18 sierpnia 2008 roku Leszek Blanik został w Pekinie mistrzem olimpijskim. W kolekcji miał już brązowy medal wywalczony osiem lat wcześniej w Sydney. Był mistrzem świata i Europy. Do podręczników gimnastycznych wpisał skok swojego imienia. Do najbardziej wzruszających obrazków w historii zapisał się ten, na którym tuż po zwycięskim skoku całuje zdjęcie swego syna, czteroletniego wówczas Artura. Dziś Artur jest dobrze zapowiadającym się aktorem, a Leszek – trenerem kadry narodowej. Pracuje w hali im. Leszka Blanika, która powstała na terenie AWFiS – uczelni, której mgr Blanik jest pracownikiem.
Do igrzysk w Tokio ma duży dystans. Jeden z jego wychowanków, Dawid Węglarz, skacze wprawdzie skok swego mistrza, ale do stabilizacji na mistrzowskim poziomie potrzeba startów. Tymczasem przez ostatnie lata polscy gimnastycy nie jeździli na imprezy rangi mistrzowskiej, bo kondycja finansowa Polskiego Związku Gimnastycznego jest fatalna. Po mistrzostwach Europy. które – nie wiedzieć czemu – odbyły się w Szczecinie, pozostały długi sięgające miliona złotych. Leszek Blanik jeszcze nie składa broni, ale jego umowa o pracę kończy się w październiku.
Posłuchaj rozmowy Włodzimierza Machnikowskiego z legendarnym polskim gimnastykiem, w 11. rocznicę jego złotego skoku.