Zenon Plech spoczął w Alei Zasłużonych gdańskiego cmentarza Srebrzysko. Super Zenona żegnała rodzina, przyjaciele i kibice

Kiedy prochy Zenona Plecha miały zostać złożone w grobie w Alei Zasłużonych cmentarza Srebrzysko, wszechobecną ciszę rozdarł ryk silnika motocykla żużlowego. W ostatniej drodze wybitnego żużlowca nie mogło zabraknąć treści, która wypełniała jego życie. Od momentu, gdy w Gorzowie połknął bakcyla „czarnego sportu” po okres gdański, gdzie ku chwale Wybrzeża najpierw jeździł przez prawie 10 lat, a potem wychowywał sowich następców.


Przed cmentarzem liczne grono kibiców, którzy z właścicielami kwiaciarni nie bez problemów układali czerwono-biało-niebieskie wieńce i bukiety.

W poczcie sztandarowym stanął Jarosław Olszewski, który kilkadziesiąt lat temu wziął udział w akcji „Zenon Plech zaprasza”, a potem był liderem drużyny, którą prowadził odkrywca jego talentu. Obok Jarka był Grzegorz Dzikowski, który w parze z Plechem, zdobywając mistrzostwo Polski par klubowych, odniósł swój największy sukces w karierze.

W pięknych, przepojonych miłością i szacunkiem słowach swego ojca pożegnali córka Kaja i syn Krystian. W imieniu kolegów z toru przemawiał Józef Jarmuła. Była także oficjalna delegacja Stali Gorzów, dla której w 1973 roku 20-letni Zenon Plech zdobywał brązowy medal MŚ.

Wszyscy podkreślali poczucie humoru i dobrą energię, którą dzielił się Super Zenon. Prosili o uśmiech w jego intencji.

 

 A tak Zenona Plecha wspominał Grzegorz Dzikowski:

 

Włodzimierz Machnikowski/ako

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj