Kondycji i wagi nie da się oszukać. Porażki Izu Ugonoha i Tomasza Narkuna na KSW 60

Za nami 60. gala największej polskiej federacji MMA. Zafundowała nam pojedynek wychowanego na gdańskiej Żabiance Izu Ugonoha oraz walkę o pas w wadze ciężkiej w wykonaniu Tomasza Narkuna.

Ugonoh dobrze wszedł w pojedynek. Mimo tego, że całą sportową karierę trenował stójkowe sztuki walki, radził sobie z wyprowadzaniem uderzeń w klinczu. Był nawet bliski skończenia przeciwnika w pierwszej rundzie po mocnym uderzeniu kolanem, które miało prawo zachwiać Markiem Samociukiem. Zabrakło celności w pozycji parterowej, w której śmiało mógł dobić rywala.

Problemy pojawiły się, kiedy to przeciwnik sprowadził walkę do parteru, do płaszczyzny, w której Izu nie ma długiego doświadczenia. Udało mu się przetrwać do końca rundy, jednak kosztowało go to mnóstwo tlenu. Kondycja w boksie, którą Izu bez wątpienia posiada, różni się od kondycji w innych płaszczyznach. Były pięściarz, żeby przetrwać pierwszą rundę, musiał mieć cały czas spięte mięśnie. Dzięki temu nie dopuszczał przeciwnika do korzystnej dla niego sytuacji. Taki wysiłek wykańcza osoby, które nie są do niego przyzwyczajone. Idealnym tego przykładem jest to, jak Ugonoh wyglądał przy wyjściu do drugiej rundy. Zawodnik nie był w stanie trzymać nawet gardy. Wyszedł w stronę Samociuka z odsłoniętą twarzą, przez co wykończenie go było już jedynie formalnością.

WAGA CIĘŻKA NIE DLA NARKUNA

Przeciwnikiem Tomasza Narkuna był Phil de Fries, czy obecny mistrz KSW w kategorii ciężkiej. Polak na co dzień jest zawodnikiem wagi półciężkiej. Pojedynek z Anglikiem był dla niego szansą na zostanie mistrzem w dwóch kategoriach wagowych. Narkun był w trakcie walki lżejszy od swojego przeciwnika o prawie 20 kg. Na takim poziomie sportowym różnica tylu kilogramów robi ogromną różnicę. Phil de Fries z łatwością obalał Polaka, a będąc na górze w pozycji parterowej, Tomasz Narkun nie miał najmniejszych szans go podnieść. Anglik skutecznie wykorzystał swoją przewagę i zasypał gradem ciosów bezradnego w tej sytuacji pretendenta do tytułu, przez co sędzia był zmuszony przerwać walkę.


Posłuchaj rozmowy:

                                                                                                                                                                             Jakub Krysiewicz, „Sport na antenie”

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj