W pojedynku obecnego z niedoszłym trenerem Anwilu górą Marcin Woźniak. Zespół z Włocławka pokonał Asseco Arkę 86:78, a triple-double uzyskał Amerykanin ze zwycięskiej drużyny McKenzie Moore.
– Nie trafiłem dwóch otwartych rzutów. Pozwoliliśmy Anwilowi grać z szybkiej kontry, a to wychodzi im dużo lepiej niż atak pozycyjny – powiedział po meczu najlepszy strzelec Arki Bartłomiej Wołoszyn.
Te słowa najlepiej obrazują spotkanie. Dopóki Anwil musiał wydłużać swoje akcje, próbami przeprowadzenia ataku pozycyjnego, dopóty na czele była drużyna z Gdyni. Zmiana prowadzenia nastąpiła na korzyść Anwilu w momencie, gdy Arka zatraciła skuteczność rzutów dystansowych. Mecz skończyła z 29-procentową skutecznością, mimo że po pierwszej połowie te osiągi były znacznie wyższe.
– Brakuje ataku i jakości wynikającej z budżetu – to diagnoza słabszej postawy Arki, wygłoszona na antenie kanału emocje.tv. przez eksperta koszykarskiego, komentatora Polsatu Sport Adama Romańskiego. Trudno się z nią nie zgodzić, patrząc na jakość zmienników Krzysztofa Szubargi lub graczy obwodowych. Z drugiej strony zaś brylował McKenzie Moore. Amerykanin choć wciąż zawodzący przy rzutach za trzy punkty, w innych elementach imponuje. W sobotę zdobył 22 punkty, a całość zwieńczył triple-double za 11 asyst i 12 zbiórek.
Porażka we Włocławku była czwartą kolejną Asseco Arki. Konsekwencją jest spadek na 12. miejsce w tabeli Energa Basket Ligi.
Anwil Włocławek – Asseco Arka Gdynia 86:78 (17:23, 24:19, 19:16, 26:20)
Anwil: Almeida 24, Moore 22, Clarke 13, Radić 12, Green 7, Sulima 6, Lichodiej 2
Asseco: Wołoszyn 19, Żołnierewicz 17, Szubarga 11, Witliński 10, Wadowski 5, Czerlonko 5, Dylewicz 4.