Alessandro Gentile – to nazwisko przed meczem anonimowe w Gdyni i niewiele znaczące. Po spotkaniu Asseco z Trento w Eurocupie padało z każdego sektora Gdynia Areny. Włoski skrzydłowy zdobył 37 punktów, a jego zespół wygrał w Polsce z Arką 85:78, czym niemal zamknął drogę gdynianom do dalszej fazy rozgrywek.
To miał być rewanż włoskiego potentata za pierwszy mecz, który niespodziewanie gdynianie wygrali 91:80. Wówczas gdynianie świetnie rozegrali drugą kwartę i przewagę wypracowaną w tej części utrzymali do końca spotkania.
DŻENTELMEN Z TRYDENTU
Na rewanż do Gdyni przyjechały naprawdę głośne nazwiska. Pierwszy z brzegu? Alessandro Gentile, reprezentant Włoch, były MVP finałów włoskiej Ekstraklasy, uczestnik Mundialu w Chinach, na których zdobywał ponad 7 punktów na mecz. Skrzydłowy Trento od początku pokazywał wielkie umiejętności, do przerwy utrzymując swój zespół w grze o zwycięstwo. 17 punków, które osiągnął w zaledwie 17 minut robiło wrażenie i koncentrowało poczynania obrony Asseco właśnie na tym zawodniku.
Po przeciwnym biegunie biegało mniej indywidualności, ale bardziej zwarty i zgrany zespół. Trener Przemysław Frasunkiewicz rozłożył odpowiedzialność na kilku graczy, a to zdawało egzamin. Punktami dzielili się Leyton Hammonds, Josh Bostic i Armani Moore, a dyrygował tym z pozycji rozgrywającego Krzysztof Szubarga.
I to Arka dyktowała warunki w pierwszej połowie. 5 punktów po pierwszej kwarcie, kolejne 4 dorzucone w drugiej, składały się na 9-punktową przewagę do przerwy. Prowadzenie udało się zbudować dzięki dobrej skuteczności rzutów z dystansu – aż 7 rzutów znalazło wówczas drogę do kosza, przy czym niepokoił świetny odsetek rzutów, jakie trafiali rywale z gry – aż 73-procent.
GENTILE CIĄGLE WIELKI
Nie udało się po przerwie zatrzymać Gentile. Rosły Włoch wykorzystywał swój spryt i bezkarnie zdobywał punkty. W trzeciej kwarcie dorzucił ich 11 i stało się oczywiste, że jeśli goście wywiozą z polskiej ziemi zwycięstwo, to w zasadzie tylko dzięki 26-letniemu skrzydłowemu. O sile indywidualnej Gentile niech świadczą osiągnięcia pozostałych graczy Trento – tylko jeden z nich „wychylił” się ponad jednocyfrową zdobycz punktową. A że Arkowcy też przestali grać zespołowo, trzecia kwarta ze wskazaniem na Włochów – 19:10.
Gdy w ostatnich 10 minutach do dobrego Gentile dołączyli Fabio Mian i Davide Pascolo, gdynianom zrobiło się nieprzyjemnie, co odzwierciedlał wynik 70:64 dla rywali. Na dwie minuty i 20 sekund do końca, po szkolnych błędach przewaga gości utrzymywała się. Czas wzięty przez Przemysława Frasunkiewicza pomógł zmobilizować się gospodarzom i niwelować przewagę.
SMUTNA KOŃCÓWKA
Wówczas znów, w niewyobrażalnych sytuacjach trafiał Alessandro Gentile. Na minutę przed końcem jego trójka pozwoliła znów odskoczyć na 6 punktów. Gdy w akcji podkoszowej zatrzymany bez faulu został Josh Bostic, a chwilę później dla gości trafił… Gentile, wiadome było, że Arka tego meczu nie wygra.
Marzenia o Eurocupie uciekają. Trento musiałoby przegrać ostatni mecz, a Arka zwyciężyć w Stambule, co wydaje się zbyt nieprawdopodobne, by w ogóle poddawać to pod dyskusję.
7. kolejka Eurocupu: Asseco Arka – Dolomiti Trento (23:18, 26:22, 10:19, 8:14)
Paweł Kątnik