Uczeń przerósł Mistrza. Frasunkiewicz górą nad Spasevem, Arka lepsza od Legii

Od czasu gdy Legia Warszawa powróciła na szczebel Ekstraklasy koszykarzy, ani razu nie wygrała z Arką Gdynia. I choć w niedzielę robiła wszystko, by sprawić niespodziankę – ponownie przegrała z Arką, tym razem 78:85. Gdynianie odnoszą czwarte z rzędu i piętnaste zwycięstwo w sezonie.

Spotkaniu pikanterii dodawał pojedynek trenerów. Kiedy w 2016 roku Przemysław Frasunkiewicz wieszał buty na kołku, zamieniając zawodową karierę na ławkę trenerską, na stanowisku szkoleniowca gdyńskiego Asseco zastępował Macedończyka Tane Spaseva. Niedzielny mecz był już czwartą konfrontacją obu trenerów i za każdym razem górą był mniej doświadczony Frasunkiewicz.

MATCZAK SIĘ POPISAŁ

W ostatnich kilku miesiącach mnóstwo w stołecznym zespole się zmieniło. Z ligowego dostarczyciela punktów z poprzedniego sezonu, Legia w obecnych rozgrywkach stała się jednym z poważniejszych kandydatów do wywalczenia fazy play-off. Te aspiracje potwierdziły się w hali na Bemowie, gdzie stawiała Arce bardzo twarde warunki, podtrzymując do końca spotkania szanse na zwycięstwo.

Pierwszą kwartę gospodarze wygrali dwoma punktami, w kolejnych dwóch byli nieznacznie gorsi i na ostatnie 10 minut wychodzili na parkiet z zaledwie trzema punktami starty do podopiecznych Przemysława Frasunkiewicza. Doskonałe zawody rozgrywał były gracz Arki Gdynia, a obecnie Legii Filip Matczak. 26-latek był liderem punktowym drużyny Legii, wymuszał faule na graczach Arki i w konsekwencji zakończył spotkanie z aż 20 punktami.

DUŻO PRACY PRZED GINYARDEM

Ale nawet najlepszy mecz w sezonie Matczaka oraz żywiołowy doping fanów stołecznej drużyny, nie pomogły w odniesieniu zwycięstwa nad Arką. W czwartej kwarcie kolejny raz klasę wykraczającą ponad ligową solidność pokazali James Florence i Josh Bostic. Amerykanie napędzali grę Arki i choć we wcześniejszych fragmentach spotkania często pudłowali, to jednak ich kluczowe przechwyty i asysty pozwoliły wypracować jak się później okazało bezpieczną, kilku punktową przewagę nad Legią.

W zespole Arki zadebiutował skrzydłowy Marcus Ginyard. Jeszcze niespełna 2 lata temu Amerykanin zdobywał 27 punktów w meczu Czarnych Słupsk przeciwko Siarce Tarnobrzeg. Teraz obu zespołów nie ma w Ekstraklasie, ale jest Ginyard i ma pomóc Arce w walce o Mistrzostwo Polski. Na razie jeszcze nie poznał systemu gry zespołu z Trójmiasta i w Warszawie zdobył zaledwie 4 punkty po 4 rzutach osobistych, jednak jego rola z biegiem czasu powinna być coraz większa.

Arka zajmuje trzecie miejsce w tabeli ligowej z dorobkiem 15 zwycięstw i 3 porażek.

 
Paweł Kątnik
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj