Fenomenalni, radośni, poukładani i skuteczni. Określeń na postawę koszykarzy Arki w drugim meczu ćwierćfinału play-off z Legią Warszawa można wymieniać w nieskończoność. Gdynianie bezdyskusyjnie pokonali rywali 108:87, a stołecznemu zespołowi nie pomogła nawet doskonała postawa autora 32 punktów, Jakuba Karolaka.
To było otwarcie którego nie powstydziłby się amerykański Dream Team, tyle, że w rolę Jordana wcielił się Marcus Ginyard z Arki. Skrzydłowy zdobył 14 punktów w pierwszej kwarcie, a pewnie trafiłby ich więcej, gdyby trener nie zdjął go po 6 minutach gry. Arka w premierowych 10 minutach zdobyła 35 punktów, tracąc zaledwie 18. A to wszystko z pięknymi asystami Florence’a, efektownymi wsadami Łapety i Upshawa. Słowem prawdziwy pokaz sił, umiejętności i kolorytu, na który w polskiej lidze niewiele zespołów może sobie pozwolić.
KAROLAK ALL-STAR
I choć dwoił się i troił Jakub Karolak, a Legia grała naprawdę przyzwoitą pierwszą połowę, to siła gdyńskiego zespołu była zabójcza. Odpoczywającego Ginyarda w roli zdobywającego punkty zastąpili Szubarga i Bostic, a przewaga wciąż pozostawała kilkunasto punktowa. Do momentu zejścia do szatni po dwóch kwartachh, było to bardzo ofensywne spotkanie, w którym obie drużyny zdobyły aż 98 punktów, na co w głównej mierze składały się zdobycze Jakuba Karolaka z Legii i Marcusa Ginyarda – odpowiednio 21 i 16 punktów. Dorobek Amerykanina robił jednak większe wrażenie, bo osiągnięty został z niebywałą lekkością. Arka prowadziła 55:43 z imponującą skutecznością 66-procent rzutów z gry.
BRYLOWALI AMERYKANIE
Po przerwie oglądaliśmy prawdziwe show. Aktywnego wcześniej Marcusa Ginyarda zastąpili inni Amerykanie – Florence, Bostic i Upshaw, którzy łącznie zdobyli… 60 punktów. Dodając do tego zdobycz Ginyarda, gracze z USA trafili Arce… 76 z sumy 109 punktów. Ale to co najbardziej uderzało w grze gdyńskiego faworyta, to radość ze zdobywania punktów, energia i pomysłowość, w której wykorzystano wszelkie możliwe warianty – wsady Upshawa i Łapety, trójki z 8 metrów Krzysztofa Szubargi, a nawet dynamiczne kontry zakończone przez Marcela Ponitkę.
Arka prowadzi w rywalizacji do trzech wygranych 2:0, choć trzeba przyznać, że dopiero w tym drugim meczu pokazała siłę potencjału. Trzecie spotkanie tej pary we wtorek o 20:00 i trudno sobie wyobrazić, by warszawianie nawet mając atut własnego parkietu, mogli się przeciwstawić gdyńskiej sile. Przekaz w Polskę został wysłany – potrzebna będzie 100-procentowa dyspozycja by wygrać z tak dysponowaną drużyną lidera fazy zasadniczej.
2 mecz ćwierćfinału Energa Basket Ligi: Arka Gdynia – Legia Warszawa 108:87 (35:18, 20:25, 29:30, 25:14)
Punkty dla Arki: Florence 22, Upshaw 20, Bostic 18, Ginyard 16
Punkty dla Legii: Karolak 32, Pateev 14, Matczak 7, Pinder 11
Paweł Kątnik