Zaskoczenie? Niespodzianka? Porażka koszykarek Arki Gdynia w Gorzowie z InvestInTheWest Eneą 79:88 tylko na papierze jest czymś nieoczekiwanym.
Gdynianki w styczniu złapały zadyszkę formy połączoną z kłopotami kadrowymi. Od kilku dni nie ma już w drużynie australijskiej zawodniczki Rebeki Allen, którą z gry wykluczyła kontuzja. Do tego zespół bardzo źle spisywał się przez trzy kwarty meczu poprzedniej kolejki – najsłabsza w stawce TS Ostrovia przyjechała do Gdyni z zamiarem sprawienia niespodzianki i przez długie fragmenty spotkania prowadziła w hali GCS.
„ZADYSZKA”
Niedziela potwierdziła tezę o „zadyszce” gdyńskich koszykarek. W Gorzowie mierzyły się szósty zespół gospodyń i wiceliderki z Gdyni. Od początku to koszykarki z województwa lubuskiego dominowały, wygrywając pierwszą i drugą kwartę 20:15 i 21:16.
ARKA WRÓCIŁA DO GRY… NA CHWILĘ
Po przerwie więcej piłek trafiało do podkoszowej Emmy Cannon, a ta wykorzystywała swoją przewagę fizyczną. Jej punkty, oraz celne rzuty z dystansu Soni Greinacher i Barbory Balintovej pozwoliły wrócić Arce do gry i wygrać trzecią kwartę 29:18. Ostatnie 10 minut zapowiadało się pasjonująco, bo po trzech częściach Arka prowadziła jednym punktem.
NAJGORSZA CZWARTA KWARTA
Ale wszystko, co najgorsze, spotkało gdynianki w ostatniej części. Piłkę już na początku tej kwarty straciła Barbora Balintova, proste faule popełniła Emma Cannon, w konsekwencji to gospodynie uciekły na 7 punktów. Tego prowadzenia nie oddały już do końca i po porażkach na własnym parkiecie z innymi faworytami ligi: CCC Polkowice i Artego Bydgoszcz, tym razem gorzowianki okazały się lepsze od faworyzowanej Arki, wygrywając 88:79.
Najskuteczniejszą zawodniczką okazała się rozgrywająca zwycięskiego InvestTheWest Sharnee Zoll-Norman, która zdobyła 19 punktów. Dla Arki najwięcej punktów zdobyła Emma Cannon – 22. Teraz przed trenerem Arki Gundarsem Vetrą kluczowe zadania – łatanie „dziur” po kontuzji Rebeki Allen i poprawa słabej ostatnio gry defensywnej.
Paweł Kątnik