Bez kibiców, przy głównej trybunie zakrytej ogromną flagą w klubowych barwach i po odśpiewaniu „Mazurka Dąbrowskiego” koszykarze ze Słupska pewnie wygrali mecz, zachowując pozycję lidera pierwszej ligi.
Grupa Sierleccy Czarni Słupsk odniosła siódme zwycięstwo w tym sezonie. Lider tabeli pokonał Elektrobud-Inwestment Znicz Basket Pruszków 73-60.
ZAMIAST ATAKU RZUTY ZA TRZY PUNKTY
Gospodarze zaczęli bardzo pewnie, obejmując kilkupunktowe prowadzenie, ale chcieli ten mecz wygrać w sposób najmniej obciążający fizycznie w ataku. Rzutami za trzy punkty. W całym meczu słupszczanie trafili 7 z 29 rzutów za trzy punkty, oddając w spotkaniu tylko cztery rzuty więcej za dwa.
POD KOSZEM W DRUGIEJ POŁOWIE
Mimo, że trener Mantas Cesnauskis cały mecz zachęcał swoich zawodników do gry do kosza i wbijania się w strefę podkoszową, więcej takich akcji Czarni zagrali dopiero w trzeciej i czwartej kwarcie. To od razu przyniosło rezultat, bo gospodarze odskoczyli nawet na 16 punktów (50-34). Po tym fragmencie dobrej gry kontrolowali już przebieg spotkania.
TRENER ZADOWOLONY Z OBRONY
Trener Mantas Cesnauskis podkreślał, że wynik nie odzwierciedlał przebiegu spotkania. – Pruszków zagrał dobry mecz, z nimi gra się ciężko, na niskiej skuteczności. Jestem zadowolony z obrony, mamy najlepszą w lidze, tracimy mało punktów. Teraz mamy większe problemy w ataku niż w obronie – podkreślał szkoleniowiec.
Zawodnikiem meczu bez wątpienia był Piotr Śmigielski. Obrońca Czarnych zdobył 20 punktów, dokładając do tego sześć asyst i siedem zbiórek, a przede wszystkim kontrolując tempo akcji oraz zdobywając punkty, gdy zespół tego najbardziej potrzebował.
Przemysław Woś/am