„Nigdy nie zginie, Polpharma nigdy nie zginie” – wybrzmiewało najgłośniej podczas sobotniego meczu Polpharmy Starogard Gdański z GTK Gliwice. Wszystko z powodu woli wycofania się Zakładów Farmaceutycznych Polpharma ze sponsorowania drużyny koszykarskiej.
Nad trybuną zawisł długi na 30 metrów baner z napisem „Polpharma leki produkuje – codziennie życie ratuje – nasz klub też uratuje”. Wszystko na pomarańczowym tle z dwoma niebieskimi akcentami: nazwą sponsora Polpharma i wyrazem „kibice” – po to, by podkreślić, że oba podmioty współpracowały przez lata, wspólnie budując historię koszykówki w Starogardzie.
Całe to zamieszanie powstało w tle wydarzeń ostatnich kilku dni. Przedstawiciel sponsora Zakładów Farmaceutycznych Polpharma poinformował władze klubu o zamiarze wycofania się ze sponsorowania drużyny koszykarskiej w Starogardzie Gdańskim. Oznaczałoby to konieczność pozyskiwania nowego sponsora głównego, a w przypadku nieuzyskania go – definitywny koniec koszykówki na najwyższym poziomie w mieście.
„GORĄCY TEREN W STAROGARDZIE”
Kibice, ci ze Starogardu, tworzą jedną z najgorętszych atmosfer w Energa Basket Lidze. Zawodnicy z drużyn przyjezdnych zgodnie stwierdzają, że „gorący teren w Starogardzie” motywuje podwójnie i trudno jest tam wygrywać.
Kibice Polpharmy wierzą, że klub będzie dalej grał w PLK Fot. Radio Gdańsk/Paweł Kątnik
Przez blisko dwie dekady koszykarski zespół równał się nazwie Polpharma. W tym czasie w Starogardzie wykształcił się nawyk cotygodniowej wizyty na meczach koszykarskich, w szczelnie wypełnionej hali im. Andrzeja Grubby. A sama atmosfera u koszykarzy wywoływała różne reakcje – płacz wychowanka klubu Bartosza Sarzało, schowanego za ręcznikiem i w objęciach związanego przez lata z klubem ojca czy brzydkie gesty Iwo Kitzingera z Trefla podczas meczu o brąz Mistrzostw Polski. Zawsze było jednak z pazurem i emocjonalnie. Dziś cała kibicowska społeczność wierzy, ba, raczej nie wyobraża sobie, by w przyszłości mogło być inaczej.
WAŻNE ZWYCIĘSTWO, ALE NIE BYŁO ŁATWO
A jak było w sobotę sportowo? Niezwykle ważne z punktu czysto PR-owego było zdecydowane zwycięstwo nad GTK Gliwice. To jednak nie przyszło tak łatwo. Polpharma w ostatnim czasie wpadła w dołek, przegrała 4 mecze z rzędu i z rewelacji ligi popadła w przeciętność, spadając na 8. miejsce w tabeli.
Z kolei zespół z Górnego Śląska jest najbardziej nierówną drużyną w PLK – potrafi wygrywać z bardzo silnymi Legią i MKS-em Dąbrowa Górnicza, by potem przegrać z jednym z najsłabszych w stawce Miastem Szkła Krosno. I te proporcje potwierdzały się w meczu. Pierwszą połowę zwycięsko zakończyli przyjezdni.
Repertuar, za który eksperci koszykarscy doceniają Polpharmę, Kociewskie Diabły pokazały dopiero w drugiej połowie. Wreszcie szybkie dzielenie się piłką i żwawa gra w ataku poskutkowały odrobieniem strat, wyjściem na kilkupunktowe prowadzenie i utrzymanie tego wyniku do końca meczu. Skuteczny kwartet Bussay, Bibbins, Młynarski i Gołębiowski zdobył łącznie dla Polpharmy… 74 punkty. Ostatecznie Polpharma pokonała GTK Gliwice 96:80 i wygrała pierwszy mecz po czterech porażkach z rzędu.
Teraz przed zespołem ze Starogardu finałowa rozgrywka w Pucharze Polski i potyczka z Legią Warszawa.
Dłuższy materiał z wypowiedziami wieloletnich kibiców Polpharmy ukaże się niebawem.
Paweł Kątnik