− Trzeba patrzeć wprzód i szukać nowych wyzwań, i tak będę starał się na to patrzeć. Ale nie będzie mi łatwo przejść do porządku dziennego nad tym, że nie będzie mnie w Arce – mówi były już pomocnik żółto-niebieskich w pierwszej rozmowie po rozstaniu z gdyńskim klubem.
Niejednemu kibicowi Arki Gdynia zrobiło się gorąco, gdy w czwartek po godzinie 17:00 klubowy Twitter poinformował o odejściu zawodnika, który związany był z gdyńską drużyną od dwunastu lat. Przychodził do niej jako 13-latek, ale gdyńska „Górka” stała się jego domem znacznie wcześniej.
Przez lata, z wiernego sympatyka sam stał się ulubieńcem kibiców, i choć odchodzi, nie zamyka rozdziału zatytułowanego „Arka Gdynia”.
Posłuchaj rozmowy:
„TO DLA MNIE NOWA, NIECODZIENNA SYTUACJA”
− Czułem się, jakbym był w jakimś chaosie, nie docierało do mnie to wszystko – odpowiada zapytany o to, co czuł, gdy wychodził po ostatniej z rozmów z gabinetu nowego prezesa Arki.
− Niby człowiek podjął jakąś decyzję i zdecydował się na to odejście, ale w głębi duszy, nawet dzisiaj, czuję żal i smutek, że przede wszystkim spadliśmy z tej Ekstraklasy. Jakby była Ekstraklasa, to zupełnie inaczej wyglądałyby te rozmowy – kontynuuje pomocnik.
Powiedzieć, że rozstanie z Arką to dla Nalepy rozstanie emocjonalne, to tak, jakby nie powiedzieć nic. − Nie jest to łatwe. To dla mnie nowa, niecodzienna sytuacja, bo od bardzo wielu lat jestem związany z Arką.
− Myślę, że tak naprawdę dotrze to do mnie dopiero wtedy, gdy nie będę mógł już brać udziału w meczach. Gdy będę widział, że Arka gra gdzieś w telewizji, a mnie tam nie ma. Gdy zmienię barwy klubowe, na pewno jeszcze bardziej to odczuję – przyznaje.
CHĘCI BYŁY SPORE, WYSIŁKU ZNACZNIE MNIEJ
Klub chciał, żeby Nalepa został i grał dla Arki w 1. Lidze. Faktycznych negocjacji nie było jednak wiele, była zaś oferta z rodzaju tych „nie do odrzucenia”. Ostatecznie, dojść do porozumienia się nie udało.
Jak jednak mówi piłkarz, nie kwestia finansowa była najważniejsza. − Kto chce w to wierzyć, ten uwierzy, kto nie chce, niech nie wierzy – odpowiada szczerze.
− Wiele rzeczy miało wpływ na to, że w Arce nie zostałem. Wiadomo, że tutaj, w domu, w swoim klubie, któremu kibicuje się od dziecka, grałoby się najlepiej i można byłoby tak grać całe życie. Ale trzeba patrzeć wprzód. Na pewno o Arce nigdy nie zapomnę. Zawsze będę jej kibicował, a daj Boże kiedyś do niej wrócę – kontynuuje 25-latek.
Z ostateczną decyzją zwlekał długo, a rozmów z zarządem odbył wiele. − Decyzję podjąłem po ostatnim meczu. W trakcie sezonu widzieliśmy, jaka jest sytuacja i każdy delikatnie patrzył wprzód, próbując to przeanalizować i szukając planu na swoją przyszłość. Na pewno jednak nie było tak, że zdecydowałem się odejść z Arki w trakcie trwania sezonu, przed ostatnim meczem.
WIE, NA CO GO STAĆ
Poza juniorskim etapem w UKS Jedynka Reda, Nalepa całe dotychczasowe piłkarskie życie wiązał z Gdynią. Choć pogłoski o jego odejściu pojawiały się w ostatnich latach częściej niż wcześniej, w wieku 25 lat zawodnik nie zaznał profesjonalnej piłki w innym klubie. Teraz będzie miał okazję to zmienić.
− Skoro istnieją jeszcze ludzie, niektórzy z nich zarządzający innymi klubami, którzy twierdzą, że nadaję się do gry w tej lidze, z której my niestety spadliśmy, bądź gdzieś poza granicami kraju, to naturalną rzeczą jest to, że człowiek będzie próbował rozwijać się na najwyższym poziomie – mówi szczerze.
Zgodzić należy się więc ze stwierdzeniem, że decyzja Nalepy o odejściu to decyzja dojrzała, której jeszcze kilka lat temu – w związku z wyjątkowo silnym przywiązaniem do klubowych barw – by nie podjął.
Z Arką zaś nie rozstaje się w niezgodzie. − Były pewne niezgodności w naszych ustaleniach, ale ostatecznie doszliśmy do porozumienia. Ja idę w prawo, Arka niestety w lewo. Będę na pewno życzył powodzenia całemu klubowi, kibicom, żeby Arka jak najszybciej wróciła do Ekstraklasy – podsumowuje.
„MOGŁEM JUŻ BYĆ W DWÓCH, TRZECH KLUBACH”
Po spełnieniu marzeń o grze i sukcesach w barwach Arki, przyszedł czas na spełnianie kolejnych, być może jeszcze większych. Jak przyznaje, nowe drzwi zaczynają się powoli uchylać, choć sam spogląda tylko w kilku konkretnych kierunkach.
− Drzwi otwarte są dla mnie wtedy, kiedy na stole są konkretne oferty. Rozmów jest dużo, konkretów mniej, ale i one są. Tylko przez to, że sam nie jestem do końca zdecydowany – bo cały czas szukam najlepszej dla siebie opcji, dużo myślę i analizuję – jeszcze nie wybrałem klubu. Mogłem już być w dwóch albo trzech, które chciały podpisać ze mną umowę, zdradza piłkarz.
Czeka, bo wspomnianym marzeniom też trzeba dać szansę.
− W mojej głowie cały czas jest ta Anglia, żyję nią. Wiadomo, że mam tu na myśli Championship bądź League One, nie tak jak jedna ze stron to podłapała i na upór próbuje mi wcisnąć tą Premier League – podkreśla. − Aczkolwiek wiemy, jak trudno jest dostać się by grać w tamtym kierunku – dodaje.
− Punkt zaczepienia oczywiście, że jest. Gdyby go nie było, to w ogóle bym o tym nie wspominał i zapomniał o Wyspach – przynajmniej o graniu, a myślał tylko o tym, żeby jeździć tam oglądać mecze, podkreśla.
Jak przyznaje, większa szansa i prawdopodobieństwo jest jednak na inne kierunki. Rozważa ofertę z Grecji, czeka na tą z Turcji, w grę na dzień dzisiejszy wchodzi też druga liga hiszpańska.
BĘDZIE WSPOMINAŁ DWUMECZ Z MIDTJYLLAND I AWANS
Michał Nalepa odchodzi z Arki ze złotym medalem Pucharu Polski, dwoma Superpucharami i niezliczoną ilością emocjonujących chwil, które wspominał będzie długo.
− Bardzo miło wspominam i jestem dumny z awansu do Ekstraklasy. To był moment, kiedy nasza drużyna składała się w większości z ludzi z moich rejonów. Nie w biedzie, ale przy bardzo niskich zasobach, jakimi wówczas dysponowaliśmy, z prezesem Pertkiewiczem na czele, po trenera Nicińskiego i całą naszą resztę zrobiliśmy awans, którego być może nie wszyscy się spodziewali. A zrobiliśmy go w sposób znaczący, z dużą przewagą – wspomina.
Najbardziej, jak przyznaje, będzie tęsknił za gdyńską szatnią.
− To była fantastyczna grupa ludzi i mam nadzieję, że będziemy utrzymywać kontakt. Każdy z nich podkreśla – a w wielu szatniach ci zawodnicy byli – że ta szatnia, ci ludzie, którzy w niej byliśmy, stworzyliśmy naprawdę fajną ekipę, jakich mało jest w Polsce – przyznaje Nalepa z uśmiechem.
DZIĘKUJE I MÓWI „DO ZOBACZENIA”
Z Gdynią się nie żegna, bo wie, że wielokrotnie do niej będzie wracał. Gdy tylko będzie okazja, zasiądzie na trybunie stadionu przy ul. Olimpijskiej, a i powrotu w żółto-niebieskie barwy na boisku nie skreśla na przyszłość.
− Dziękuję wszystkim kibicom, którzy byli z Arką przez te wszystkie lata, kiedy w niej grałem. Tym, którzy byli wierni i w 1. Lidze, i po awansie, czy wygrywaliśmy, czy przegrywaliśmy po 0-3 – przekazał za pośrednictwem mikrofonu Radia Gdańsk.
− Tym, którzy w nas nie wierzyli, i którzy czasami nas skreślali, też życzę wszystkiego dobrego – i zachęcam, by byli z drużyną na dobre i na złe, dodał.