Tego nie można było przegrać. Po dwóch porażkach Asseco Arka Gdynia wygrała z Polskim Cukrem Toruń

Asseco Arka Gdynia wygrała u siebie z Polskim Cukrem Toruń 82:75. Gdynianie zaczęli z werwą, od indywidualnej punktowej akcji Krzysztofa Szubargi. Pomysł na grę był, tylko Greene i Bostic nie mogli wstrzelić się z dystansu.

Po stronie gości wynik trzymał najlepszy strzelec – Chris Wright. W połowie kwarty Toruń prowadził sześcioma punktami, ale we właściwym momencie zaskoczył Green, który dwiema „trójkami” doprowadził do wyrównania. Znacznie lepsze zmiany niż w przegranym meczu w Ostrowie dali rozgrywający Kyndall Dykes i Mickell Gladness. Ten pierwszy, obok Greena, był najlepszym strzelcem zespołu w pierwszej kwarcie, która zakończyła się remisem 22-22.

Trener Przemysław Frasunkiewicz miał w rotacji 9 graczy, co pozwalało efektywniej niż dotychczas reagować na przebieg wydarzeń na parkiecie.

WYJĄTKOWE TALENTY

Drugą kwartę „trójką” otworzył Dariusz Wyka. Intensywność gry gdynian była naprawdę imponująca. Torunianie jednak to świetnie ułożony zespół i dlatego nie było mowy o osiągnięciu przewagi. Trzeba było raczej koncentrować się na dotrzymywaniu kroku gościom, którzy częściej prowadzili, ale najwyżej różnicą czterech punktów.

Po „trójce” Bostica oraz indywidualnej akcji Dykesa w połowie drugiej kwarty Arka prowadziła 32:31. Ten drugi ujawnił wyjątkowe talenty strzeleckie, zdobywając punkty z dużą łatwością. Bez najmniejszych oporów dochodził do rywali, rzucał przez ręce i, co najważniejsze, trafiał. O korzystnym wyniku drugiej kwarty zdecydowali Dykes i Bostic, którzy już do przerwy punktowali na poziomie dwucyfrowym, oraz niezawodny Krzysztof Szubarga. Kwarta dla Asseco Arki 24:19 i korzystny wynik do przerwy 46:41.

MECZ OD POCZĄTKU

Trzecia kwarta zaczęła się od powalenia rywala na deski. 8:0 to było naprawdę imponujące otwarcie. „Trójki” Hammondsa i Szubargi przedzielił udaną podkoszową akcją Hrycaniuk. Po 90 sekundach tej części spotkania Arka prowadziła 54:41 a pierwszoplanową postacią na parkiecie był, niewidoczny wcześniej, Hammonds.

Znakomita passa skończyła się w połowie kwarty. Z idealnych pozycji z dystansu nie trafili Wyka i Wołoszyn. Swoje pierwsze punkty zdobył jeden z liderów gości – Keith Hornsby, dobrą zmianę dał Jakub Schenk i po akcji 2+1 przewaga gospodarzy zmalała do zaledwie dwóch punktów. Po chwili Alade Aminu wyrównał. Efektowna akcja Gladnessa pozwoliła odzyskać prowadzenie, ale było już tylko 59:57. Mecz zaczynał się od początku.

NIE MOŻNA BYŁO TEGO PRZEGRAĆ

Pierwszą akcję czwartej kwarty skutecznie wykończył Bostic. Odpowiedział Gruszecki, który obok Kuliga był najskuteczniejszym graczem zespołu Polskiego Cukru. Na szczęście o swej obecności dwiema „trójkami” przypomniał się Greene. Gdynianie odzyskali prowadzenie. W połowie ostatniej kwarty było 69:66. „Trójka” dała pięć punktów przewagi, ale po piątym faulu parkiet opuścił Wyka. Z balastem czterech w grze pozostawał Hrycaniuk. Dlatego Arkowcy wycofali grę na obwód, skąd arcyważne rzuty trafili Greene i Bostic.

Dwie minuty przed końcową syreną było 80:72. Tego nie można było już przegrać. Po dwóch porażkach Asseco Arka wygrała z Polskim Cukrem 82:75. Po stronie gospodarzy najskuteczniejsi Amerykanie – Bostic 21 pkt, Greene 15 i Dykes 14, po stronie gości Polacy – Kulig 16, Gruszecki 14, Schenk 11 i Cel 10.

 
Włodzimierz Machnikowski
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj