESOWANIA
Uwagę przyciąga też Luka Zarandia, ale to wyjątkowo chimeryczny piłkarz. Potrafi zachwycić, dalej wielu kibiców ma w pamięci gole z finału Pucharu Polski czy Superpucharu, ale w wielu innych spotkaniach nie wniósł nic do gry zespołu. Nie umknęło to uwadze skautów zagranicznych klubów. Według naszych informacji w tym okienku transferowym po prostu nie było zainteresowanych pozyskaniem skrzydłowego.
Jak widać potencjał na przyszłość jest. W obu klubach znajdziemy piłkarzy, którzy w mają szansę stać się dobrymi zawodnikami. Być może niektórzy śladami starszych kolegów trafią do Włoch. Pozostaje mieć nadzieję, że ich kariery potoczą się ścieżkami podobnymi do tej, którą wytycza Krzysztof Piątek.