Zabrakło ognia i głębi składu. Trefl z Suwałk wraca bez punktów

Zabrakło Treflowi siły ognia w Suwałkach. Gdańszczanie nie mieli odpowiedzi na to, co zaproponował Ślepsk Malow, a jak nigdy widać było, że kadra jest aktualnie zbyt wąska. Bez Mariusza Wlazłego, z będącym w fatalnej dyspozycji Moritzem Reichertem, drużyna Michała Winiarskiego przegrała 1:3. Opromienieni zwycięstwem z PGE Skrą w Pucharze Polski gdańszczanie mieli spore apetyty na zwycięstwo w Suwałkach. Ale w Bełchatowie do walki rzucili wszystko, co mieli i to poskutkowało. Ze Ślepskiem Malow to „wszystko” było po prostu zbyt małe.

Moritz Reichert rozegrał spotkanie fatalne. Po dwóch setach znalazł się w kwadracie dla rezerwowych i to absolutnie zasłużenie. Na parkiecie zupełnie sobie nie radził, a podsumowaniem była ostatnia piłka drugiego seta. Marcin Janusz wybrał właśnie niemieckiego przyjmującego i był to wybór nietrafiony. Przy stanie 25:24 Reichert się pomylił i gospodarze wygrali drugą partię. W pierwszej takich emocji nie było. Po raz kolejny Trefl zaliczył dość kiepską partię otwierającą. Od 17:17 gospodarze zdobyli trzy punkty z rzędu, a później przypilnowali wyniku i wygrali do 21.

PRZYSZŁA ODWILŻ

Niespodziewanie lepsze momenty Trefl zaczął notować w trzecim secie. Niespodziewanie, bo zapowiadało się na porażkę 0:3 i rzeczywiście gospodarze mieli wszystko w swoich rękach. Ale te ręce w końcówce zaczęły im się trząść. Sporo było nerwowości, choć sytuacja wyglądała na komfortową – Ślepsk Malow prowadził 22:19. Wtedy jednak Kewin Sasak i Bartłomiej Lipińśki zminimalizowali straty, potem dwa błędy popełnili gospodarze, co dało Treflowi piłkę setową. Trzeci błąd – dotknięcia siatki – zakończył partię przy 25:23 dla gdańszczan.

ŚLEPSK PRZESTAŁ ODDAWAĆ PUNKTY

Problem polegał jednak na tym, że o ile w końcówce trzeciego seta Treflowi pomógł rywal, o tyle w czwartym pomagać już nie zamierzał i zaczął od prowadzenia 8:4. Gdańszczanie doszli do rywali na 12:11, ale chwilę później było już 16:12 i Winiarski zdecydował się na ponowne wprowadzenie Reicherta, a do rezerwowych wrócił Janikowski. Nic to nie zmieniło, bo jeżeli pozwala się rywalowi w takiej sytuacji na zdobycie czterech punktów z rzędu, to o sukcesie można zapomnieć. A w zespole Trefla w końcu nawet Bartłomiej Lipiński, który długo trzymał drużynę przy życiu, zaczął się mylić. Ślepsk Malow wygrał 25:18.

Przed Treflem jeszcze jeden mecz w fazie zasadniczej, którą gdańszczanie mogą zakończyć na trzecim miejscu w tabeli. Mogli je sobie zapewnić już w Suwałkach, ale przez porażkę do końca będą mieli o co walczyć.

Tymoteusz Kobiela
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj