Niedawno rozpoczął się rok szkolny, a wraz z nim nasza akcja skierowana do uczniów szkół. Celem jej jest zachęcenie młodych ludzi, a tak naprawdę całych rodzin, do aktywnego udziału w naszych sobotnich spotkaniach. Z niepokojem patrzę, jak nasze życie przejmują maszyny i aplikacje. Ruszamy się stanowczo za mało. Nasze pociechy wygodnie wozimy do szkoły, aby potem mogły 8 godzin siedzieć w ławce. Elektryczne hulajnogi, rowery z akumulatorem itd. Cieszymy się, kiedy dzieci nie marudzą podczas krótkiego spaceru do sklepu. Tak mija nam cały tydzień. W weekend kolejna odsłona sesji z Minecraftem czy Fifą. Z czasem trudnością jest przebyć więcej, niż tradycyjny odcinek drogi. Sapiąc, przeklinamy czwarte piętro, bo wyżej już się nie dajemy rady.
A tak naprawdę sami oduczamy dzieci pozytywnych nawyków zdrowego ruchu. O ile przyjemniej jest czuć wiatr na policzkach w rześki poranek pedałując, niż irytując się – stojąc w korku w klimatyzowanym aucie. Skoro skończył się czas wakacyjnych lodów, gofrów czy hot dogów, warto zacząć zadbać o dobre nawyki, lepsze samopoczucie i wysoką odporność naszych pociech.
Niedawno na zlecenie miasta Gdyni przeprowadzono badania, z których wynika, że co drugie dziecko w tym mieście cierpi na nadwagę, otyłość, nieprawidłowe ciśnienie tętnicze krwi bądź niewydolność fizyczną. Polskie dzieci zaliczane są od kilku lat do najszybciej tyjących w Europie. Ze statystyk wynika, że u co piątego dziecka występuje nadmierna masa ciała. To nie tylko kwestia wysokiego BMI. Konsekwencją otyłości w dzieciństwie będą późniejsze problemy zdrowotne, jak na przykład insulinooporność, cukrzyca, podwyższony poziom cholesterolu, nadciśnienie tętnicze, miażdżyca, stłuszczenie wątroby, zaburzenia regulacji hormonalnej i związane z tym zaburzenia dojrzewania, bezdech senny, przeciążenie kości czy mięśni.
Im starsze dziecko, tym większe psychologiczne konsekwencje dźwiga młody człowiek – niska samoocena, osamotnienie, frustracja z niepożądanego wyglądu, brak samoakceptacji i pewności siebie. Dzieci często są izolowane lub też same usuwają się w cień.
Nadwaga może być skutkiem nie tylko nieprawidłowych nawyków żywieniowych czy braku aktywności fizycznej, ale również następstwem psychicznych problemów. Niezadowolenie, nuda, samotność, frustracja, strach, ambicje, brak wsparcia, problemy rodzinne, które łatwiej się zajada niż nad nimi pracuje. A przecież najbardziej umysł oczyszcza aktywność na świeżym powietrzu i zachwycanie się zmieniającą się przyrodą.
Z drugiej strony często my dorośli, rodzice czy dziadkowie, stawiamy przed dziećmi ściany obawy o to, że nie poradzą sobie z nową przeszkodą. Na placu zabaw wczoraj tyle razy usłyszałam: nie wchodź tam, bo spadniesz, aż pomyślałam jak dobrze, że za czasów mojego dzieciństwa nie było ogrodzonych placów zabaw, a właściwie dzieci świetnie bawiły się bez rodziców. Był trzepak i tyle. Zdarzały się siniaki, ale daliśmy radę, puszczając wodze fantazji obmyślaliśmy nowe gry.
Kiedy po raz kolejny słyszysz, że lepiej zrezygnować z nowego wyzwania, niż odrapać sobie kolana, faktycznie zostawisz to, bo tak jest wygodniej. Kiedy jednak z uporem maniaka podejmujesz ryzyko – to co spotka Cię po drugiej stronie, doda ci skrzydeł. Dystans 5 km jest trudny dla wielu dorosłych. Lepiej nie pójdę, bo i tak nie dam rady… Nasze dzieci będą odważne i śmiałe, kiedy tylko im na to pozwolimy. A taką pewność siebie i otwartość na innych łatwo zbudować można na parkrunie, czego dowodem są nasi liczni biegający juniorzy.
Bardzo często brakuje nam pewności siebie i wiary we własne możliwości. Łatwo przelewamy to na nasze dzieci. Zwłaszcza kiedy widzimy tych bardziej doświadczonych w rozmaitych dziedzinach życia, paraliżuje nas strach, że jesteśmy zbyt kiepscy, nie damy rady. A tak naprawdę każdy z nich kiedyś zaczynał od zera. Pierwsze kroki najbardziej bolą, jednak satysfakcja z kolejnego osiągnięcia jest najcudowniejszym uczuciem, które dodaje nam energii do dalszego działania. To jest wiatr, który napędza nasze żagle. To jest nasz mały cud, o którym skrycie marzymy!
Dlatego w trosce o dobrą kondycję naszych pociech oraz wspólnie spędzony z nimi czas, zapraszamy Was do udziału w parkrun razem z całymi rodzinami. Jeśli zastanawiacie się jak może zmienić się Wasze życie po przebyciu dziesięciu parkrunów, to już śpieszę z odpowiedzią. Na pierwszym, drugim i trzecim mieliście kolkę w czasie biegu, to na dziesiątym już nie ma tematu. Dziesiąty bieg już tak nie męczy. Nie ma czasu na przystanki, czy spacerki. Dziesiąty bieg to świetna okazja, aby na mecie nie łapać nerwowo oddechu, walcząc tym samym o przetrwanie, ale nonszalancko i w pełni profesjonalnie kliknąć czas w zegarku! A tak naprawdę to dopiero początek parkrunowej przygody!
Jeśli zastanawiacie się czy Wasze dziecko sobie poradzi, bo jest małe, możemy zagwarantować, że da radę! Wy również! Pod warunkiem, że pozwolicie sobie spróbować! Wszelkie granice są w naszych głowach! A metę parkrun można osiągnąć na wiele sposobów – po prostu spacerem, marszem, truchtem, biegiem, biegiem z językiem do pasa, truchtem z dzieckiem, gawędząc z przyjaciółką, odpowiadając na wszelkie możliwe pytania, jakie wpadną do głowy po drodze siedmiolatkowi, a także przybijając piąteczki każdemu miłemu biegaczowi, tudzież biegaczce, których będzie się mijać. Jeśli obawiacie się, że będziecie ostatni na mecie, to nie ma na to szans. Miano ostatniego bierze na siebie zamykający stawkę, który dba o bezpieczeństwo i dobrą atmosferę na końcu stawki.
A może by tak przygotować bieg? Parkrun od kuchni można odkryć uczestnicząc w organizacji spotkania jako wolontariusz. Dzieci do 11 roku życia, biorące udział w parkrun w charakterze uczestnika czy wolontariusza, muszą znajdować się pod opieką rodziców lub innego pełnoletniego opiekuna, a 5 km dystans muszą pokonać samodzielnie na własnych nogach. Niedozwolone jest pokonanie trasy na rowerze, hulajnodze rolkach czy ramionach rodziców.
Nic nie oszuka kolekcjonerskiej natury człowieka. Dlatego dzieci mogą zbierać przebyte parkruny i wolontariaty, a za sześć przebytych parkrunów, co odnotowujemy w specjalnym paszporcie, otrzymują szóstkę z wychowania fizycznego za dodatkową aktywność. Po 10 przebytych parkrunach mogą liczyć na białą juniorską parkrunową koszulkę, później czerwoną po 50, czarną po 100 i zieloną po 250. Za 25 wolontariatów elitarną fioletową. W parkrun Rumia, gdzie wspólnie biegamy, truchtamy i maszerujemy sprawdza się to bardzo dobrze. Co tydzień w naszych spotkaniach biorą udział całe rodziny, a dla wielu rodziców i dziadków jest to początek sportowej przygody.
W aglomeracji pomorskiej mamy 8 lokalizacji parkrun: Charzykowy, Dzierzgoń, Gdańsk, Gdańsk Południe, Gdynia, Malbork, Rumia i Wejherowo. W całej Polsce możemy wybierać spośród 70 różnych miejsc. Biegi parkrun to wydarzenie, które narodziło się 15 lat temu w Bushy Park w Londynie. Co tydzień gromadzi miliony uczestników w 1600 różnych lokalizacjach, w 21 państwach świata.
Warunkiem udziału jest jednorazowa rejestracja na stronie parkrun.pl/rejestracja oraz posiadanie wydrukowanego kodu uczestnika. Proste zasady, bezpłatne dla wszystkich i zawsze na 5 km. Do zobaczenia w Twoim ulubionym parku w sobotę, koniecznie przed godziną dziewiątą!
Fot. Maciej Hołub, Martyn Bombrowicz.
Marlena Adamusiak/Maciej Gach