Zanim za rewolucję zabierze się UEFA, zmieniając format Ligi Mistrzów począwszy od 2024 roku, fazę pucharową tegorocznej edycji ponownie urozmaicił koronawirus. O tym, jak smakują europejskie niespodzianki last minute przekonały się już m.in. RB Lipsk, Manchester City czy wicemistrz Norwegii, Molde. W przyszłości takich problemów może być więcej.
Posłuchaj audycji:
BUDAPESZT ZAMIAST LIPSKA
Szlak w poszukiwaniu nowego obiektu, podczas gdy własny znakomicie nadaje się do rozegrania spotkania, przetarł RB Lipsk. Druga obecnie drużyna Bundesligi zmuszona była przenieść swój domowy mecz w 1/8 finału Ligi Mistrzów do Budapesztu, ponieważ władze Niemiec nie wyraziły zgody na przyjazd piłkarzy Liverpoolu ze względu na COVID-19.
Niemcy nałożyły zakaz wjazdu dla podróżnych z krajów, w których pojawiły się nowe mutacje koronawirusa. Te, obecne już między innymi w RPA i Brazylii, po raz pierwszy odnotowano w grudniu w Wielkiej Brytanii. O wyjątkowe traktowanie w obliczu nowych obostrzeń mogą ubiegać się jedynie obywatele Niemiec oraz posiadacze tamtejszej karty stałego pobytu. Zakaz obowiązywał będzie przynajmniej do 17 lutego, mecz RB Lipsk z Liverpoolem zaplanowany jest zaś na jeden dzień wcześniej.
Początkowo rozważano wybrnięcie z sytuacji poprzez odwrócenie kolejności spotkań, tak aby pierwsze odbyło się w Anglii, a drugie w Niemczech. Jak jednak przyznał trener RB Lipsk, nawet przy braku kibiców na trybunach pierwszy mecz u siebie daje pewną przewagę. – Unikasz podróży, śpisz we własnym łóżku. Na jednych wpływa to bardziej niż na drugich – zaznaczył Julian Nagelsmann.
Poza Bukaresztem, innymi kandydatami do zorganizowania spotkania były m.in. Salzburg, Londyn, a także stadiony w Gdańsku i Krakowie.
WĘGRY ODWIEDZI TEŻ GUARDIOLA I SPÓŁKA
W ślady RB Lipsk poszła Borussia Mönchengladbach, która 24 lutego podejmie Manchester City. Niestety nie u siebie, bo pierwszy mecz również miał się odbyć w Niemczech – i podobnie jak spotkanie RB Lipsk z Liverpoolem, rozegrany zostanie na Puskas Arenie w Budapeszcie.
„UEFA chciałaby podziękować Borussii Mönchengladbach i Manchesterowi City za ścisłą współpracę oraz wsparcie, a także Węgierskiej Federacji Piłkarskiej za pomoc i zgodę na organizację wspomnianego meczu”, czytamy w komunikacie.
Zakaz nałożony przez władze Niemiec wstępnie obowiązywał będzie do 17 lutego, ale bardzo prawdopodobne, że w ciągu najbliższych dni zostanie przedłużony. Przy wjeździe na Węgry do 1 marca również obowiązują surowe obostrzenia, nie dotyczą one jednak zawodowych sportowców.
ZAMIAST ŚNIEŻYCY – ODROBINA SŁOŃCA
Bez podobnych konsekwencji nie obyło się także w ramach rozgrywek Ligi Europy. W tym przypadku „ziemią zakazaną” okazała się Norwegia, która w trakcie trwania pandemii wprowadziła jedne z najdalej idących restrykcji w całej Europie.
W związku z wzrostem zakażeń nowym szczepem koronawirusa na całym świecie, pod koniec stycznia Norwegia ponownie zamknęła swoje granice dla podróżnych. W konsekwencji mecz Molde z Hoffenheim, zaplanowany na 18 lutego, nie może odbyć się na Aker Stadium, należącym do drugiego zespołu norweskiej Eliteserien.
„Pierwszy mecz na etapie 1/32 Ligi Europy pomiędzy Molde i Hoffenheim odbędzie się na Estadio de la Ceramica w Villarreal”, poinformowała UEFA w poniedziałek wieczorem.
Na aktualności ze świata piłki zapraszamy w każdą niedzielę po godz. 17:00 w magazynie „Radio Gdańsk Z boisk i stadionów”.