Fatalna druga połowa i nieskuteczne liderki – to główne przyczyny porażki koszykarek Arki z Familią Basket Schio w 7. kolejce Euroligi. Gdynianki nie powalczyły z rywalami jak w pierwszym meczu i uległy bardzo wyraźnie 47:74.
Zrewanżować się Schio za minimalną porażkę z październikowego meczu na włoskiej ziemi – taki był cel postawiony przez trenera Gundarsa Vetrę swoim zawodniczkom. Zadanie to miały gdynianki wykonać w szczęśliwej Gdynia Arenie. To tu po emocjonującej końcówce pokazały, że Euroliga nie jest taka straszna, odnosząc pierwsze zwycięstwo grupowe nad Uni Gironą. To sukces w tej hali zapoczątkował marsz w górę tabeli grupy B.
REALNE SZANSE NA AWANS
Przed spotkaniem Schio miało 4 zwycięstwa oraz trzy porażki, a Arka trzy wygrane i cztery porażki. Włoszki zajmowały trzecie miejsce w grupie, a gdynianki piąte z wciąż długą perspektywą grania, a tym samym realnymi szansami na wyjście z grupy.
Na początku to Włoszki pokazywały większą kulturę gry, co przekładało się na ich niewielkie prowadzenie przez większość pierwszej kwarty. Punktowały skrzydłowa Diamond De Shields oraz środkowa Sandrine Gruda, a wynik brzmiał 2:5 i 6:9. Później to gospodynie przejmowały inicjatywę, najpierw w połowie pierwszej kwarty, a potem na początek drugiej, głównie za sprawą nie do końca skutecznej, ale decydującej się na rzuty Marissy Kastanek. Amerykanka z polskim obywatelstwem choć pudłowała rzuty 3-punktowe (1 na 4), to jednak do przerwy uzbierała 9 oczek, co pozwoliło utrzymywać dystans do odrobienia.
RYWALKI DYKTOWAŁY WARUNKI
Ale to przyjezdne dyktowały warunki. Na przerwę zeszły z prowadzeniem 33:27, dyrygowane przez wspomnianą wcześniej De Shields – 9 punktów. Gospodynie w tym fragmencie, ale i w całym meczu, niemiłosiernie pudłowały z dystansu, a ewidentnie swego dnia nie miała Barbora Balintova, która spudłowała większość z oddanych rzutów. Ostatecznie mecz skończyła ze skutecznością ledwie przekraczającą 15 procent. Cały mecz zakończyła z dorobkiem zaledwie 4 punktów.
MĄDROŚĆ I SPOKÓJ WŁOSZEK
To co najlepsze, czyli mądrość, spokój i rozwagę zaprezentowały Włoszki w trzeciej, wygranej 20:12 kwarcie. Już na początku tej części zdobyły kilka punktów, a później tylko utrzymywały wypracowaną przewagę.
I jedynie – podobnie jak w pierwszym meczu pomiędzy obiema drużynami – znów świetnie spisywała się Angelika Slamova. Rzucająca drużyny z Gdyni we Włoszech zdobyła 17 punktów, a w rewanżu w Gdynia Arenie już na początku trzeciej kwarty miała 12 punktów. Familia Basket bezkarnie powiększała przewagę, gdy tylko Slamova przebywała na ławce rezerwowych. W czwartej kwarcie przewaga gości była jeszcze bardziej wyraźna, a gdynianki nadal nie potrafiły przełamać niemocy w rzutach z dystansu. Cały mecz zakończyły skutecznością… 15-procentową.
MISIEK WRACA
Pocieszeniem może być powrót do euroligowej gry Pauliny Misiek. Wciąż widać jak duże piętno na jej powrocie odcisnęła kontuzja, ale z meczu na mecz, z minuty na minutę na parkiecie, powinno być coraz lepiej. W środę Misiek, gdy tylko pojawiała się na parkiecie, pokazywała energię, ale to starczyło zaledwie na 10 minut i 2 punkty. Z pewnością obecność doświadczonej reprezentantki kraju pomoże w kolejnych meczach, a tych do rozegrania zostało jeszcze 6.
Teraz przed Arką mecz z Montpellier – przeciwnikiem, który wygrał nieznacznie w Gdyni 77:74.
7. kolejka Euroligi koszykarek: Arka Gdynia – Familia Basket Schio (14:17, 13:16, 12:20, 8:21)
Arka Gdynia: Slamova 12, Rembiszewska 6, Kastanek 11, Balintova 4, Misiek 2
Familia Basket Schio: Gruda 17, De Shields 14, Keys 10.
Paweł Kątnik