Jego charyzma miała być lekiem na całe zło, ale nie dała rady poukładać tego, co od początku było w rozsypce. – Swoich sił musi spróbować ktoś inny – powiedział po meczu z Wisłą Płock trener Aleksandar Rogić, żegnając się z Gdynią.
„NIE JESTEM ZADOWOLONY Z TEGO, CO TUTAJ OSIĄGNĄŁEM”
Decyzja ogłoszona w sobotnie popołudnie przez trenera Rogicia była niespodzianką. Nie ze względu na wyniki, czy pozycję w tabeli. Raczej ze względu na to, że serbskiego szkoleniowca nikt w Arce nie chciał zwolnić. Trener sam podjął decyzję, którą wyjaśnił na pomeczowej konferencji prasowej.
− Dzisiaj dobiegł końca pewien cykl, w którym zagrałem ze wszystkimi drużynami tej ligi – poinformował Aleksandar Rogić, przyznając jednocześnie, że powodów do odejścia miał więcej niż jeden.
− Kiedy przyszedłem do klubu, obiecałem, że będziemy grali dobrą piłkę, a nasz styl będzie dodatkową wartością. Klub z kolei, oczywiście, wyznaczył mi również cel dotyczący wyników. Po tych piętnastu meczach nie jestem zadowolony z tego, co tutaj osiągnąłem – podsumował trener.
− Oczywiście, wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, jaka w ostatnim czasie była atmosfera wokół drużyny, klubu, a w konsekwencji także wokół osoby trenera. Nie chcę szukać wymówek. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że nie zostało nam do rozegrania 25 spotkań, a sezon nie znajduje się na samym początku. Uważam zatem, że sił musi spróbować ktoś inny – przyznał szczerze.
NIE ZREZYGNOWAŁ Z DNIA NA DZIEŃ
Podjęta przez serbskiego trenera decyzja była jednak niespodzianką jedynie dla kibiców. Szkoleniowiec nie zrezygnował nagle, co zakomunikował zarządowi Arki z wyprzedzeniem.
− To nie jest niespodzianka. Poinformowałem władze klubu o swojej decyzji pięć dni temu, żeby byli w stanie znaleźć rozwiązanie dla tej sytuacji przed meczem derbowym z Lechią – wyjaśnił Aleksandar Rogić.
− Mecz z ŁKS-em był dla mnie jednym z kluczowych. Po tym spotkaniu powiedziałem zarządowi klubu, że jeśli nie zdobędę w kolejnych dwóch meczach przynajmniej trzech, czterech punktów, to powinni być gotowi na to, by znaleźć kogoś, kto wniesie do szatni nową energię – kontynuował swoją wypowiedź trener.
Posłuchaj wypowiedzi trenera Rogicia (cz. I):
W POSZUKIWANIU NOWYCH POMYSŁÓW
Gdy w październiku ubiegłego roku podpisywał z Arką kontrakt, mocno podkreślano, że Rogić jest trenerem z charyzmą. To właśnie jego bałkańska krew, zaangażowanie, wręcz wiara w cuda miała uleczyć schorowaną pod względem osiąganych wyników Arkę. To się nie udało. Zdaniem trenera, udało się jednak coś innego.
− Myślę, że zostawiam za sobą drużynę, która ma ze sobą, wewnątrz, świetne relacje oraz jest dobrze przygotowana fizycznie, co było widać także dzisiaj. Potrzebują jedynie nowych pomysłów, nowej energii i ze dwóch zwycięstw, żeby odwrócić złą passę – zaznaczył Rogić.
− Miałem wcześniej okazję pracować w dużych klubach i mogę powiedzieć jedno: być może Arka nie zdobyła w swojej historii wielu trofeów, ale może cieszyć się czystym uczuciem, jakim darzą ją tutaj kibice. Bardzo to szanuję i uważam, że dzięki temu Arka może liczyć na świetlaną przyszłość – podsumował.
Posłuchaj wypowiedzi trenera Rogicia (cz. II):
„DAŁO SIĘ TO WYCZUĆ”
Piłkarze – zawiedzeni, wstrząśnięci, a może po prostu smutni – odmówili po meczu jakichkolwiek komentarzy, opuszczając stadion tylnym wyjściem. Jedynym zawodnikiem, który pokazał się w obecności dziennikarzy był kapitan Adam Marciniak. Udzielił jednak wypowiedzi jedynie telewizji klubowej.
− Prawda jest taka, że to jest nasza wina, piłkarzy, i nasza jest odpowiedzialność za to, co się stało. Mieliśmy dobrego trenera, z którym mogliśmy, powinnyśmy zrobić dużo więcej. Ale niestety trener nie wyjdzie za nas na boisko i nie będzie za nas grał – powiedział zawiedziony.
Trener Rogić poinformował o swojej decyzji z wyprzedzeniem klub, ale już nie swoich zawodników. Ci poznali ją po zakończeniu meczu z Wisłą.
− Na odprawie przedmeczowej dało się to troszeczkę wyczuć. Trener poprosił nas, żebyśmy chociaż raz zagrali tak, jak on tego chce. Akurat tak się złożyło, że faktycznie były momenty dobrej gry. Ale po raz kolejny, co przeciwnik kopnie piłkę w pole karne, to tracimy bramkę – kontynuował kapitan.
− Strasznie jest nam wstyd, bo mamy wszystko, czego nam potrzeba. Mieliśmy świetnego trenera, kapitalny doping przez 90 minut. Aż głupio było podejść do kibiców po meczu i patrzeć im w oczy, bo cały stadion wspierał nas przez pełne 90 minut, a my po raz kolejny nie potrafiliśmy wygrać meczu – przyznał Marciniak.
„JEŚLI SIĘ NIE UTRZYMAMY, WIĘKSZOŚĆ Z NAS NIE ZAGRA JUŻ W EKSTRAKLASIE”
Utrzymywać wiarę w pozytywne rozdanie jest w Gdyni coraz trudniej. To jednak nie oznacza, że w Arce ktokolwiek postanowił się już poddać.
− Póki jest szansa, na pewno będziemy dalej walczyć – bo co nam innego pozostało? – pytał retorycznie obrońca.
− Musimy walczyć do końca. Poza tym, prawda jest taka, że jeżeli tej Ekstraklasy z Arką nie utrzymamy, to 90% z tych zawodników już nigdy nie zobaczy Ekstraklasy na własne oczy – więc tym bardziej trzeba zrobić wszystko, żeby z każdego meczu czerpać jak najwięcej, bo być może nikomu z nas nie będzie już dane w niej zagrać. Takie podejście na pewno spowoduje, że w tej Ekstraklasie się utrzymamy, zaznaczył Marciniak.
− Zostało jeszcze sporo spotkań i póki jest szansa, trzeba liczyć na to, że przyjdzie nowy trener, wybierze odpowiednich zawodników, obierze odpowiednią strategię – i z tych zawodników, na których postawi wyciągnie maksa, podsumował kapitan żółto-niebieskich.
Posłuchaj wypowiedzi Adama Marciniaka: