Czesław Boguszewicz mecz Arki z Rakowem oglądał z trybun stadionu, który wyglądał zupełnie inaczej niż tamten sprzed 42 lat, gdy prowadził Arkę w zwycięskim finałowym meczu z Wisłą Kraków. W 1979 roku najlepszym strzelcem zespołu był Tomasz Korynt, który w spotkaniu finałowym nie zagrał, bo rozchorował się kilka godzin przed jego rozpoczęciem. Michał Globisz w tamtym czasie szkolił młodzież w Lechii, ale gorąco kibicował ukochanej Arce. Po meczu Arki z Rakowem panowie podzielili się swymi refleksjami. PRZEWAGA RAKOWA
Przewaga techniczna i taktyczna była po stronie Rakowa, ale Arka wiedziała, co ma grać i nie brakowało szans na lepszy wynik. – Szkoda, było blisko, ale więcej walorów piłkarskich było po stronie rywala. Będziemy żałowali, ale nie ma się czego wstydzić – mówił w „Radio Gdańsk z Boisk i Stadionów” Czesław Boguszewicz, który przed 42 laty prowadził Arkę w zwycięskim finale PP – także w Lublinie.
DOBRA TAKTYKA
Arka zagrała bardzo dobry mecz. Trener Dariusz Marzec wymyślił optymalną taktykę. – Tak należy grać z silniejszym rywalem. Siłą był kolektyw i tylko szkoda wyniku. Mądrość, determinacja, świadomość celu. To wszystko wyglądało naprawdę bardzo budująco – podsumował były dyrektor sportowy Arki, trener młodzieżowych reprezentacji Polski Michał Globisz.
AWANS CENNIEJSZY OD PUCHARU
Tomasz Korynt mecz oglądał w towarzystwie innego zdobywcy PP w roku 1979 – Włodzimierza Żemojtela. Panowie byli zbudowani postawą swoich następców. Najlepszy strzelec Arki żałował wyniku, ale przyznał, że jeśli miałby wybierać – puchar czy awans do ekstraklasy – to z pewnością wybrałby sukces ligowy, a on jest wciąż realny.
Włodzimierz Machnikowski