Choć zwycięstwo przeciwko Pogoni przyszło w bólach, w okolicznościach futbolu opornego, Lechia tak jak była, pozostaje solidna. Wzorem piłkarzy poszli również działacze. Ostatnie wieści z „gdańskich gabinetów” brzmią optymistycznie. Są pieniądze, a pensje płacone są względnie regularnie. Lechia jest na prostej drodze do największego sukcesu w historii klubu. Przy okazji może wyrównać inne znakomite osiągnięcie, bo Pucharu Polski nikt odpuszczać nie chce. Tak czy inaczej awans do europejskich pucharów w przyszłym sezonie powinien być jedynie formalnością i asekuracyjne zapowiedzi prezesa Mandziary o TOP 5 ligi można wsadzić sobie w kieszeń. Piotr Stokowiec nie kalkuluje gdzie i ile zdobędzie punktów. Szkoleniowiec wpoił drużynie nawyk zwyciężania w każdym kolejnym spotkaniu. Sami piłkarze nie chcą wybiegać w przyszłość. – Liczy się tylko kolejny rywal – powtarzają jak mantrę.
PŁACĄ JAK NIGDY
Biało-zieloni walczyli również na innym polu. Zamiast martwić się jedynie tym, jak strzelić jedną bramkę więcej, musieli bacznie przyglądać się kontom bankowym. Lechia od ponad 2 lat regularnie zalega piłkarzom z pensjami, ale nigdy nie było tak dobrze jak teraz. Jak udało nam się ustalić, klub zaczął spłacać zaległości, a te, jeszcze latem 2018 roku sięgały nawet czterech miesięcy. Według naszych informacji od początku roku przelewy zaczęły wychodzić z klubu regularnie. Tylko w ostatnim tygodniu Lechia spłaciła dwie pensje (listopad, grudzień).
Do władz Lechii najprawdopodobniej dotarło, że to czas, w którym finanse będą odgrywać znaczącą rolę. Brak ewentualnego sukcesu w lidze przez zaległości finansowe mógłby oznaczać koniec Lechii w obecnym kształcie. Prezes i dyrektorzy zdali sobie również sprawę, że Lechia stoi w przedprożu europejskich pucharów. W związku z tym regularność w płatnościach to oczywista oczywistość. Inna sprawa, że coraz większymi krokami zbliża się proces licencyjny i nikt w Gdańsku nawet nie chce słyszeć o karach od komisji ds. licencji.
PRZELEW NA DOLNY ŚLĄSK
Likwidacja kominów płacowych wyszła na dobre nie tylko piłkarzom z Gdańska, ale także ligowym rywalom. Jak dowiedział się portal „Sportowe Fakty”, pieniędzy za ekwiwalent Jarosława Kubickiego doczekało się Zagłębie Lubin. Klubowi z Dolnego Śląska należało się ok. 300 tys. złotych, a według informacji portali pierwsza z dwóch rat została zapłacona w tym tygodniu. Kolejna ma zostać uregulowana w czerwcu.
O PUNKTY W KIELCACH
Lechia wychodzi na finansową prostą, jest liderem Lotto Ekstraklasy, teraz czas na ligowy pojedynek w Kielcach. W sobotę o 20:30 podopieczni Piotra Stokowca zmierzą się z Koroną.
lus