87 dni to sporo, by wywrócić wszystko do góry nogami. Właśnie tyle trwała przerwa między poprzednią, a aktualną kolejką ligową. Dlatego Arka Gdynia wierzy w nowe rozdanie podyktowane zmianami właściciela i trenera, a Lechia żywi nadzieję, że przerwa pozwoliła na dobre zażegnać kryzys płacowy. Na kilkadziesiąt godzin przed meczem swoimi refleksjami podzielili się trenerzy obu zespołów. Debiutujący w roli szkoleniowca Arki Ireneusz Mamrot pracę rozpoczął nie jak poprzednicy od wielkich deklaracji, ale od racjonalnego i szczerego przekazu.
– Każdy z trenerów ekstraklasy powie, że jest zadowolony z wykonanej pracy, ale wszystko i tak zweryfikuje boisko. Uważam, że te trzy tygodnie solidnie przepracowaliśmy, ale nie sprawdziliśmy swojej formy w żadnym meczu kontrolnym. Po tak długiej przerwie i kolejnym okresie przygotowawczym na pewno towarzyszy nam może nie niepewność, ale są określone znaki zapytania. Uważam jednak, że po każdej kolejce forma wszystkich zespołów będzie szła w górę – ocenił.
TRUDY W DEFENSYWIE
W niedzielnym meczu w Arce zabraknie trzech podstawowych zawodników – defensywny pomocnik Adam Deja pauzuje za czerwoną kartkę, prawy obrońca Damian Zbozień za żółte kartki, a w czasie przerwy w rozgrywkach stoper Christian Maghoma rozwiązał z gdyńskim klubem kontrakt. Z kolei w ekipie gospodarzy nie zagra Filip Mladenovic, który zebrał aż 12 żółtych kartek. Na lewej stronie defensywy Serba zapewne zastąpi Rafał Pietrzak.
Poza wspomnianym Mladenoviciem, trener Lechii Piotr Stokowiec do derbowej rywalizacji z Arką przystępuje w optymalnym składzie. – Mamy sto procent zawodników z trzydziestki szerokiego składu. Wszyscy z nich są gotowi do grania i to jest sytuacja komfortowa. Oby ona się utrzymywała jak najdłużej, ale wiem że nie będzie to łatwe – nie ukrywał szkoleniowiec. Jego zadaniem będzie zmotywować zespół w czasie, gdy atut własnego boiska ze względu na brak kibiców, nie będzie pomocny. – Rola kibiców jest ogromna. Jako były zawodnik wiem, jakie siły potrafią wykrzesać z zawodników kibice, kiedy ich dopingują. Mówi się często, że trybuny niosą, widzieliśmy to zwłaszcza w rozgrywkach Pucharu Polski, gdzie zawsze nieśli swoich piłkarzy i często dochodziło do niespodzianek. To potrafiło wpływać deprymująco na drużynę przeciwną. Teraz ten atut został zdewaluowany i pokazały to mecze w Bundeslidze, gdzie często wygrywają goście – powiedział Stokowiec.
POJEDYNEK Z „GRUBEJ RURY”
Taki scenariusz marzy się Mamrotowi. – Trzy tygodnie szybko zleciały, przystępujemy do pierwszego spotkania i zaczynamy z „grubej rury”, czyli od mocnego uderzenia. Najbliższy mecz jest dla nas najważniejszy, ale w naszej sytuacji istotne są wszystkie potyczki. Pomimo straty sześciu „oczek” do bezpiecznej lokaty, wszystko jeszcze zależy od nas. Oczywiście musimy gonić rywali, czyli punktować i do Gdańska jedziemy z wiarą, że jesteśmy w stanie wywalczyć trzy punkty – zapewnił.
Przedmeczowy pojedynek trenerski na słowa, na razie nie przypominał tego bokserskiego – szkoleniowcy na konferencjach nie wytoczyli mocnych jak to bywało w przeszłości dział, a jedynie ograniczyli się do kurtuazji. Pewniejszy swego wydawał się Piotr Stokowiec, który swoją drużynę zna doskonale, na ławce Lechii zasiada od ponad dwóch lat. Mamrotowi w Arce nie wybiły jeszcze nawet dwa miesiące, ale do zwycięstw na zielonej murawie niepotrzebny jest długi staż trenera w klubie, a odpowiednia motywacja jego podopiecznych.
Derby Lechia – Arka w niedzielę 31 maja o 17:30 na Stadionie Energa w Gdańsku. Transmisja ze spotkania w audycji Z boisk i stadionów na antenie Radia Gdańsk.
pkat