To był dziwny sezon koszykarzy Polpharmy. Cel na następny? Utrzymać trenera Gronka [ANALIZA]

Zróbmy test: spytajmy kibiców Polpharmy Starogard Gdański, czy są zadowoleni z tego, co osiągnęła ich drużyna w sezonie 2018/19. Zgaduję, że nie znajdzie się wielu usatysfakcjonowanych 9. miejscem w lidze. Ba, część pewnie uzna to za ogromną porażkę. Ale to był sezon wzlotów, upadków, złych nowin i telewizyjnego uwielbienia meczów ze Starogardu.

Od lat zastanawiające jest, skąd biorą się wygórowane oczekiwania kibiców koszykarskich na Kociewiu? Drużyna od kilku dobrych sezonów nie rozdaje kart w lidze, okazjonalnie meldując się w fazie play-offs. Ostatnie duże sukcesy celebrowano w Starogardzie prawie dekadę temu, a od tego czasu bardzo zmienił się układ sił w lidze. Równolegle popowstawały nowe potęgi na mapie Polski – Szczecin, Zielona Góra, Toruń. A jednak w Starogardzie przyzwyczajono się do oczekiwań ponad stan, wyników ponad stan i czasem rozczarowań także ponad stan.

NARZEKAJĄ NA WYROST

Rozczarowanie ponad stan – to zresztą idealny zwrot. Bo jak inaczej określić narzekania kibiców, jak nie narzekaniem mocno na wyrost? Drużyna klecona z jednego z niższych budżetów w lidze, ze składem o potencjale bliskim 10-12. miejsca, zazwyczaj przez większość sezonów radzi sobie lepiej niż powinna. Po dobrych początkach i widowiskowych zwycięstwach, przychodzi zadyszka, rywale potrafią Farmaceutów rozgryźć, a ci przegrywają mecz za meczem.

Na przełomie 2018 i 2019 roku było bardzo podobnie. Zaczęło się jak z nut, zespół nie tylko wykorzystał sprzyjający terminarz, ale też zadziwiał odważnym ofensywnym basketem. Do 7. kolejki Polpharma ustąpiła tylko Stali Ostrów i Stelmetowi Zielona Góra, sytuując się w pierwszej trójce ligi. Pojawiły się bardzo odważne głosy ekspertów, że jest to zespół mogący przeciwstawić się wielkiej czwórce w składzie: Stelmet, Anwil, Cukier, Arka. Na tym entuzjazmie udało się dojechać do końca 2018 roku, pokonując tuż przed świętami Bożego Narodzenia Spójnię Stargard 93:90.

Bilans po 12 kolejkach? Znakomity – 8 zwycięstw i 4 porażek. Głównym autorami takiego stanu rzeczy byli dwaj strzelcy z Ameryki: egoistyczny indywidualista Tre Bussay i sprytny, nadrabiający nikłe warunki fizyczne zwinnością Justin Bibbins. Obaj dostarczali co mecz po kilkanaście punktów, a uzupełniał ich jeden z najsilniejszych centrów ligi, najlepiej blokujacych – Adam Kemp.

SERIA WSTYDU

Zacięło się tak naprawdę od meczu wyjazdowego z Legią Warszawa. W miedzyczasie było jeszcze planowe – wysokie – zwycięstwo nad Hydrotruckiem Radom i także planowa, ale po nieprawdopodobnej walce i dwóch dogrywkach, porażka z Anwilem Włocławek na wyjeździe. Od wspomnianego 13 stycznia zespół pikował, dał się pokonać m.in. ostatniemu w tabeli Miastu Szkła Krosno, by przez 11 kolejnych spotkań wygrać zaledwie… jedno.

KIBICOWSKI MANIFEST

Było jednak coś magicznego tego dnia w Starogardzie podczas spotkania z GTK Gliwice. Kilka dni wcześniej tąpnęło informacją, że po prawie 20 latach współpracy, z koszykówki w Starogardzie wycofuje się główny sponsor rozgrywek. Manifest, który udzielił się kibicom był nieprawdopodobny – gwar w hali, baner motywujący Zakłady Farmaceutyczne do pozostania z klubem na dłużej i kibice, którzy swoimi wspomnieniami dowiedli, że co weekendowe wizyty w hali wrosły w tożsamość tutejszej społeczności.

WSPOMNIENIA Z DWÓCH DEKAD

– Zaczęło się, kiedy Polpharma grała jeszcze w szkole podstawowej, nie pamiętam który to był rok, ale klub był drugoligowy. Wokół tych wszystkich lat narodziło się wiele przyjaźni, ludzie spotykają się ze sobą po meczach. Sportowo może i najpiękniejszy był sezon, w którym zdobyliśmy Puchar Polski i trzecie miejsce w lidze, ale dla mnie najcudowniejsi są ci ludzie na trybunach, to moi przyjaciele. To nigdy nie zniknie – powiedział komentując wówczas trudną sytuację klubu wieloletni kibic Marcin Kuras. – Polpharmie kibicuję od 22 lat, jeszcze była Pakmetem, Polpharmą Pakmetem, a teraz już Polpharmą na stałe. Koszykówka dla wielu ludzi tutaj jest wszystkim – deklarował inny z kibiców, Andrzej Hoppe. – To nie jest chodzenie na mecze od czasu do czasu, to życie od Krosna przez Szczecin po Zieloną Górę – dodawał.

Polpharma tamten mecz wygrała, celem wciąż były play-offy, ale do znudzenia trener Artur Gronek powtarzał swoje „nas interesuje tylko każdy następny mecz i walka w nim”. Spektakularne zwycięstwo z Polskim Cukrem Toruń u siebie i postraszenie Arki Gdynia na wyjeździe to były ostatnie znośne chwile w wykonaniu Kociewskich Diabłów, co koniec końców starczyło zaledwie na 9. miejsce. Dlaczego więc drużyna, którą zachwycało się całe środowisko, ostatecznie osiągnęła przeciętny wynik, dysponując nieprzeciętnym pomysłem na wygrywanie?

MUSISZ SIĘ WZMACNIAĆ

Człowiek, którego mało było w tym tekście, trener Artur Gronek, za główną przyczynę wskazywał brak wzmocnień. Kiedy inni w walce o play-off kupowali nowych zawodników, Polpharma jako jedyna przez cały sezon nie wzmocniła się nikim. Dodatkowo straciła bardzo ważne ogniwo – zżytego z lokalną społecznością, wybornego defensora Thomasa Davisa. On pauzował z powodu kontuzji przez kilka miesięcy, a przecież z powodu urazów na pojedyncze mecze wypadali także Kacper Młynarski, Justin Bibbins, czy Daniel Gołębiowski. Przy czym trzeba zaznaczyć, że kontuzja np. Filipa Dylewicza lub Krzysztofa Szubargi w Arce, to zupełnie coś innego, delikatniejszego w skutkach niż kontuzja czołowego gracza ubogiej kadrowo Polpharmy. Bo woli walki rezerwowemu rozgrywającemu Pawłowi Dzierżakowi odmówić nie można, ale umiejętności nieraz okazywały się zbyt skromne, by Dzierżak mógł udanie zastąpić Bibbinsa.

Przed sympatykami, działaczami i wszystkimi, którym leży na sercu dobro starogardzkiej koszykówki, teraz najtrudniejszy okres: poszukiwanie sponsora i nauka odnajdowania się w nowej sytuacji, w której już za rok zabraknie środków z Zakładów Farmaceutycznych. Wszystko wskazuje na to, że tak długiego romansu na linii podmiot finansujący – drużyna sportowa, jak miały Zakłady Farmaceutyczne ze starogardzką koszykówką, już nie będzie. Trzeba będzie częściej kwestować, więcej prosić i co roku walczyć o nowe podmioty. Oby w Starogardzie znaleźli się ludzie, którym się to uda. A że warto udowodniła ostatnia kolejka. Choć zespół o nic już nie walczył, a przeciętny fan mógł być rozczarowany ostatecznym miejscem w tabeli, to jednak podczas meczu z Legia Warszawa, fani kipieli energią i entuzjazmem. 

ZATRZYMAĆ GRONKA

A sportowo? Warto byłoby utrzymać na przyszły sezon głowę całego przedsięwzięcia – trenera Artura Gronka. Gdyby pozwolić mu stworzyć odrobinę bardziej konkurencyjną drużynę, aniżeli ta z bieżącego sezonu i utrzymać któreś z trzonów zespołu – np. jednego z trójki Amerykanów, to w przyszłym – oby nie ostatnim sezonie – jest szansa na walkę o coś więcej niż spokojna wegetacja.

 

Paweł Kątnik

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj