Udało się odrobić straty, ale w tie-breaku mistrz Polski był za mocny. Siatkarze Trefla na pewno nie zagrają w fazie play-off

Siatkarze Trefla po twardej walce przegrali z PGE Skrą Bełchatów 2:3. Bełchatowianie prowadzili w setach 2:0, ale zespół Andrei Anastasiego odrobił straty i doprowadził do tie-breaka. W decydującym secie lepsi okazali się jednak mistrzowie Polski. Porażka przekreśla nawet matematyczne szanse Trefla na awans do fazy play-off.
Trefl od początku meczu był równorzędnym rywalem dla PGE Skry. Pomimo porażki z Aluronem Virtu Wartą Zawiercie, gdańszczanie jak równy z równym walczyli z mistrzem Polski. Tym bardziej szkoda było przegranego pierwszego seta. Podopieczni Andrei Anastasiego prowadzili nawet 20:15 i w tym momencie pozwolili bełchatowianom na zdobycie czterech punktów z rzędu. Zespół Roberto Piazzy poczuł krew i do remisu doprowadził przy stanie 22:22, a po kolejnym punkcie dla gości Anastasi poprosił o czas. Mistrz Polski miał jednak mentalną przewagę, zdobył trzy piłki setowe, tę trzecią wykorzystał i po wygraniu seta 27:25 wyszedł na prowadzenie w meczu 1:0.

SKRA LEPSZA POD PRESJĄ

Dokładnie takim samym wynikiem zakończyła się druga partia, choć była dużo bardziej wyrównana. Nie było momentów, w których jedna lub druga drużyna odskoczyłaby na kilka punktów. Największa przewaga którejkolwiek ze stron wynosiła dwa oczka! Znów wszystko rozstrzygało się w grze na przewagi, tym razem gdańszczanie mieli nawet piłkę setową, ale po raz kolejny pod presją lepsza okazała się PGE Skra.

MOMENT PRZYSPIESZENIA

Długo podobnie wyglądał trzeci set, ale nagle niespodziewanie Trefl przyspieszył i od stanu 11:10 doprowadził do 15:11. Tym razem gospodarze już nie roztrwonili przewagi. Od tego momentu dystans tylko raz zmalał do trzech punktów, a tak utrzymywał się na bezpiecznym dla gdańszczan poziomie czterech, pięciu „oczek”. Ostatecznie podopieczni Anastasiego jeszcze przyspieszyli w końcówce i wygrali aż 25:18.

MUZAJ URATOWAŁ SET

Kibice Trefla mogli się niepokoić, kiedy goście zaczęli uciekać Treflowi w czwartym secie. Było 8:9, a cztery kolejne punkty dla bełchatowian sprawiły, że zrobiło się nieciekawie. Wtedy jednak odpowiedzialność na siebie wziął Maciej Muzaj. Najpierw potężnym atakiem, później trzema jeszcze mocniejszymi zagrywkami rozbił grę PGE Skry i gdańszczanie doprowadzili do remisu 14:14. Piazza poprosił o przerwę, żeby wybić atakującego z rytmu, na co ten odpowiedział… dwoma asami serwisowymi z rzędu! Dopiero szósta zagrywka była nieudana. Muzaj dał impuls całej drużynie. Gdańszczanie podjęli walkę i zaczęli przeważać na parkiecie. Od 22:21 zdobyli dwa punkty z rzędu, Piazza poprosił jeszcze o czas, ale choć jego zespół obronił jedną piłkę setową, to w kolejnej akcji zagrywkę zepsuł Milad Ebadipour i w ten sposób doprowadził do tie-breaka.

MISTRZOWSKO POPROWADZONY TIE-BREAK
 

Piąty set jednak od początku nie układał się po myśli gdańszczan. Zaczęło się od 1:4 i  przerwy na żądanie Anastasiego. Trefl walczył o odrobienie strat, było nawet 6:7, ale później znów PGE Skra zdobyła dwa punkty z rzędu i uspokoiła sytuację. Po stronie gospodarzy robił, co mógł Muzaj, ale goście mieli Ebadipoura i Mariusza Wlazłego, a więc większą siłę ognia. Mistrzowie Polski przewagi już nie roztrwonili i wygrali mecz 3:2.

 
Porażka oznacza, że Trefl na pewno nie zagra w fazie play-off tego sezonu PlusLigi. Już wcześniej szanse były bardzo niewielkie, ale teraz nawet matematycznie jest to niemożliwe. Gdańszczanie sezon zakończą w dolnej połowie tabeli.

Trefl Gdańsk – PGE Skra Bełchatów 2:3 (25:27, 25:27, 25:18, 25:22, 15:11)

Tymoteusz Kobiela
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj