To nie był błąd, to wielbłąd – to wyświechtane powiedzenie kibice piłkarscy w Polsce znają doskonale. Trudno jednak nie przypomnieć go sobie po tym, co zaprezentowała w Niepołomicach Arka. Gdynianie momentami grali tak, że po 90 minutach uzbierałaby się cała karawana. Porażka 0:4 jest zasłużona.
Fatalne błędy w obronie, które na takim poziomie nie mogą się zdarzać – to przyczyna porażki Arki w Niepołomicach. Gdynianie po własnych pomyłkach, często niewymuszonych, przegrali z Puszczą, która zespół Dariusza Marca wypunktowała.
Arka do przerwy w Niepołomicach nie wyglądała wcale najgorzej. Miała kilka sytuacji, potrafiła zagrozić bramce gospodarzy, a Adam Deja znów popisał się ładnym strzałem z dystansu, tym razem z rzutu wolnego. Bramkarz spisał się jednak bez zarzutu. Gospodarze mieli może więcej z gry, stworzyli lepsze sytuacje, trafili w słupek (również po wolnym) i przetestowali Daniela Kajzera, ale absolutnie nie można było spodziewać się tego, jak rozbiją Arkę po przerwie.
SERIA BŁĘDÓW WŁASNYCH
Zaczęło się tuż po wznowieniu gry, jeden z zawodników gospodarzy odważnie ruszył prawą stroną, poradził sobie z trzema żółto-niebieskimi i wystawił do Kobusińskiego, który z łatwością pokonał Kajzera. Dziesięć minut później Haris Memić, którego mocno chwaliliśmy po wtorkowym meczu w Niepołomicach, nie poradził sobie z dośrodkowaniem z lewej strony i choć nie był naciskany, to jako drugi umieścił piłkę w bramce. Po godzinie gry trafił Stefanik, który wykorzystał rzut karny, sprokurowany przez zagranie ręką Dei. Gwoździem do trumny była kolejna bramka Kobusińskiego. Piłkę na własnej połowie stracił Łukasz Wolsztyński, Puszcza błyskawicznie wyprowadziła akcję i w dobrej sytuacji Kobusiński skompletował dublet. 4:0, pogrom.
Trudno było oczekiwać, że Arka rozbije Puszczę jak w Pucharze Polski, ale chyba jeszcze trudniej byłoby przewidzieć, że gdynianie tak fatalnie zagrają w obronie i po serii błędów własnych sami przyjmą solidną dawkę bramek od zespołu z Niepołomic. Drużyna Dariusza Marca w drugiej połowie wyglądała fatalnie. Momentami sama sobie robiła krzywdę, ale też warto podkreślić, że niczego ciekawego nie zaproponowała w ataku. Błędy się zdarzają (choć takie i w takiej liczbie jednak dość rzadko), ale do przodu też grać trzeba. Arka tego nie robiła i zasłużenie przegrała 0:4.