Nie ustają problemy Asseco Arki Gdynia w Energa Basket Lidze. Drużyna nie nawiązała żadnej walki z Kingiem Szczecin i przegrała 7. mecz z rzędu. Nie pomogli powracający do składu Mikołaj Witliński i nowy zawodnik, Chorwat Karlo Vragović. King pozbawił Arkę złudzeń już na samym początku, osiągając przewagę 10:2 w połowie pierwszej kwarty i 24:10 po pierwszej odsłonie. O słabości gdyńskiej ekipy niech świadczy fakt, że ani razu na boisku nie pojawił się zakupiony niedawno przez Kinga Maciej Lampe. Nie pojawił się, bo nie musiał – przewaga pod koszem gospodarzy mimo braku angażowania swojej gwiazdy, nie podlegała najmniejszej dyskusji. Doskonale obrazowała to różnica w zbiórkach (47 Kinga i tylko 28 Arki), oraz statystyka bloków (5 Kinga i żadnego Arki). Ostatecznie skończyło się deklasacją 80:52 po świetnym meczu Clevelanda Melvina – Amerykanina w barwach szczecińskiej ekipy, który uzyskał 19 oczek.
NIEDOSTATEK
Zespołowi z Pomorza nadal przeraźliwie brakuje jakości i głębi składu. Pozyskani w trakcie sezonu Jakub Kobel i Michał Kołodziej pojawili się w Gdyni z konieczności, a nie możliwości dania realnego wzmocnienia. Kobel zamienił się zresztą miejscami z Wojciechem Czerlonką (obaj uczestniczyli w transakcji zamiennej między Kingiem a Arką) i w niedzielnym pojedynku obu, lepiej wypadł zawodnik który zamienił Gdynię na Szczecin.
Asseco Arka przegrywa siódmy mecz z rzędu i w tabeli ma już tylko umiarkowanie bezpieczną przewagę nad Polpharmą Starogard Gdański. Przedostatni w tabeli Hydrotruck Radom ma już tylko jedno zwycięstwo mniej na koncie.
22. kolejka: King Szczecin – Asseco Arka Gdynia 82:50 (24:10, 18:14, 20:16, 20:10)
King: Melvin 19, Ware 16, Fakuade 15, Czerlonko 9, Brown 6, Zębski 5, Bartosz 4
Asseco Arka: Dylewicz 16, Wołoszyn 7, Hrycaniuk 7, Kaszowski 6, Wadowski 5, Witliński 4, Pluta 3
pkat