Tak się powraca na zwycięski kurs! Koszykarze Arki wygrywają w Europie

Rehabilitacja w najlepszym możliwym stylu – tak można opisać wyjazdowy mecz Arki Gdynia w Eurocupie przeciwko Buducnosti Podgorica. Gdynianie szybko zmazali plamę po sensacyjnej porażce ligowej przeciwko GTK i zrobili kroczek w kierunku wyjścia z grupy, wygrywając po emocjonującej końcówce 62:59. Pomiędzy ligowym meczem z GTK a pucharową potyczką z drużyną z Podgoricy było tylko kilkadziesiąt godzin odpoczynku. Koszykarze Arki spędzili ten czas na wyciąganiu wniosków, głównie z braku należytej koncentracji i lekceważącego podejścia do rywala. W międzyczasie do zespołu dołączył skrzydłowy Armani Moore, który jednak w Podgoricy nie wystąpił.

 
TRUDNY POCZĄTEK

Gospodarze świetnie rozpoczęli, narzucając we własnej hali swoje warunki gry. Szybko osiągnęli ponad dziesięciopunktową przewagę, kończąc pierwszą kwartę wynikiem 21:10. Trener Przemysław Frasunkiewicz ostrzegał przede wszystkim przed rozgrywającym Justinem Cobbsem, którego pamiętał jeszcze z poprzedniej edycji Eurocupu, gdy dziurawił kosz Arki w barwach chorwackiej Cedevity.

Obawy trenera potwierdziły się, trójka Cobbsa z początku drugiej kwarty powiększyła przewagę gospodarzy do 14 oczek. Fatalnie pudłował z dystansu Josh Bostic, który na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy oddał piąty niecelny rzut z dystansu, wcześniej nie trafiwszy żadnego. Gdyby nie Layton Hammonds, który akurat wówczas postanowił wziąć na siebie inicjatywę zdobywania punktów, mogłoby być trudno.

Druga kwarta zakończyła się jednak pogonią Arki, nieco przebudził się Bostic, a wynik na tablicy po zejściu zespołów do szatni oznajmiał zaledwie trzypunktową przewagę Buducnosti 35:32. Nie taki straszny okazał się wspominany przez szkoleniowca Arki Cobbs, bo w całym meczu spudłował większość ze swoich rzutów.

EMELOGU WYSZEDŁ Z CIENIA

Na remis trzeba było czekać do połowy trzeciej kwarty. Dobrze dysponowany tego dnia, szczególnie przy zbiórkach Ben Emelogu, postanowił także dorzucić coś od siebie w ataku, wyrównując stan meczu na 39:39. Walka już do końca meczu toczyła się punkt za punkt i trudno było odgadnąć, która z drużyn zachowała więcej sił i wytrzyma próbę nerwów.

Przez całą decydującą kwartę wynik oscylował wokół remisu, jednak na kilkadziesiąt sekund przed syreną kończącą, cenne punkty dla Arki zdobyli Ben Emelogu i Josh Bostic. Gdyńska drużyna uciekła na 4 punkty, których gospodarze nie zdołali już odrobić. Bosticiowi zabrakło celności – mecz zakończył zaledwie z 10-procentową skutecznością rzutów za trzy punkty, a mimo to w drużynie Arki punktował najwięcej.

WYJAZDY IM SŁUŻĄ
Arka ponownie wydrapuje zwycięstwo w końcówce na trudnym terenie rywala. W tabeli grupowej Rurocupu ma dwa zwycięstwa i jedną porażkę i coraz bardziej realną szansę na wyjście z grupy. I choć do zakończenia tej fazy jeszcze bardzo dużo spotkań, to wynik zespołu już jest lepszy od tego osiąganego przed rokiem. Wówczas udało się wygrać zaledwie jedno spotkanie.  Przed drużyną z Trójmiasta kolejny wyjazd – tym razem formę Arki sprawdzi włoskie Trento, które ma identyczny jak Arka bilans.

NIE WSZYSTKO JEST OK

Co martwi? Na pewno to,  że niewielu graczy bierze na siebie ciężar zdobywania punktów. Bostic i Emelogu to za mało, przydałoby się rozłożyć akcenty na większą liczbę graczy. Sam lider z Ameryki także nie był w Podgoricy w najwyższej formie, jednak daleko idące wnioski należy wyciągać przy dłuższej serii, a nie jednym przeciętnym spotkaniu.

3. kolejka Eurocup: Buducnost Podgorica – Asseco Arka Gdynia: 59:62. (21:10, 14:22, 11:15, 13:15).
Punkty dla Arki: Bostic 19, Emelogu 17, Upson 10, Hrycaniuk 7, Hammonds 4, Wołoszyn 3, Szubarga 2.

pkat
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj