Wcześniej był przyzwoity styl, ale nie było punktów. Ostatnio jednak nie ma ani jednego, ani drugiego, a do tego czas ucieka i terminarz trudny. Arce nie sprzyja nic. Absolutnie nic. I można na siłę cytować wzniosłe słowa piłkarzy, przypominać, że każda seria kiedyś się kończy, a mecz meczowi nierówny. Wszystko daremne, bo fakty są smutne – jeden punkt, jeden gol, jedna wielka katastrofa. Liczby są wymiernym odzwierciedleniem postawy zespołu. Kto widział mecz z Zagłębiem ten wie, że gorzej być po prostu nie może. Przed sobotnią potyczką z Lechem nastroje w gdyńskim zespole są nieprzyjemne. Trener Jacek Zieliński w przeciwieństwie do swojego poprzednika woli jednak mówić mało i odpowiadać zdawkowo. – Musimy zrobić wszystko, by z tego bałaganu wyjść, ale nie ma jakichś nadzwyczajnych przygotowań. Idziemy normalnym cyklem treningowym, wolałbym, by coś specjalnego wydarzyło się w meczu z Lechem – powiedział na konferencji przedmeczowej.
MUSZĄ „LICZYĆ NA LECHA”
EKSTRAKLASA WYBACZA
Ale skoro punktem do rozważań ma być mecz Lecha ze Śląskiem, to niech będzie także w pozytywnym kontekście. Anita Lipnicka śpiewała słynne „wszystko się może zdarzyć”. Dalszą część, czyli „głowę pełną marzeń”, pokazuje od początku sezonu Łukasz Broź ze Śląska. To prawy obrońca, który w zeszłym sezonie nie zdobywał goli, nie opierał się krytyce, wręcz powiedzmy sobie szczerze nieprzesadnie imponował grą. Wystarczyło jednak nowe rozdanie i Broź jak nowo narodzony poprawia statystykę goli o 300-procent, do czego dorzuca także pozycję lidera klasyfikacji strzelców. Tak, ten Broź i tak, z tego Śląska.
Zespołowi przydałby się transfer, postać, która doda jakości i wiary. Tak było w ubiegłym sezonie za trenera Smółki, który po kilku kolejkach sprowadził do Gdyni Adama Deję, a ten z miejsca stał się czołowym piłkarzem Arki. – Pracujemy nad wzmocnieniem składu. Zawsze powtarzałem, że pod koniec okienka transferowego może się trafić jakiś złoty strzał i być może uda się taki w Arce poczynić. Mieliśmy pecha z Michałem Kopczyńskim, bo gdyby nie jego kontuzja, wniósłby jakość do drużyny. Doszli Serrarens i Budziński, ale potrzebujemy czasu by ich wkomponować w zespół – tłumaczył trener.